piątek, 7 czerwca 2019

Stosik kwietniowo - pyrkonowy


Wielki powrót! Wiem, że ostatnio na blogu panuje spora cisza, ale spokojnie, wkrótce się to zmieni :) Napisałam ostatnią maturkę (teraz tylko zbliżające się za szybkimi krokami egzaminy z rysunku...) więc wracam do internetowego życia (chociaż mówiąc szczerze bardzo trudno mi po tak długiej przerwie zmusić się do pisania :(  ) Powoli też zacznę nadrabiać czytanie i komentowanie Waszych wpisów z ostatniego miesiąca ;) 
A teraz zapraszam na dłuuugie posumowanie kwietnia:

ZAKUPY KWIETNIOWE:




* "Żarna niebios" to idealne wprowadzenie do anielskiego świata lub świetne uzupełnienie głównej serii. Dla mnie była to ta druga opcja. Przed lekturą ostatniej części "Bram Światłości" postanowiłam nareszcie nadrobić ominięty przed laty pierwszy tom cyklu. 
Pierwsze opowiadanie w bardzo przyjemny i zabawny sposób przedstawia strukturę Królestwa. Poznajemy je z perspektywy duszy porwanej przez dwójkę nieogarniętych aniołów by.... to już musicie dowiedzieć się sami ;)
Co jeszcze zawiera zbiór? 
Jak zawiązano koalicje Świetlistych i Głębian by strzec największej tajemnicy wszechświata i do czego się potem posunięto by ten sekret utrzymać. Historię anioła, który zapragnął być człowiekiem oraz człowieka który poznał samego Anioła Zagłady. Tragiczną opowieść o miłości Asmodeusza. Burzliwy początek przyjaźni rygorystycznego anioła stróża z byłym wojskowym. Zwariowaną karierę człowieka, który zawarł pakt z wygnanym z Głębi demonem.
Uwielbiam styl Kossakowskiej i jej sposób opowiadania historii. Książkę wręcz pochłonęłam. Miło było też poznać postacie które potem przewijają się przez resztę cyklu. A do zbioru pewnie jeszcze nie raz powrócę :)

* "To co najlepsze" tom 1-2 - to przegląd twórczości Ellisona.  Przeczytałam dopiero dział z początkami jego kariery. Ciekawsza od samych opowiadań była na razie przedmowa autora o jego pierwszej sprzedaży opowiadania. Gdy przebrnę przez te grube tomiszcza zamierzam jeszcze o nich napisać.



PRENUMERATY:

* "Nowa Fantastyka 04 (439) 2019" można powiedzieć że tematem przewodnim tego numeru są gry, pierwszy raz umieszczono w NF scenariusz do RPGa (w ogóle, to zawsze chciałam wziąć udział w sesji RPGa ale nie mam z kim :(  )  Dodatkowo zawiera też teksty o grach planszowych i D&D.

* "Marcowy lew #1" - muszę najpierw poczytać co nieco o zasadach shogi bo nic nie oganiam z tych potyczek. 
Więcej o mandze napiszę w osobnej recenzji. 

* "Yona w blasku świtu #1" - Muszę zacząć od tego, że jest to jedna z moich ulubionych mang, a tom pierwszy (właśnie uświadomiłam sobie że nim dojdziemy do momentu w którym skończyłam czytać miną ponad dwa lata :O !)  nie zapowiada nawet w minimalnym stopniu późniejszej złożoności tej historii. I, mówiąc szczerze, sam w sobie może nie zachęcić do kontynuowania serii. 
Opowieść zaczyna się dość schematycznie - księżniczka zostaje zdradzona, jej ojciec zamordowany a ona sama musi uciekać by zachować życie.
Jeśli martwicie się, że fabuła będzie bardzo czarno-biała to bez obaw - seria rozwija wątki każdej postaci w taki sposób że możemy kibicować praktycznie wszystkim. Co prawda środki jakich użył "główny zły" mogą budzić wątpliwości, to jednak jak się później okazuje, jest dużo lepszym królem i zależy mu na dobru kraju. 
Niestety na początku charakter Yony może być trudny do zniesienia, taka typowa rozkapryszona księżniczka. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się, bo stanie się postacią naprawdę łatwą do polubienia.  
Pewnie w przyszłości napiszę o serii dłuższą opinię, teraz ograniczę się do stwierdzenia, że pomimo sporej ilości tomów warto zainwestować w Yonę ;)

* "Beztroski kemping #2" - Tom drugi utrzymuje wszystkie dobre cechy początku serii. Nadal jest lekko i zabawnie.  Jeśli chodzi o warstwę komediową to wyszła nawet lepiej,
miałam więcej momentów gdy zaczynałam chichotać. Fabuła stała się bardziej spójna, relacja bohaterek zaczęła powoli się rozwijać. Rin otwiera się na nowe znajomości, decyduje się na wspólny kemping z Nadeshiko. Dodatkowo dowiadujemy się o genezie jej zainteresowania biwakiem. Autor wprowadził nowe postacie, coś czuje że przypadkowo spotkane przez dziewczyny rodzeństwo jeszcze nie raz pojawi się na kartach mangi :)
Po tym tomie jestem pewna że zostanę z serią do końca. Już nie mogę się doczekać następnej części :D
No dobra, ale do jednego muszę się przyczepić. Autor zdecydowanie za dużo używa paskowych rastrów, rysunki są przez to momentami nieczytelne albo za ciemne. 

(plus dla wydawnictwa na zmianę kopert na kartonowe. Tym razem broszurka bezpiecznie przetrwała podróż)


PYRKON:



* "Piekielny raj #1" kupiłam w niedzielnym szale zakupowym, ale nie żałuję tej decyzji. Manga wciągnęła mnie momentalnie. Pierwszy tom to połączenie "Anihilacji" z battle royale. Dodatkowo to wszystko w otoczce samurajskiej. Zaskakująco okazało się to bardzo interesującym zestawieniem. 
Mam jednak wrażenie, że autor nie do końca wie w jakim nastroju opowiedzieć tą historię. Niby jest poważnie jednak nadal czuć pewną lekkość. 
Ostatni rozdział pozostawił mnie z dość mieszanymi uczuciami. Jeśli nie były to przebłyski wydarzeń z następnego tomu to pewne wydarzenia rozwiązały się zdecydowanie za szybko.
W każdym razie, dopiero tom drugi pokaże w jakim kierunku rozwinie się fabuła. Nie mam pojęcia czego się spodziewać i czekam z niecierpliwością.


* "Somali i strażnik lasu #1" - jaka ta kreska jest piękna! W warstwie wizualnej zakochałam się od pierwszych stron. Zawsze obecne tła, niesamowita ilość szczegółów, fantastyczne stworzenia - zdecydowanie jest na co popatrzeć. 
Fabuła także nie zawodzi. Manga przedstawia podróż niezwykłej pary - golema, Strażnika Lasu i ludzkiej dziewczynki która zaczyna traktować go jak ojca. Somali też staje się na coraz ważniejsza dla istoty, która nie powinna nic odczuwać. Poszukują ostatnich skupisk ludzi by dziewczyna powróciła do swoich pobratymców. 
Podczas tej wędrówki autor ukazuje nam niezwykłe miejsca zamieszkane przez jeszcze dziwniejszych mieszkańców. Klimatem manga przypomina mi trochę "Oblubienice czarnoksiężnika",  akcja jest spokojna, by niespiesznie poznawać fantastyczny świat.

* "Wotakoi. Miłość jest trudna dla otaku #1" - anime było jednym z lepszych obejrzanych przeze mnie komedii-romansów w ostatnim czasie więc bardzo ucieszyłam się na wieść  o wydaniu mangi.  
Najbardziej zaskakuje cienkość tomiku i .... nie zmniejszona cena. 130 stron za 26 zł to trochę dużo. Ale przynajmniej mamy aż 8 kolorowych stron!
Tłumaczenie mangi składającej się z masy nawiązań i gagów na pewno nie jest łatwym zadaniem, tłumaczka na szczęście podołała. Dopiero w ostateczności sięgnęła po przypisy, które powiedzmy sobie szczerze, zazwyczaj spalają żarty. Jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o grach czy popkulturze (a najlepiej, jeśli tak jak bohaterowie jesteście nerdami) na pewno nie raz wybuchniecie śmiechem. 
Manga ma formę czegoś pomiędzy yonkomą a zwykłym komiksem. Każda strona jest jakby oddzielnym gagiem jednak komiks zachowuje ciągłość fabularną. 
A jak z tą fabułą? Mam wrażenie że w anime niektóre wątki bardziej rozwinięto, w mandze następują czasem nagłe przeskoki między rozdziałami.

* "Pokój w kolorach szczęścia #1" przedstawia niezwykle intrygującą (choć całkowicie nierealną) relacje porwanej z porywaczem. Ale nie bójcie się - to nie kolejna historia o syndromie sztokholmskim, a przynajmniej nie do końca. Dziewczyna żyła w piekle, maltretowana przez rodziców, gnębiona w szkole. Gdy trafiła na swojego prześladowce postanowiła z nim uciec, uważając że nic gorszego już jej nie spotka. Tak zaczyna się opowieść ich pełnego kłamstw życia i budowania dziwnej namiastki szczęścia. 
Główna bohaterka (ciekawym zabiegiem jest to, że nie znamy jej imienia) jest zaskakująco trzeźwo myślącą osobą. Zdaje sobie sprawę że jej towarzysz nie jest normalny, ale jest pierwszą osobą która okazała jej trochę sympatii. Jednak nie ufa mu, a jej zachowanie jest podyktowane tym co chciałby usłyszeć.
O porywaczu nie wiemy nic.  Kompletnie. Nie znamy jego twarzy, imienia, przeszłości. Co sprawiło że stał się tym kim jest. 
Oprawa graficzna jest ładna. Co prawda rysownik skupia się głównie na postaciach, tła pojawiają się tylko gdy są potrzebne. Jednak dobrze radzi sobie z oddawaniem emocji, nawet gdy bohater ma zasłonięte pół twarzy. 

* "Wieczny turniej" nadal czeka na przeczytanie

* "Doktor Jekyll i pan Hyde" zawsze chciałam poznać tę klasykę (nie spodziewałam się że ta książka będzie taka krótka!)  Podczas lektury cały czas zastanawiałam się jakby to było przeczytać ją nie znając rozwiązania tajemnicy. Fabuła została poprowadzona naprawdę ciekawie choć niezbyt podoba mi się ostateczne wyjaśnienie w formie listów. Po tak długich poszukiwaniach odpowiedzi przez narratora było to strasznie nagłe i za proste. 

* "Special A #13" udało mi się dorwać używany tomik (teraz jeszcze tylko muszę znaleźć 17)
Tomik zaczyna się "dramatyczną" wiadomością o wymuszonych zaręczynach Takishimy i przenosinach do Londynu. Oczywiście bohaterowie wszystko rozwiązują w jednym rozdziale i wracamy do tradycyjnej akcji w szkole. 
Relacje postaci stoją w miejscu, myślałam że jak wyznali sobie miłość w połowie serii to cokolwiek się zmieni... próżne nadzieje. Hikari jest nadal strasznie nieogarnięta, chyba zostanie moją najbardziej znienawidzoną bohaterką shoujo.

* "Dengeki daisy #8-9" długa przerwa od tej serii dobrze mi zrobiła bo znowu z przyjemnością śledziłam przygody Teru i gromadki. A może swój wkład w to miała też zmiana nastroju w tych dwóch tomikach. 
Wchodzimy w poważniejszy ton, Teru w końcu poznaje całą prawdę o przeszłości Kurosakego oraz śmierci jej brata. Po tylu sugestiach co do grzechu Daisiego spodziewałam się czegoś trochę innego, bo jak dla mnie ta opowieść bardzo wybieliła tą postać. No ale w końcu to shoujo, nie mogłoby być za mrocznie. Ogólnie cała intryga jest mocno przekombinowana. 
Za to scena ponownego spotkania naszej dwójki była świetna, w stylu "Dengeki daisy" przełamała powagę by potem jednak pozwolić przeprowadzić bohaterom szczerą rozmowę. 

* "Atelier spiczastych kapeluszy #1" - Koko od małego marzyła o nauce magii. Gdy do jej wioski przyjeżdża prawdziwy mag dziewczyna przypadkiem poznaje największą tajemnice rodów czarodziejów, co owocuje tragicznymi w skutkach wydarzeniami. By odwrócić swoje błędy, Koko wkracza na ścieżkę czarodziejstwa, drogę fascynującą, piękną ale także niebezpieczną. 
Wydawać by się mogło że temat szkół magi został już całkowicie przerobiony w popkulturze. Jednak "Atelier..." robi to z takim wyczuciem, że pozwala zapomnieć o tej schematyczności. Także dzięki niezwykle klimatycznym rysunkom, projektom miast i krajobrazów (Latające  góry są genialne) Cieszę się, że Kotori zdecydowało się na powiększony format. 
Jak mowa o wydaniu - wybrałam twardą oprawę. Wygląda wspaniale, kartki są dobrze zszyte, druk wyraźny. Jednak nie wiem, czy kupować dalej tą wersje, w przedpłacie cena wychodzi dużo wyższa a wysyłka kosztuje tyle co 1/4 mangi :(
Mini artbook jako dodatek był świetnym pomysłem. Rysunki w kolorze prezentują się przepięknie i uwielbiam oglądać szkice koncepcyjne. (w ogóle, to szkoda że w Polsce wydają tak mało arbooków)

* "Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością" bardzo nietypowe przedstawienie walki z depresją i problemami psychicznymi. Wbrew tytułowi seksualność nie gra w tym komiksie głównej roli, bardziej potrzeba bliskości i zrozumienia przez drugiego człowieka. To wszystko zostało opatrzone bardzo specyficzną kreską. Trudno ją nazwać ładną ale ma pewien urok. 


* "Little Witch Academia #1" manga niezbyt mnie wciągnęła i szczerze mówiąc nie jestem pewna czy dokupię resztę tomów.
Przede wszystkim kreska kompletnie nie przypadła mi do gustu a sceny akcji są przedstawione za bardzo chaotycznie. 
Obejrzę anime i wtedy zdecyduję co dalej zrobić z tą serią.  

* "Monstressa #1" do zakupu przekonała mnie przepiękna kreska i przeczytana dawno temu recenzja Otai.
Maiko Półwilk poszukuje odpowiedzi o swojej przeszłości i ukrytej w jej wnętrzu przerażającej istocie, która zaczyna się przebudzać.
Czytelnik zostaje wrzucony na głęboką wodę, do krainy ogarniętej konfliktem dwóch ras, bez słowa wyjaśnienia. Jednak strzępy informacji, które dostajemy podczas czytania odkrywają przed nami fascynujący i mroczny świat w którym rozegra się równie interesująca historia.  I dodatkowo, ważną rolę w komiksie odgrywają koty! Jak tu nie pokochać tego tytułu ;)

"Zadra I, II"  polubiłam inne książki Piskorskiego więc skusiłam się na zakup. Lektura jednak dopiero przede mną.  

* "Smok jego królewskiej mości", "Nefrytowy tron", "Wojna prochowa", "Imperium kości słoniowej" - znalazłam początek cyklu "Temeraire"  10 zł za tom, żal było nie skorzystać szczególnie, że seria ciekawiła mnie od czasu przeczytania "Wybranej" tej autorki. A jakie ostatecznie wrażenie wywarły na mnie smoki w czasie wojen napoleońskich? 
Tym, co przede wszystkim rzuca się w oczy podczas czytania pierwszego tomu jest styl i język. Jest aż przesadnie prosty, niedopracowany a dialogi momentami strasznie drętwe. Poprawkę trzeba jednak wziąć na fakt że jest to pierwsza książka autorki a przy drugim tomie widać znaczący progres. 
Bardzo podoba mi się sam pomysł wyjściowy zrobienia ze smoków sił powietrznych na których służą całe oddziały.  Opisy manewrów czy abordaży są naprawdę pomysłowe i czekam  na więcej takich scen :D
Poprawa nie dotyczy tylko stylu ale też warstwy fabularnej. Tom pierwszy jest ewidentnym wstępem do dłuższej serii. To głównie przedstawienie bohaterów i przydługie szkolenie. Następna część jest lepiej rozplanowana, choć składa się głównie z podróży to Chin ma lepiej rozłożone zwroty akcji i wydarzenia. 
A bohaterowie? Laurence przez długi czas to straszny służbista przywiązany do etykiety. Jego zachowanie pasuje do epoki jednak niezbyt go polubiłam. Dużo lepszą postacią jest Temeraire, smok głodny wiedzy, kwestionujący cały porządek świata. Ale moją ulubienicą została Jane, szkoda że na razie ma dość epizodyczną rolę. 

"Magazyn dla fanów FNiN" - po spotkaniu z Kosikiem członkowie fandomu rozdawali taką darmową gazetkę. Co prawda podczas czytania czuć, że jest robiona przez amatorów ale znalazły się tam jakieś ciekawe artykuły. W szczególności tekst o błędach historycznych w "Teoretycznie możliwej katastrofie", koszmarach czy wywiad z redaktorką Kasią Kosik

"Otaku nr 2/2018 (66)" - przy stoisku Yatty zrobiłam na tyle duże zakupy że załapałam się na darmowy numer Otaku (i torbę z Yoną) Podczas czytania ogarnęłam że to numer z artykułem Otai! Przedstawiła postać Tetsuko Kuroyanagi - niezwykłej Japonki. Planuję potem poczytać więcej o jej działalności.
Oprócz tego bardzo podobał mi się artykuł o wojownikach w kolejnych epokach historycznych oraz   japońskich dziwnych kawiarniach (w niektórych z nich za nic w świecie nie chciałabym niczego jeść xd)
Wywiad z Panną N jeszcze bardziej zaostrzył mój apetyt na "Helenę Wiktorię". Zaczęłam też przeglądać jej poprzednie prace. Forma komiksu na Instagramie jest świetna!

5 komentarzy:

  1. Mam podobną historię z książkami Kossakowskiej jak Ty, ale nie ogarnęłam, że Żarna niebios są tak bardzo połączone z resztą książek. A trzeci tom Bram Światłości jeszcze czeka na przeczytanie... i pewnie trochę poczeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie jak masz w reszcie książek postacie które pojawiają się znikąd to jest szansa że przedstawiono je w Żarnach niebios. Oczywiście są też bohaterowie którzy potem nie występują, albo są wspomniani w jednym zdaniu xd

      Usuń
  2. Rany, ja też strasznie się ostatnio rozleniwiłam i nie mam nawet siły czytać mang, a co dopiero o nich pisać, haha! Za ciepło na to chyba. :D
    Zazdroszczę "Lesbijskich doświadczeń" (to brzmi ciekawie, chyba nie bardzo da się skrócić ten tytuł w jakikolwiek normalny sposób XD), sama przymierzam się do zakupu, bo od kiedy zobaczyłam ten tytuł w ofercie jakiegoś zagranicznego wydawnictwa daaawno temu, strasznie mnie zainteresował. Przy najbliższej okazji muszę kupić.
    Boli mnie strasznie to, że za wysyłkę prenumeraty u Kotori się płaci. Dlatego między innymi nie zdecydowałam się na żaden ich tytuł ani w takim fajnym wydaniu, ani w żadnym innym. Jedynie dla zapowiedzianego niedawno Oyasumi Punpun z chęcią zrobię wyjątek, cudowna manga. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie za ciepło ;) Ja od miesiąca piszę kilka recenzji i coś nie mogę ich skończyć... I od tygodnia czytam 12 tomową mangę... a książek to już w ogóle nie chce mi się czytać.
      Hahha :'D, skróty tytułu brzmią bardzo niefortunnie. Bardzo polecam, nie spodziewałam się, że ta manga będzie aż tak dobra.
      Przy czytaniu zapowiedzi Oyasumi moją pierwszą myślą było że na pewno się ucieszysz ;) Już kilka razy mi to polecałaś. I na pewno kupię przynajmniej pierwszy tom (choć raczej w miękkiej oprawie)
      A w ogóle to znalazłam sposób zdobycia twardej oprawy Atelier bez przesyłki Kotori, okazało się że da się ją zamówić w Kiku, więc uda mi się jednak uzbierać jednolite wydanie :D

      Usuń
    2. Ale za to coś tam piszesz, ja nie mogę się nawet zdobyć na czytanie!
      Cieszę się, że dasz szansę Punpunowi, jest super. Na początku trzeba się wciągnąć w ten klimat, ale im dalej, tym lepiej. <3
      O kurczę, w Kiku? No proszę, człowiek całe życie się uczy. :D

      Usuń