środa, 12 grudnia 2018

"Zielony kocur diabła" Lucius Shepard

TYTUŁ:   Zielony kocur diabła
TYTUŁ ORYGINALNY:  Life during wartime 
AUTOR:  Lucius Shepard 
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  504
WYDANIE ORYGINALNE:  1987
WYDANIE POLSKIE:  2000 (Zysk i S-ka)
TŁUMACZ:  Andrzej Ziembicki


I co mam o tej książce napisać?! Musiałabym najpierw ogarnąć o czym właściwie była.... bo naprawdę nie mam pojęcia. 

Amerykański żołnierz Mingolla na przepustce w czasie wojny w Gwatemalii poznaje niezwykłą kobietę z którą momentalnie łączy go więź emocjonalna. Jednak gdyby w tym miejscu wszystko potoczyło się szczęśliwie nie byłoby dalszej historii, prawda? Przez wojenną paranoje nie jest w stanie jej zaufać i w nagły sposób kończy ich znajomość. Jakiś czas po tych wydarzeniach dołącza do terapii narkotykowej by rozwinąć swoje umiejętności espera. Jednym z jego zadań staje się zabicie dawnej ukochanej.

Opis zapowiada niezłą historie, jednak głównym problemem książki jest jej chaotyczność i ogólny brak celu. Bohaterowie gdzieś zmierzają, z kimś walczą, ale po co? Nie wiem. I się nie dowiem. Wątek dwóch walczących ze sobą rodów (który miał być główną osią fabularną) był słabo rozwinięty, niezrozumiały, zwyczajnie nudny. I także do niczego nie prowadzący.

Książka dzieli się na pięć części. Pomiędzy każdą jest spory przeskok czasowy i przetasowanie bohaterów pobocznych. Zaczynając każdy z takich rozdziałów musiałam na nowo wciągnąć się w historie, a było to trudne i bez tego. Styl Sheparda (lub tłumacza, trudno stwierdzić) jest ciężki do przetrawienia. Opisy musiałam często czytać po kilka razy bo po chwili ocknęłam się że w sumie nie wiem co przed chwilą przeczytałam. Gdy już udało mi się na nich skupić były mało plastyczne i kompletnie niedziałające na wyobraźnie.

W książce często pojawiają się przebłyski przyszłości związane ze zdolnościami głównego bohatera (akcja książki nie dochodzi do momentów z wizji i nadal nie wiemy jak do nich doszło) Niestety zamiast zaciekawić i rozwinąć fabułę na dwóch liniach czasowych wprowadzają wielki chaos.


Bohaterowie są następną kwestią psującą odbiór całości. Ich zachowania są kompletnie nielogiczne i często idiotyczne. Zachowują się jak kompletni szaleńcy (choć w sumie mieli być szaleni więc może jednak akurat to wyszło autorowi i nie jest minusem?) W każdym razie trudno ich polubić i związać się z nimi emocjonalnie.

A teraz trochę pozytywów, żeby nie było że tylko krytykuję. Dwie pierwsze części są interesujące i czytałam je z prawdziwym zaciekawieniem jednak lepiej sprawdziły by się jako pojedyncze krótsze teksty.  W ogóle mam wrażenie jakby autor pisał opowiadania po czym stwierdził że doda do nich kilka wątków i połączy w jedną całość. 

Podobało mi się też połączenie klimatu realizmu magicznego z brudnymi, brutalnymi realiami wojennymi. Przy lepszym wykonaniu mogło dać wyjątkowy efekt.

Ciekawym wątkiem jest motyw esperów i ich utraty człowieczeństwa przez za dużą kontrolę nad drugim człowiekiem. Mingolla w pewnym etapie zaczął traktować ludzi jak marionetki, kukiełki w domu dla lalek. Moją chyba ulubioną sceną w książce jest jego wizyta w pubie i zabawa nastrojami ludzi naokoło niego. 

Trudno mi tę pozycje polecić, choć pierwsze dwie części były naprawdę niezłe i posiada pojedyncze świetne sceny. Jednak nie warto według mnie dla nich przebijać się przez 500 stron przeciętnego tekstu. 

6 komentarzy:

  1. Intrygujący tytuł ma ta książka i ogólnie wydaje się formalnie intrygująca, ale nie wiem, czy zdecydowałabym się na czytanie ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tytuł jest bardziej intrygujący niż zawartość :(

      Usuń
  2. Wielka szkoda bo zachęca mnie i tytuł i okładka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A kot w tytule zapowiadał się nieźle. xD
    No cóż, skoro tak się sprawy mają, to nie będę się za nią rozglądać. Chociaż przyznam, że jestem nieco ciekawa tych scen, które jednak autorowi wyszły. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to pokazuje że jednak nie wszystko z kotem w tytule jest dobre ;)

      Usuń