TYTUŁ ORYGINAŁU: Circe
AUTOR: Madeline Miller
ILOŚĆ TOMÓW: 1
LICZBA STRON: 414
WYDANIE ORYGINALNE: 2018
WYDANIE POLSKIE: 2018 (Albatros)
TŁUMACZ: Paweł Korombel
Każdy ma swoje wersje historii. Czas by głos dostała Kirke, córka Słońca i nimfy wodnej, wnuczka Okeanosa. Nie należąca ani do blasku ani do morza. Dziwoląg, pogardzana i wyśmiewana. Kogo w swojej opowieści wybieli a kogo skaże na potępienie? Oto świeże spojrzenie na znane mity.
Kirke od narodzin różniła się od swoich pobratymców. Brakowało jej boskich mocy, nie miała piękna tytanki, a głos był pozbawiony uroku. Dodatkowo posiadała wyjątkowe (jak na nieśmiertelną) pokłady wrażliwości i współczucia. Nikogo więc nie zdziwi, że była idealnym obiektem drwin i żartów reszty nimf w pałacu. Uda jej się odnaleźć własną tożsamość?
Przez swoją przeciętność jest jednak idealną, nie zwracającą uwagi obserwatorką. Kto by przecież pamiętał wyprosić z sali narad niesforne dziecko Heliosa? Kirke odkrywa dzięki temu wzrastające napięcie między tytanami a bogami olimpijskimi. Sytuacji nie poprawiają wyczyny Prometeusza, przez którego nasza boginka zaczyna coraz bardziej interesować się śmiertelnikami. Czy spotkanie jednego z nich, zwykłego rybaka, odmieni jej pełne samotności życie? Robi to na pewno zmienienie go w boga oraz jej drugi magiczny czyn, tym razem kierowany nie miłością, a zazdrością i nienawiścią. Staje się przez to kartą przetargową w boskich rozgrywkach i zostaje wygnana na wyspę.
Akcja książki nie spieszy się, Kirke snuje swoją opowieść bardzo spokojnie. Tytanka rzadko bierze czynny udział w wydarzeniach, sama jest świadkiem tylko fragmentów mitów, resztę poznajemy przez opowieści odwiedzających jej wyspę postaci. Nie myślcie jednak, że przez to jest nudno. Wbrew pozorom w książce bardzo dużo się dzieje. Autorka spina wiele niezależnych mitów w jedną całość. Czytając np "Mitologię" Parandowskiego często umykały mi powiązania rodzinne niektórych postaci, tutaj za to właśnie one budują fabułę.
Jak to w greckiej mitologii opowieści raczej nie kończą się dobrze. Raz za razem obserwujemy bohaterów zmierzających do nieszczęścia. Nie spodziewajcie się happy endów, z ludzi (i bogów) zawsze wyjdzie ich najgorsza strona, fatum depcze po piętach i nigdy nie odpuszcza. Autorce udało się na szczęście nie przedramatyzować.
Wydarzenia te i spotkani ludzie wpływają na przemianę Kirke. Niewinna i naiwna boginka szybko odkrywa okrucieństwo świata i nie pozostaje mu dłużna. Jest bardzo krytyczna dla innych ale także dla samej siebie. Zmiany w jej charakterze są logiczne i ciekawie było je śledzić. Niestety nie na każdym etapie dało się lubić główną bohaterkę. Przez pierwszą połowę książki jej naiwność często mnie irytowała, na szczęście im dalej tym lepiej
O wydaniu pisałam już z okazji stosiku. Wita nas piękna, błyszcząca obwoluta z wyżłobionym motywem roślinnym.Pod nią ukrywa się jeszcze piękniejsza okładka. Po otwarciu znajdziemy klimatycznie narysowaną mapę Ajai, wyspy Kirke. W dalszej części nie ma już ilustracji (szkoda, marzą mi się do tego wydania rysunki stylizowane na antyczne malarstwo). Czcionka jest dosyć spora, ułatwiająca czytanie. Tłumaczenie czyta się płynnie.
"Kirke" to pełna magii historia przepełniona samotnością. Polecam wszystkim fanom mitologi. Nastawcie się jednak na wolną nastrojową historię bez walk i nagłych zwrotów akcji.
Lubicie motywy mitologiczne?
Ręka w górę kto kupił głównie dla okładki ;)