sobota, 17 listopada 2018

"Kobiety dyktatorów" Diane Ducret

TYTUŁ:  Kobiety dyktatorów
TYTUŁ ORYGINALNY:  Femmes de dictateur
AUTOR:  Diane Ducret

ILOŚĆ TOMÓW:  2
OCENIANY TOM:  1
LICZBA STRON:  360
WYDANIE ORYGINALNE: 2011    
WYDANIE POLSKIE:  2012 (Wydawnictwo Znak)

TŁUMACZ:  Maria Rostworowska

Mówi się, że za każdym silnym mężczyzną stoi kobieta. Coś w tym jest, a na pewno towarzyszki życia wpływają na mężczyzn u władzy. Nawet jeśli większość z nich zmienia je jak rękawiczki.

W pierwszym tomie "Kobiety dyktatorów" poznajemy historię romansów Mussoliniego, Lenina, Stalina, Salazara, Bokassy, Mao, małżeństwa Ceausescu oraz Hitlera

Tym razem sięgnęłam, jak dla mnie, za pozycję nietypową. "Kobiety dyktatorów" nie są książką fabularną przez co na początku lektury obawiałam się trafienia na same suche fakty. Na szczęście Diane Ducret potrafi wprowadzić czytelnika w opisywane wydarzenia oraz umiejętnie łączy cytaty ze swoimi dopiskami. Historia jest przedstawiona jako spójna całość choć składa się głównie z fragmentów pamiętników, listów i cytowanych wypowiedzi. Autorce zdarza się czasem spekulować ale zaznacza te momenty i nie podaje ich jako faktów.

Nie spodziewałam się, że taka książka aż tak mnie pochłonie. Z zafascynowaniem śledziłam historie kolejnych kobiet, które związały swoje losy z dyktatorami. Wiele się dowiedziałam o tych nietypowych postaciach, wcześniej znałam najwyżej ich imiona i to tylko tych
najbardziej znanych. Dzięki fragmentom ich pamiętników, oraz przykładom zachowań mogłam w pewien sposób poznać ich sposób myślenia i motywacje. Żądza władzy, fascynacja, naiwność, miłość - każdą kierowało co innego, jednak miały coś wspólnego - niesamowitą, wewnętrzną siłę by przetrwać niezależnie od okoliczności.  Żywoty niektórych z nich brzmią strasznie nierealne, jak scenariusz filmowy. 

Wiele o człowieku mówi to jak traktuje kobiety. Głównymi bohaterami tych opowieści wcale nie są kobiety a mężczyźni którym oddały serce.  Książka przedstawia zupełnie inną stronę postaci które zapisały się w historii w negatywny sposób. A przecież oni też mieli osoby na którym im zależało. Choć traktowali je w dość nietypowy sposób. Porwania, zdrady, trójkąty, kochanki młodsze o przynajmniej trzydzieści lat (i tak dobrze jak były przynajmniej pełnoletnie). Na tych niecałych 400 stronach poznacie wiele historii złamanych serc ale i wielkich namiętności. 

Niestety nie wszystkie części książki są równie ciekawe. Zależy to w dużym stopniu od ilości dostępnych materiałów, ale także od natłoku przydługich momentami opisów. Przebicie się przez niektóre fragmenty było nużące. W połowie książki miałam też pewien przesyt informacji i musiałam zrobić kilkudniową przerwę w lekturze. 

Pomimo kilku wad naprawdę polecam "Kobiety dyktatorów". Prawdziwe historie mogą być bardziej fascynujące niż fikcja.

Interesujecie się historią? 
Czytacie tego typu książki?

2 komentarze:

  1. Byłam zawsze przekonana, że tę książkę napisała Polka, trochę się zdziwiłam.
    A same "Kobiety dyktatorów" z chęcią bym przeczytała, ostatnio literatura non-fiction ma u mnie specjalne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba Francuzka
      Ja właśnie zaczynam się przekonywać do non-fiction :) A "Kobiety.." naprawdę polecam

      Usuń