środa, 25 grudnia 2019

Wesołych Świąt!


Kochani!
W te magiczne dni życzę Wam 
wspaniałych chwil w rodzinnym gronie, 
zdrowia, radości, zregenerowania sił 
oraz wielu czytelniczych przygód! :D

Małe ogłoszenie- 
ten tydzień (lub dwa, zależy jak 
szybko skończę pisać notki) 
będzie tygodniem wiedźmińskim 
- czyli blog wraca do życia ;)

środa, 6 listopada 2019

Stosik lipcowo- sierpniowy




* "Beztroski kemping #4" - Klub pod chmurką + Rin i Saito szykują się na kemping świąteczny. Pierwszy raz mają jechać w pełnym składzie więc wszystkie są bardzo podekscytowane. Centralnie przed wyjazdem zdobywają nowego członka - znana nam już nauczycielka zostaje zmuszona do zostania opiekunem (nareszcie oficjalnego?) klubu.
Pamiętacie, jak przy poprzednim tomiku pisałam, że myślałam że nauczycielka dostanie większą rolę? Starczyło tylko chwilę poczekać. Pani Toba nie jest co prawda najlepszą osobą na stanowisko opiekuna, kocha alkohol i jest leniwa, jednak przez to że nie zachowuje się jak odpowiedzialny dorosły szybko łapie dobry kontakt z dziewczynami.
Reszta gromadki pogłębia przyjaźń, stają się coraz bardziej zgraną paczką a Rin zaczyna doceniać kempingi w towarzystwie.
Radzę nie czytać tego tomu na głodnego, bo sporo czasu poświęcono na gotowanie. Dziewczyny przygotowują wyjątkowe potrawy by poczuć ducha świąt. Sposób ich tworzenia jest opisany na tyle dokładnie, że zastanawiam się czy nie dałoby się ich odtworzyć.
Strona artystyczna mangi staje się coraz bardziej czytelna, rysownik na szczęście ograniczył tak lubiane przez niego zakreskowywanie.
Tym razem przy prenumeracie dostałam sporą ilość dodatków. Najbardziej podoba mi się karta z przepisami, z chęcią je wypróbuję :D Podkładka pod mysz jest urocza ^^

* "Yona w blasku świtu #2" Yona i Hak szukają schronienia w klanie wiatru, pobyt tam pomaga księżniczce w otrząśnięciu się z otępienia wywołanego szokiem. W stolicy Su-won szykuje się do przejęcia władzy i walczy o poparcie klanów.
Irytująca, rozpieszczona księżniczka zaczyna metamorfozę w odważną wojowniczkę. Dziewczyna odnajduje w sobie iskrę która popycha ją do dalszego działania. W klanie wiatru uczy się życia poza murami swojej złotej klatki i poznaje osoby które pragnie chronić.
W tym tomie część akcji przedstawiono z perspektywy Su-wona, jawi się jako zdeterminowany ale bardzo samotny człowiek. Przez swoje ideały zdradził najważniejszych dla niego ludzi, poświęcił własne szczęście dla większego celu.
W tej serii wspaniałe jest to że czytelnik może jednocześnie sympatyzować z bohaterami i antagonistą. Su-won jest jednym z lepiej nakreślonych przeciwników w mangach, nie jest przedstawiony jako zły a jego motywacje są sensowne. Może i nie wszystkie metody które stosuje są właściwe jednak nie stoi to na przeszkodzie by czytelnik mu kibicował.

* "Vitamin" - Keiko Suenobu umie bardzo dobrze dobrać dawkę dramatu i pokrzepienia. Pomimo okrutnej tematyki, którą manga przedstawia dość dosadnie (zawsze przerażał mnie temat gnębienia w szkołach w mangach, szczególnie to zachowanie nauczycieli i rodziny ignorujących wszystko) tomik kończymy czytać z lekkością w sercu. Autorka daje nadzieję, że pomimo zła które doświadczymy możemy się podnieść i znaleźć tytułową witaminę.
Ciekawa jest przemiana głównej bohaterki z osoby ulegającej wpływom, która na siłę wpasowuje się do ogólnych norm. Dziewczyna odnajduje swoją drogę i odwagę by nią podążać.

* "Zerowa Maria i Puste Pudełko #3-7" dokupiłam resztę serii, na razie przeczytałam do tomu 4. Nadal mam mieszane uczucia. Na szczęście już przy drugiej części widać lekką poprawę stylu pisarza, dialogi są coraz mniej drętwe jednak nadal daleko im do ideału. Ale przynajmniej nie mam już ochoty walić głową w ścianę z zażenowania.
Dwójka ma strasznie prostą intrygę (posiadacza odgadniecie po PIERWSZEJ wskazówce) ale podobał mi się sam pomysł na działanie pudełka. Jednak działania "złodzieja" były już niestety w większości bezsensowne.
Głównym problemem Detronizacji (tom 3-4) jest za to Kazuki. Postać ta nie nadaje się na narratora podczas rozgrywki pełnej intryg i manipulacji. Jest za bardzo łatwowierny i wielu rzeczy nie dostrzega, przez co mordercza gra nie odkrywa całego swojego potencjału. A reszta postaci jest wystarczająco barwna by w innej perspektywie powstało z tego coś naprawdę ciekawego.
"Gra dla znudzonych" dobrze uwydatniła słabości Marii. Przy poprzednich tomach była przedstawiana jako wszechmocna i to ona odwalała większość roboty, jednak jej skłonność do poświęceń i opory przed skrzywdzeniem innego człowieka kompletnie nie współgrają z zasadami Detronizacji. Pozwala to rozwinąć skrzydła Kazukiemu, poznajemy jego przeszłość i powody jego przywiązania do codzienności. Zakończenie daje nadzieje na interesujące zmiany w jego charakterze. Oby autor tego nie skopał...

* "Jaga" - jak dla mnie jest to najlepsza część uniwersum. Jaga jest świetną bohaterką - stanowczą, samodzielną, z poczuciem humoru, wiedzącą czego chce i pewną swojej kobiecości. A w ogóle jak nie kochać postaci, która zaczęła karierę szeptuchy od nałożenia klątwy na połowę wioski, rozkopania kilku grobów albo ukatrupieniu wapierza którego przy pierwszym spotkaniu zmusiła do pomocy przy czarnej robocie?
Już nie dziwię się skąd znany czytelnikom "Szeptuchy" arsenał w piwnicy. Bo podczas spotkań z nadprzyrodzonymi istotami Jaga nie ma tyle oporów co Gosia by przejść do bezpośrednich działań. Szuka oczywiście pokojowych rozwiązań, ale gdy te okazują się niemożliwe potrafi wziąć sprawy we własne ręce. I nie potrzebuje do tego pomocy męskiego ramienia - chociaż co prawda boskim nie pogardzi.
Tak, drugą istotną postacią w tej książce jest Swarożyc! I robi się nam z tego duet marzenie. Ich kolejne spotkania czyta się świetnie. Z czasem we wszystko wplącze się jeszcze Miszczuj, który jest nawet bardziej nieogarnięty niż na starość (z Jagą strasznie nie pasują do siebie charakterami a jednak jakimś cudem ma się ochotę im kibicować)
Książka skończyła się w taki sposób, że może doczekamy się kiedyś dalszych przygód szeptuchy. Bardzo na to liczę :)

* "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" - ile to już książek z pętlami czasowymi znamy? A jednak "Siedem śmierci..." nadal ma w sobie coś oryginalnego. Bohater powtarza dzień za każdym razem w ciele innej osoby, dodatkowo jego poprzednie działania się nie niwelują, co prowadzi do interakcji między kolejnymi wcieleniami. W każdym ciele przejmuje też charakterystyczne cechy danej osoby, co czasem pomaga w śledztwie a czasem okazuje się przekleństwem. Zagadka morderstwa jest ciekawa a rozwiązanie nieźle mnie zaskoczyło (chociaż można uznać że było trochę przekombinowane) Jednak nie jestem pewna, czy podoba mi się wyjaśnienie celu samych pętli.

* "Durarara!! #2-4" i "Durarara!! Saika #2-3" tylko przejrzałam, czekam na znalezienie pierwszych tomów w dobrej cenie. Jednak bardzo razi mnie wydanie - czemu niektóre obwoluty są matowe a inne lakierowane? Na półce wygląda to okropnie :/ Świetnym pomysłem jest za to podwójna obwoluta trzeciego tomu Saiki. Jeśli nie znacie fabuły nie sprawdzajcie jednak co tam jest, to wielki spoiler!

* "Durarara!! Yellow Flag Orchestra #1-3" podczas oglądania anime arc z Żółtymi Szalikami był jednym z moich ulubionych. Przedstawiono już główne strony konfliktu a pozostałe wątki nie zdążyły się przesadnie namnożyć i pokomplikować (Jak dla mnie za duża ilość postaci jest wadą Durarary, przez to, że starano się przedstawić historię każdej z nich robi się z tego straszny chaos) Manga, nie da się ukryć, jest głównie reklamą nowelki ale i tak czyta się ją przyjemnie. Kreska jest jednak średnia, jak dla mnie mimika twarzy wygląda trochę karykaturalnie.

* "Tasogare Otome x Amnesia #1, 3-10" duch w szkolnych murach plus tag romans brzmi dość kiczowato. Jednak wyszła z tego bardzo przyjemna seria detektywistyczna(?) z lekkim dreszczykiem, która stopniowo uderza w poważniejszy tom ukazując kolejne elementy tragicznej przeszłości bohaterki.
Relacja postaci rozwija się ciekawie, i w wiarygodny sposób przedstawia powstanie ich uczuć. Choć uważam, że jeszcze więcej potencjału miałoby ukazanie ich wspólnego życia w przyszłości. (Wyobrażacie to sobie? Staruszek o którym wszyscy myślą, że jego życie było bardzo samotne i smutne a on ma ciągle przy sobie swoją ukochaną. Z chęcią poczytałabym kontynuację o ich losach, widzę to jako spokojną obyczajówkę)
Sprawy klubu badań spraw nadprzyrodzonych sprawiają że akcja jest dość epizodyczna, ale jednak główny wątek nie wlecze się niemiłosiernie jak to bywa w tego typu tytułach.  Większość zagadek okazuje się mieć pewne powiązania z główną bohaterką i dokładają kolejne elementy do rozjaśnienia tajemnicy. Wyjaśnienia, które całkowicie mnie usatysfakcjonowało i sprawiło że manga zdecydowanie podskoczyła w mojej ocenie.
Żeby nie było tak pięknie pojedyncze zagadki klubu nie wypadają już tak ciekawie. Większość jest mocno przewidywalna i po kilku zaczęły mnie nudzić. 
Miałam spore obawy przed czytaniem ze względu na tag ecchi (prawie zawsze ten element strasznie mi przeszkadza w japońskich seriach), ale pod tym względem przyjemnie się zaskoczyłam. Rysownik bardzo umiejętnie podkreśla kobiece kształty nie popadając przy tym w wulgarność czy przesadę. W ogóle kreska jest dużym atutem mangi a okładki są prześliczne. Tylko zdarza się, że w niektórych kadrach postacie trochę nie przypominają siebie.

(ma ktoś na sprzedaż tom 2? Nigdzie nie udało mi się go dorwać :(  )


A jak się prezentują wasze ostatnie zakupy?
Zaczęłam studia i znowu zaniedbuję bloga :( 
Mam jednak zaczęte kilka recenzji więc niedługo powinno się coś pojawić

niedziela, 1 września 2019

"Tatuażysta z Auschwitz" Heather Morris

TYTUŁ:  Tatuażysta z Auschwitz
TYTUŁ ORYGINALNY:  The Tattooist of Auschwitz
AUTOR:  Heather Morris 

ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  336
WYDANIE ORYGINALNE: 2018  
WYDANIE POLSKIE:  2018 (Marginesy)

TŁUMACZ:  Kaja Gucio

Harlequin w Obozie Koncentracyjnym

Lale wraz z tysiącami Żydów trafił w 1942 roku do Auschwitz. Jednak jego los znacząco różnił się od reszty pobratymców. Objął stanowisko Tätowierera - funkcję zapewniającą wiele przywilejów jednak mającą też swoją ciemną stronę - była w końcu pomocą oprawcom. Jednak mężczyzna chcąc przeżyć piekło pogodził się z tym. Utrzymał swoją pozycje i wytatuował przez lata tysiące numerów. W ten właśnie sposób poznaje Gitę, kolejny numer który tym razem stał się kimś więcej. 

"Tatuażysta z Auschwitz" w 2018 roku był na ustach wszystkich. Albo wychwalano tą książkę pod niebiosa albo obrzucano ją błotem. Po lekturze mam bardzo mieszane uczucia. Podczas czytania książka dosyć mi się podobała jednak gdy pierwsze emocje opadły coraz więcej elementów zaczęło mnie razić. 

Po pierwsze, książka jak na swoją tematykę jest bardzo lekka, przedstawia wszystko w przystępny dla czytelnika sposób. Jednak jako, że centralnie przed "Tatuażystą..." czytałam opowiadania Borowskiego opis tragedii w wykonaniu autorki nie zrobił na mnie zbytnio wrażenia. Niby dzięki temu można bez problemów chłonąć wątek obyczajowo-romantyczny jednak zmniejsza to wagę tragedii której świadkami  byli bohaterowie. 

No właśnie, bohaterowie. Największy problem mam z Lalem, bo książka przedstawia go jak... świętego? Jest uczynny, bezinteresowny, pomaga wszystkim, chroni, rozdaje jedzenie. I wszystko uchodzi mu na sucho, nawet gdy oprawcy odkrywają jego działania. Jak taka osoba utrzymała się na stanowisku tatuażysty tak długo? Nie był nie do zastąpienia, co pokazuje los jego poprzednika. To po prostu nie ma sensu. Jakby książka nie upierała się, że jest spowiedzią realnego człowieka nie przeszkadzało by mi to aż tak. Jednak w tej sytuacji ma się wrażenie, że jest za bardzo wybielony, albo autorka nie chciała pisać o nim nic złego, albo sam  zainteresowany nie opowiedział wszystkiego. Co sprawia, że powstanie tej książki całkowicie mija się z celem. Dodatkowo kilka razy pojawia się przemyślenie Lalego, że ma nadzieje, że w przyszłości nie uznają go za kolaboranta, bo chciał tylko przeżyć. Lub że zrobi wszystko by przeżyć. Ta myśl podczas czytania bardzo gryzie się z jego wspaniałym wizerunkiem. 

Jako książka historyczna "Tatuażysta..." wypada słabo, a jak w takim razie mu idzie jako romans? W tej kategorii prezentuje się znacznie lepiej. Jest uroczo, trochę ckliwie. Bohaterowie oczywiście natrafiają na przeszkody, a autorka odpowiednio rozłożyła napięcie. Książkę wręcz się pochłania kibicując zakochanym.

Jeśli planujesz przeczytać romantyczną opowieść to zapraszam do lektury. Jeśli jednak skusiły cię hasła reklamowe i spodziewasz się realizmu i historii opartej na faktach możesz się bardzo zawieść.


Dzisiaj trochę krótko, ale zaczynam umieszczać
 znowu coś innego niż tylko stosiki zakupowe xd
Czytaliście może "Tatuażystę..."? Po której stronie barykady jesteście?

środa, 7 sierpnia 2019

Stosik majowo - czerwcowy



I następny miesiąc  ciszy na blogu za nami... Cóż, teraz nadchodzi spokojniejszy okres więc postaram się znów coś pisać. W końcu wróciłam z miesięcznego wyjazdu z okazjonalnym dostępem do internetu (dlatego nie czytałam wszystkich waszych wpisów na blogach, ale spokojnie, nadrobię to ;)  ) i mój komputer nareszcie wrócił z naprawy więc skończyły mi się wymówki. Z innych nowości z mojego życia - dostałam się na studia!!! :D Przed wami studentka architektury na politechnice poznańskiej! :) Co prawda bardziej chciałam dostać się do Wrocławia ale i tak niesamowicie się cieszę.
A teraz przejdźmy do konkretów czyli (spóźnionego) stosiku majowo-czerwcowego:




* "Beztroski kemping #3" koniec egzaminów zwiastuje kolejną wycieczkę. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem i  ostatecznie Rin wyrusza na następny samotny kemping. W tym czasie Aki towarzyszy pokonanej przez gorączkę Nadeshiko. 
Trudno mi uwierzyć, że to już trzeci tom perypetii naszej wesołej gromadki a ja bawię się przy lekturze coraz lepiej. Z kolejnym tomem coraz bardziej lubię bohaterki, choć nie ukrywam, że brakuje mi trochę wplecenia nowych postaci. Po poprzednim tomie spodziewałam się że nowa nauczycielka odegra większą rolę, ale może jeszcze się tego doczekam. Cieszy za to przedstawienie rodziny Nadeshiko, która idealnie pasuje do tego radosnego głupolka ;) 
Mam wrażenie że autor zaczął używać mniej "paskowych" rastrów albo przynajmniej udało mu się zrobić to z większym wyczuciem bo tym razem mi tak nie przeszkadzały. 
Z kwestii polskiego wydania - w kilku miejscach zapomniano o przypisie choć przy dialogu jest do niego odnośnik. 
Tym razem do prenumeraty zamiast broszurki dołączono przepiękne pocztówki :D

"Death Note #2" - do tej serii mam ogromny sentyment, Death Note był pierwszym obejrzanym przeze mnie anime. Ostatnio znalazłam na półce zapomniany pierwszy tom mangi kupiony przed laty przez mojego tatę i stwierdziłam, że wypadało by w końcu zapoznać się z oryginałem. 
Zawsze najbardziej lubiłam początek serii i nadal się to nie zmieniło. Należę do grupy która uważa, że po śmierci wiadomej osoby poziom zdecydowanie spada. Dodatkowo w początkowych odcinkach (i tomach) rozkminy bohaterów nie są jeszcze przekombinowane.  W każdym razie podczas lektury papierowej wersji bawię się na razie bardzo dobrze.  Tom drugi to głównie rozwiązanie problemu z agentami FBI i utworzenie oddziału ścigającego Kirę.
Pisząc o wersji komiksowej trzeba wspomnieć o kresce Obaty. Bardzo lubię styl jego rysunków, ich dynamikę, i różnorodność projektów postaci. Miło gdy w końcu bohaterowie różnią się czymś więcej niż włosami. Mogę się jedynie przyczepić do mimiki L'a, która w wielu momentach wychodzi groteskowo, ale cóż, taki urok tej postaci ;)

* "Przyjaciółki" - już nigdy nie będę tłumaczyć słabo nakreślonych relacji bohaterów tym że jest to jednotomówka. "Przyjaciółki" pokazały, że na zaledwie 190 stronach da się przedstawić trzy (nawet cztery) wiarygodne charaktery i rozwinąć wątki przyjacielskie i romantyczne. I do tego manga robi to naprawdę dobrze! 
Jak miło trafić na romans shoujo który jest tak nietypowy.  Przede wszystkim przez relacje Eiko i Moe. Pomimo kompletnie odmiennych charakterów dziewczyny łączy niezwykle silna przyjaźń, której utrzymanie jest dla nich dużo ważniejsze niż znalezienie chłopaka. A gdy to w końcu następuje mają szanse udowodnić jak bardzo zależy im na szczęściu tej drugiej. 
Dodatkowe opowiadanie jest już bardziej standardowe ale i tak bardzo przyjemnie się je czyta.
Kreska Yamakawy jest bardzo delikatna,może się wydawać niedopracowana, ale gdy się przyjrzeć przedstawia wiele szczegółów i różnorodnej mimiki bohaterów. Tła pojawiają się rzadko, lecz kompletnie mi to nie przeszkadzało.  

* "QQ Sweeper #1-3" no i ostatecznie popełniłam ten błąd i kupiłam mangę która nigdy nie zostanie u nas zakończona...  
Jako początek serii świetnie spełnia swoją rolę. Wprowadza dających się lubić bohaterów, ciekawy świat z czyścicielami dusz. Zawiera też dużo humoru, który bawił mnie dużo bardziej niż ten z Dengeki Daisy. Do tego wyjątkowo dobrze poprowadzono tajemnice wokół przeszłości Fumi.
Dodatkowo spełnia wartość motywacyjną - bohaterowie w tak piękny sposób mówią o sprzątaniu, że po lekturze wyczyściłam pół domu!
Tylko, że w momencie gdy manga się rozkręca to... docieramy do ostatniej strony. I zostaje nam jedynie irytacja na wydawnictwo. Lub importy na które mnie na razie nie stać. 

* "Are you Alice? #6-12" szczerze mówiąc to manga jest tak poplątana że nawet nie wiem co o niej napisać. Nawet nie umiem stwierdzić, czy zakończenie mi się podobało, tak jak cała seria było... dziwne. Jednak ostatecznie całokształt wywarł na mnie dość pozytywne wrażenie, szalony świat odtworzonej Krainy Czarów porwał mnie swoim klimatem.
Kreska przy pierwszych tomach kompletnie mi się nie podobała, uznawałam że jest za mało czytelna, ale z każdym kolejnym tomem coraz bardziej zaczynałam ją lubić. I te śliczne okładki i kolorowe strony!
Stwierdzam, że muszę przeczytać ponownie wszystkie tomy by wyrobić sobie konkretniejszą opinię.

* "ERASED #4" Kolejny revival, kolejna szansa na zmianę losu. Tym razem Satoru podejmuje bardziej zdecydowane kroki a co ważniejsze - szuka sojuszników.
Akcja pędzi do  przodu, a zagrożenie ciągle depcze po piętach bohaterom. [Mam podejrzenia kto jest mordercą, jednak patrząc że to dopiero połowa historii trochę poczekam na potwierdzenie teorii (i mam nadzieję, że jednak autor mnie zaskoczy)]  Jednak nadal znajdujemy też czas na chwilę wytchnienia i rozwój ich wzajemnych relacji. Czy pogłębienie ich przyjaźni wpłynie jakoś na teraźniejszość? Może okaże się, że dzięki temu w dorosłym życiu utrzymywali kontakt? No dobra, na razie nie czas na takie gdybanie. 
Tym tomem zamykamy pewien etap historii, zastanawiam się co dalej zgotuje nam autor :)

* "Noragami #14" po ataku na klinikę rodziców Hiyori wszyscy muszą zmierzyć się z jego następstwami. Rodzina dziewczyny została oskarżona o te wydarzenia, szpitalowi grozi bankructwo, Yato obwinia się o sprowadzenie nieszczęścia i unika licealistki pozwalając jej skupić się na ziemskim życiu. Bishamon próbuje znaleźć sposób na uratowanie swojego oręża rannego w walce z zaklinaczem.
Po ostatnich pełnych wrażeń tomach następuje czas na wzięcie oddechu. Jednak nawet jeśli autor umieścił humorystyczne sceny poważny klimat już nas nie opuszcza. Choć w tym tomie ojciec Yato nawet się nie pojawia, jego widmo nadal wisi nad wszystkimi. Najbardziej odczuwa to Bishamon, która znowu staje przed trudnym wyborem - czy może poświęcić jednego z klanu by ratować resztę? Jej dobre serce przynosi jej tylko zgubę.
Bardzo podobał mi się wątek z babcią Hiyori i częściowe wyjaśnienie wrażliwości dziewczyny na istoty z dalekiego brzegu.
Końcówka tomu zapowiada że akcja znów się rozkręci. Źle ulokowane zaufanie może mieć spore konsekwencje. 

* "Zerowa Maria i puste pudełko #1-2" przeczytałam tom pierwszy  i wyczuwam masę zmarnowanego potencjału.  Sam pomysł na pudełko jest interesujący a niechronologiczna kolejność pętli wprowadza ciekawy zamęt. Jednak wszytko psuje fatalny styl pisarski, aż rażąco uproszczony. Na dodatek dialogi brzmią okropnie sztucznie. Rozwiązanie zagadki posiadacza przychodzi praktycznie znikąd, teoretycznie, jak w kryminałach, czytelnik powinien próbować sam odgadnąć wynik, jednak prawie wszystkie zasady którymi mamy się kierować okazują się fałszywe. 
Ech, oby w następnych tomach było lepiej bo zdążyłam już zakupić całą serię...

* "Kameleon" - jak miło mieć przyjaciółkę która czyta ci w myślach. Planowałam kupić jakąś książkę Kosika a niedługo po tym dostałam "Kameleona" jako prezent urodzinowy od osoby która nawet nie wiedziała że jestem fanką tego autora.
Oczywiście los tak się złożył że książki jeszcze nie przeczytałam ale po początkowych rozdziałach zapowiada się świetnie :)

piątek, 7 czerwca 2019

Stosik kwietniowo - pyrkonowy


Wielki powrót! Wiem, że ostatnio na blogu panuje spora cisza, ale spokojnie, wkrótce się to zmieni :) Napisałam ostatnią maturkę (teraz tylko zbliżające się za szybkimi krokami egzaminy z rysunku...) więc wracam do internetowego życia (chociaż mówiąc szczerze bardzo trudno mi po tak długiej przerwie zmusić się do pisania :(  ) Powoli też zacznę nadrabiać czytanie i komentowanie Waszych wpisów z ostatniego miesiąca ;) 
A teraz zapraszam na dłuuugie posumowanie kwietnia:

ZAKUPY KWIETNIOWE:




* "Żarna niebios" to idealne wprowadzenie do anielskiego świata lub świetne uzupełnienie głównej serii. Dla mnie była to ta druga opcja. Przed lekturą ostatniej części "Bram Światłości" postanowiłam nareszcie nadrobić ominięty przed laty pierwszy tom cyklu. 
Pierwsze opowiadanie w bardzo przyjemny i zabawny sposób przedstawia strukturę Królestwa. Poznajemy je z perspektywy duszy porwanej przez dwójkę nieogarniętych aniołów by.... to już musicie dowiedzieć się sami ;)
Co jeszcze zawiera zbiór? 
Jak zawiązano koalicje Świetlistych i Głębian by strzec największej tajemnicy wszechświata i do czego się potem posunięto by ten sekret utrzymać. Historię anioła, który zapragnął być człowiekiem oraz człowieka który poznał samego Anioła Zagłady. Tragiczną opowieść o miłości Asmodeusza. Burzliwy początek przyjaźni rygorystycznego anioła stróża z byłym wojskowym. Zwariowaną karierę człowieka, który zawarł pakt z wygnanym z Głębi demonem.
Uwielbiam styl Kossakowskiej i jej sposób opowiadania historii. Książkę wręcz pochłonęłam. Miło było też poznać postacie które potem przewijają się przez resztę cyklu. A do zbioru pewnie jeszcze nie raz powrócę :)

* "To co najlepsze" tom 1-2 - to przegląd twórczości Ellisona.  Przeczytałam dopiero dział z początkami jego kariery. Ciekawsza od samych opowiadań była na razie przedmowa autora o jego pierwszej sprzedaży opowiadania. Gdy przebrnę przez te grube tomiszcza zamierzam jeszcze o nich napisać.



PRENUMERATY:

* "Nowa Fantastyka 04 (439) 2019" można powiedzieć że tematem przewodnim tego numeru są gry, pierwszy raz umieszczono w NF scenariusz do RPGa (w ogóle, to zawsze chciałam wziąć udział w sesji RPGa ale nie mam z kim :(  )  Dodatkowo zawiera też teksty o grach planszowych i D&D.

* "Marcowy lew #1" - muszę najpierw poczytać co nieco o zasadach shogi bo nic nie oganiam z tych potyczek. 
Więcej o mandze napiszę w osobnej recenzji. 

* "Yona w blasku świtu #1" - Muszę zacząć od tego, że jest to jedna z moich ulubionych mang, a tom pierwszy (właśnie uświadomiłam sobie że nim dojdziemy do momentu w którym skończyłam czytać miną ponad dwa lata :O !)  nie zapowiada nawet w minimalnym stopniu późniejszej złożoności tej historii. I, mówiąc szczerze, sam w sobie może nie zachęcić do kontynuowania serii. 
Opowieść zaczyna się dość schematycznie - księżniczka zostaje zdradzona, jej ojciec zamordowany a ona sama musi uciekać by zachować życie.
Jeśli martwicie się, że fabuła będzie bardzo czarno-biała to bez obaw - seria rozwija wątki każdej postaci w taki sposób że możemy kibicować praktycznie wszystkim. Co prawda środki jakich użył "główny zły" mogą budzić wątpliwości, to jednak jak się później okazuje, jest dużo lepszym królem i zależy mu na dobru kraju. 
Niestety na początku charakter Yony może być trudny do zniesienia, taka typowa rozkapryszona księżniczka. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się, bo stanie się postacią naprawdę łatwą do polubienia.  
Pewnie w przyszłości napiszę o serii dłuższą opinię, teraz ograniczę się do stwierdzenia, że pomimo sporej ilości tomów warto zainwestować w Yonę ;)

* "Beztroski kemping #2" - Tom drugi utrzymuje wszystkie dobre cechy początku serii. Nadal jest lekko i zabawnie.  Jeśli chodzi o warstwę komediową to wyszła nawet lepiej,
miałam więcej momentów gdy zaczynałam chichotać. Fabuła stała się bardziej spójna, relacja bohaterek zaczęła powoli się rozwijać. Rin otwiera się na nowe znajomości, decyduje się na wspólny kemping z Nadeshiko. Dodatkowo dowiadujemy się o genezie jej zainteresowania biwakiem. Autor wprowadził nowe postacie, coś czuje że przypadkowo spotkane przez dziewczyny rodzeństwo jeszcze nie raz pojawi się na kartach mangi :)
Po tym tomie jestem pewna że zostanę z serią do końca. Już nie mogę się doczekać następnej części :D
No dobra, ale do jednego muszę się przyczepić. Autor zdecydowanie za dużo używa paskowych rastrów, rysunki są przez to momentami nieczytelne albo za ciemne. 

(plus dla wydawnictwa na zmianę kopert na kartonowe. Tym razem broszurka bezpiecznie przetrwała podróż)


PYRKON:



* "Piekielny raj #1" kupiłam w niedzielnym szale zakupowym, ale nie żałuję tej decyzji. Manga wciągnęła mnie momentalnie. Pierwszy tom to połączenie "Anihilacji" z battle royale. Dodatkowo to wszystko w otoczce samurajskiej. Zaskakująco okazało się to bardzo interesującym zestawieniem. 
Mam jednak wrażenie, że autor nie do końca wie w jakim nastroju opowiedzieć tą historię. Niby jest poważnie jednak nadal czuć pewną lekkość. 
Ostatni rozdział pozostawił mnie z dość mieszanymi uczuciami. Jeśli nie były to przebłyski wydarzeń z następnego tomu to pewne wydarzenia rozwiązały się zdecydowanie za szybko.
W każdym razie, dopiero tom drugi pokaże w jakim kierunku rozwinie się fabuła. Nie mam pojęcia czego się spodziewać i czekam z niecierpliwością.


* "Somali i strażnik lasu #1" - jaka ta kreska jest piękna! W warstwie wizualnej zakochałam się od pierwszych stron. Zawsze obecne tła, niesamowita ilość szczegółów, fantastyczne stworzenia - zdecydowanie jest na co popatrzeć. 
Fabuła także nie zawodzi. Manga przedstawia podróż niezwykłej pary - golema, Strażnika Lasu i ludzkiej dziewczynki która zaczyna traktować go jak ojca. Somali też staje się na coraz ważniejsza dla istoty, która nie powinna nic odczuwać. Poszukują ostatnich skupisk ludzi by dziewczyna powróciła do swoich pobratymców. 
Podczas tej wędrówki autor ukazuje nam niezwykłe miejsca zamieszkane przez jeszcze dziwniejszych mieszkańców. Klimatem manga przypomina mi trochę "Oblubienice czarnoksiężnika",  akcja jest spokojna, by niespiesznie poznawać fantastyczny świat.

* "Wotakoi. Miłość jest trudna dla otaku #1" - anime było jednym z lepszych obejrzanych przeze mnie komedii-romansów w ostatnim czasie więc bardzo ucieszyłam się na wieść  o wydaniu mangi.  
Najbardziej zaskakuje cienkość tomiku i .... nie zmniejszona cena. 130 stron za 26 zł to trochę dużo. Ale przynajmniej mamy aż 8 kolorowych stron!
Tłumaczenie mangi składającej się z masy nawiązań i gagów na pewno nie jest łatwym zadaniem, tłumaczka na szczęście podołała. Dopiero w ostateczności sięgnęła po przypisy, które powiedzmy sobie szczerze, zazwyczaj spalają żarty. Jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o grach czy popkulturze (a najlepiej, jeśli tak jak bohaterowie jesteście nerdami) na pewno nie raz wybuchniecie śmiechem. 
Manga ma formę czegoś pomiędzy yonkomą a zwykłym komiksem. Każda strona jest jakby oddzielnym gagiem jednak komiks zachowuje ciągłość fabularną. 
A jak z tą fabułą? Mam wrażenie że w anime niektóre wątki bardziej rozwinięto, w mandze następują czasem nagłe przeskoki między rozdziałami.

* "Pokój w kolorach szczęścia #1" przedstawia niezwykle intrygującą (choć całkowicie nierealną) relacje porwanej z porywaczem. Ale nie bójcie się - to nie kolejna historia o syndromie sztokholmskim, a przynajmniej nie do końca. Dziewczyna żyła w piekle, maltretowana przez rodziców, gnębiona w szkole. Gdy trafiła na swojego prześladowce postanowiła z nim uciec, uważając że nic gorszego już jej nie spotka. Tak zaczyna się opowieść ich pełnego kłamstw życia i budowania dziwnej namiastki szczęścia. 
Główna bohaterka (ciekawym zabiegiem jest to, że nie znamy jej imienia) jest zaskakująco trzeźwo myślącą osobą. Zdaje sobie sprawę że jej towarzysz nie jest normalny, ale jest pierwszą osobą która okazała jej trochę sympatii. Jednak nie ufa mu, a jej zachowanie jest podyktowane tym co chciałby usłyszeć.
O porywaczu nie wiemy nic.  Kompletnie. Nie znamy jego twarzy, imienia, przeszłości. Co sprawiło że stał się tym kim jest. 
Oprawa graficzna jest ładna. Co prawda rysownik skupia się głównie na postaciach, tła pojawiają się tylko gdy są potrzebne. Jednak dobrze radzi sobie z oddawaniem emocji, nawet gdy bohater ma zasłonięte pół twarzy. 

* "Wieczny turniej" nadal czeka na przeczytanie

* "Doktor Jekyll i pan Hyde" zawsze chciałam poznać tę klasykę (nie spodziewałam się że ta książka będzie taka krótka!)  Podczas lektury cały czas zastanawiałam się jakby to było przeczytać ją nie znając rozwiązania tajemnicy. Fabuła została poprowadzona naprawdę ciekawie choć niezbyt podoba mi się ostateczne wyjaśnienie w formie listów. Po tak długich poszukiwaniach odpowiedzi przez narratora było to strasznie nagłe i za proste. 

* "Special A #13" udało mi się dorwać używany tomik (teraz jeszcze tylko muszę znaleźć 17)
Tomik zaczyna się "dramatyczną" wiadomością o wymuszonych zaręczynach Takishimy i przenosinach do Londynu. Oczywiście bohaterowie wszystko rozwiązują w jednym rozdziale i wracamy do tradycyjnej akcji w szkole. 
Relacje postaci stoją w miejscu, myślałam że jak wyznali sobie miłość w połowie serii to cokolwiek się zmieni... próżne nadzieje. Hikari jest nadal strasznie nieogarnięta, chyba zostanie moją najbardziej znienawidzoną bohaterką shoujo.

* "Dengeki daisy #8-9" długa przerwa od tej serii dobrze mi zrobiła bo znowu z przyjemnością śledziłam przygody Teru i gromadki. A może swój wkład w to miała też zmiana nastroju w tych dwóch tomikach. 
Wchodzimy w poważniejszy ton, Teru w końcu poznaje całą prawdę o przeszłości Kurosakego oraz śmierci jej brata. Po tylu sugestiach co do grzechu Daisiego spodziewałam się czegoś trochę innego, bo jak dla mnie ta opowieść bardzo wybieliła tą postać. No ale w końcu to shoujo, nie mogłoby być za mrocznie. Ogólnie cała intryga jest mocno przekombinowana. 
Za to scena ponownego spotkania naszej dwójki była świetna, w stylu "Dengeki daisy" przełamała powagę by potem jednak pozwolić przeprowadzić bohaterom szczerą rozmowę. 

* "Atelier spiczastych kapeluszy #1" - Koko od małego marzyła o nauce magii. Gdy do jej wioski przyjeżdża prawdziwy mag dziewczyna przypadkiem poznaje największą tajemnice rodów czarodziejów, co owocuje tragicznymi w skutkach wydarzeniami. By odwrócić swoje błędy, Koko wkracza na ścieżkę czarodziejstwa, drogę fascynującą, piękną ale także niebezpieczną. 
Wydawać by się mogło że temat szkół magi został już całkowicie przerobiony w popkulturze. Jednak "Atelier..." robi to z takim wyczuciem, że pozwala zapomnieć o tej schematyczności. Także dzięki niezwykle klimatycznym rysunkom, projektom miast i krajobrazów (Latające  góry są genialne) Cieszę się, że Kotori zdecydowało się na powiększony format. 
Jak mowa o wydaniu - wybrałam twardą oprawę. Wygląda wspaniale, kartki są dobrze zszyte, druk wyraźny. Jednak nie wiem, czy kupować dalej tą wersje, w przedpłacie cena wychodzi dużo wyższa a wysyłka kosztuje tyle co 1/4 mangi :(
Mini artbook jako dodatek był świetnym pomysłem. Rysunki w kolorze prezentują się przepięknie i uwielbiam oglądać szkice koncepcyjne. (w ogóle, to szkoda że w Polsce wydają tak mało arbooków)

* "Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością" bardzo nietypowe przedstawienie walki z depresją i problemami psychicznymi. Wbrew tytułowi seksualność nie gra w tym komiksie głównej roli, bardziej potrzeba bliskości i zrozumienia przez drugiego człowieka. To wszystko zostało opatrzone bardzo specyficzną kreską. Trudno ją nazwać ładną ale ma pewien urok. 


* "Little Witch Academia #1" manga niezbyt mnie wciągnęła i szczerze mówiąc nie jestem pewna czy dokupię resztę tomów.
Przede wszystkim kreska kompletnie nie przypadła mi do gustu a sceny akcji są przedstawione za bardzo chaotycznie. 
Obejrzę anime i wtedy zdecyduję co dalej zrobić z tą serią.  

* "Monstressa #1" do zakupu przekonała mnie przepiękna kreska i przeczytana dawno temu recenzja Otai.
Maiko Półwilk poszukuje odpowiedzi o swojej przeszłości i ukrytej w jej wnętrzu przerażającej istocie, która zaczyna się przebudzać.
Czytelnik zostaje wrzucony na głęboką wodę, do krainy ogarniętej konfliktem dwóch ras, bez słowa wyjaśnienia. Jednak strzępy informacji, które dostajemy podczas czytania odkrywają przed nami fascynujący i mroczny świat w którym rozegra się równie interesująca historia.  I dodatkowo, ważną rolę w komiksie odgrywają koty! Jak tu nie pokochać tego tytułu ;)

"Zadra I, II"  polubiłam inne książki Piskorskiego więc skusiłam się na zakup. Lektura jednak dopiero przede mną.  

* "Smok jego królewskiej mości", "Nefrytowy tron", "Wojna prochowa", "Imperium kości słoniowej" - znalazłam początek cyklu "Temeraire"  10 zł za tom, żal było nie skorzystać szczególnie, że seria ciekawiła mnie od czasu przeczytania "Wybranej" tej autorki. A jakie ostatecznie wrażenie wywarły na mnie smoki w czasie wojen napoleońskich? 
Tym, co przede wszystkim rzuca się w oczy podczas czytania pierwszego tomu jest styl i język. Jest aż przesadnie prosty, niedopracowany a dialogi momentami strasznie drętwe. Poprawkę trzeba jednak wziąć na fakt że jest to pierwsza książka autorki a przy drugim tomie widać znaczący progres. 
Bardzo podoba mi się sam pomysł wyjściowy zrobienia ze smoków sił powietrznych na których służą całe oddziały.  Opisy manewrów czy abordaży są naprawdę pomysłowe i czekam  na więcej takich scen :D
Poprawa nie dotyczy tylko stylu ale też warstwy fabularnej. Tom pierwszy jest ewidentnym wstępem do dłuższej serii. To głównie przedstawienie bohaterów i przydługie szkolenie. Następna część jest lepiej rozplanowana, choć składa się głównie z podróży to Chin ma lepiej rozłożone zwroty akcji i wydarzenia. 
A bohaterowie? Laurence przez długi czas to straszny służbista przywiązany do etykiety. Jego zachowanie pasuje do epoki jednak niezbyt go polubiłam. Dużo lepszą postacią jest Temeraire, smok głodny wiedzy, kwestionujący cały porządek świata. Ale moją ulubienicą została Jane, szkoda że na razie ma dość epizodyczną rolę. 

"Magazyn dla fanów FNiN" - po spotkaniu z Kosikiem członkowie fandomu rozdawali taką darmową gazetkę. Co prawda podczas czytania czuć, że jest robiona przez amatorów ale znalazły się tam jakieś ciekawe artykuły. W szczególności tekst o błędach historycznych w "Teoretycznie możliwej katastrofie", koszmarach czy wywiad z redaktorką Kasią Kosik

"Otaku nr 2/2018 (66)" - przy stoisku Yatty zrobiłam na tyle duże zakupy że załapałam się na darmowy numer Otaku (i torbę z Yoną) Podczas czytania ogarnęłam że to numer z artykułem Otai! Przedstawiła postać Tetsuko Kuroyanagi - niezwykłej Japonki. Planuję potem poczytać więcej o jej działalności.
Oprócz tego bardzo podobał mi się artykuł o wojownikach w kolejnych epokach historycznych oraz   japońskich dziwnych kawiarniach (w niektórych z nich za nic w świecie nie chciałabym niczego jeść xd)
Wywiad z Panną N jeszcze bardziej zaostrzył mój apetyt na "Helenę Wiktorię". Zaczęłam też przeglądać jej poprzednie prace. Forma komiksu na Instagramie jest świetna!

wtorek, 9 kwietnia 2019

Stosik lutowo - marcowy


I nastał czas na stosik zakupowy! Te dwa miesiące nie były szczególnie obfite ale kilka zdobyczy wpadło mi w łapki :) I nawet zdążyłam je wszystkie przeczytać! Chyba cud się stał. A nie, to tyko zbliżająca się matura i ciągłe znajdowanie innych zajęć by się nie uczyć....











* "Beztroski kemping"#1 to moja pierwsza w życiu prenumerata mangi. I niezbyt zachęciła mnie do następnej (choć trochę na to za późno bo zdążyłam zamówić kilka innych...) Ale nie z winy wydawnictwa tylko naszej kochanej Poczty Polskiej. Po pierwsze przesyłka dochodziła dwa razy dłużej niż powinna, trafiła na deszczowy okres i cały czas latałam do skrzynki by manga nie namokła wilgocią gdyby już przyszła, a do tego listonosz ewidentnie próbował  siłą wepchnąć przesyłkę do skrzynki, dodatki całe się pogniotły a koperta była poszarpana. Na szczęście sama manga przetrwała.
Co do dodatków - broszurka była świetnym pomysłem, miło się śledziło wydarzenia z mangi porównując z prawdziwymi zdjęciami. Z notesików rzadko korzystam ale kiedyś się przyda, za to pocztówka jest śliczna:)
O samej mandze możecie poczytać tutaj
* Udało mi się dokupić brakujące tomy "Śmiechu w chmurach"#1,6 (Kik nigdy nie zawodzi, zawsze znajduję tam coś czego teoretycznie nie ma już w sprzedaży :)
Kreska mangi jest bardzo ładna, niektóre kadry robią ogromne wrażenie. Szkoda tylko że sceny walk są trochę chaotyczne.
Bardzo się wciągnęłam w tą historię, fabularnie prezentuje się świetnie, jest pełna zaskakujących zwrotów akcji. Kilka razy wydarzenia porządnie mnie zszokowały (szczególnie końcówka tomu 3 i śmierć Tenki, a także jego późniejsze ponowne pojawienie się
Sceny dramatyczne do komediowych są dobrze zrównoważone choć te drugie często niezbyt mnie śmieszyły. Ale te pierwsze zostały poprowadzone genialnie!
Bohaterowie byli dosyć różnorodni, zaciekawili mnie szczególnie członkowie oddziału Yamaki. Z braci moim faworytem został Tenka, za to najmłodszy był nie do wytrzymania. Naiwność tej postaci była porażająca.
Teraz żyję nadzieją że Waneko kiedyś przypomni sobie o autorce i wyda prequel. Ale chyba nie mam co marzyć...

* Zakończyłam też historię o słowiańskich bogach.
Po Nocy Kupały w Bielinach nadchodzi względny spokój. Gosia kontynuuje nauki u szeptuchy i próbuje zapomnieć o traumatycznych wydarzeniach. Niestety świat nadprzyrodzony szybko daje o sobie znać, gdy w okolicy dochodzi do morderstw.  Jakby Gosia miała mało problemów Mieszko wyjechał po Nocy Kupały i słuch o nim zaginął
"Żerca" jest momentem na oddech, akcja zwalnia i wprowadza nowych bohaterów. Niby w Bielinach grasuje morderca boginek jednak dzieje się to w tle i przez połowę książki praktycznie o tym zapominamy. Będąc szczerą ta część trochę mnie wynudziła, ratowały ją jednak retrospekcje życia Mieszka i postać Swarożyca.
Właśnie, Swarożyc. Nowy gracz na planszy. Miszczuk świetnie wykreowała tę postać. Bóg jest tajemniczy, intrygujący i szalony jak sam ogień.  Do samego końca jego intencje są niejasne a relacja z Gosią jest najciekawszym wątkiem całej książki.
Zdecydowanym plusem są też następne opisy uroczystości słowiańskich. Tym razem trafiło na ślub (śwadźbę) i pełen magii wieczór panieński!
"Przesilenie" za to, to kompletna jazda bez trzymanki. Autorka w końcu odpuściła sobie wciskanie wątku miłosnego na pierwszy plan, w tej części rozgrywki bogów nabierają tempa. Gosia poszukuje odpowiedzi o swoim ojcu i próbuje przechytrzyć boga ognia, który coraz dobitniej dopomina się zaległej przysługi.
Zakończenie nie jest może szczególnie zaskakujące ale zdecydowanie udane (choć prawdę powiedziawszy kibicowałam Swarożycowi, cóż mam słabość do czarnych charakterów ;) )
Będę trochę tęsknić za tą pełną słowiańskości i humoru serią. Może i nie była wybitna, ale miała w sobie to "coś" ;)


Kwiecień będzie na pewno duuuuuużo bardziej obfity
Wybieracie się może na Pyrkon? :) 

niedziela, 31 marca 2019

I urodzinki bloga :D


Nie mogę uwierzyć ze minął rok! Z jednej strony przeleciał błyskawicznie, jednak z drugiej czuję jakbym prowadziła bloga już całą wieczność. Nie spodziewałam się że tak się w to wciągnę. Co prawda były miesiące gdy zmuszałam się żeby coś napisać, ale wtedy pojawiał się nowy komentarz który sprawiał że uśmiechałam się jak wariatka. Niby zaczęłam pisać dla samej siebie jednak świadomość że ktoś to czyta jest wspaniała.  Szczególnie gdy są to ludzie których blogi podziwiałam od dawna i marzyłam by przynajmniej w minimalnym stopniu wkręcić się w tą społeczność. Zawsze miałam ten problem że moi przyjaciele niezbyt podzielali moje pasje i nie miałam z kim o nich pogadać dlatego tak się cieszę się z kontaktu z Wami :) Cóż, wyszło trochę ckliwie, w każdym razie - Jesteście wspaniali i dziękuję za ten wspólny rok :D

A teraz czas na małe podsumowanie:

Liczba postów: 48
wiem, że nie jest to jakaś porażająca liczba ale jestem z siebie zadowolona :)

Liczba obserwatorów:  7
nawet sobie nie wyobrażacie jak byłam szczęśliwa widząc tę powoli rosnącą liczbę :D

Komentarze:  247
ktoś naprawdę czyta moje wypociny! Dziękuję Wam z całego serca za każdy komentarz, staram się odpisywać na każdy, choć czasem trochę mi to zajmuje

Wyświetlenia bloga:  2830

Najpopularniejszy wpis (wyświetlenia): "Artifical people: Magenta"
kompletnie nie rozumiem fenomenu tego tekstu. A ma mniej więcej cztery razy więcej wyświetleń niż reszta!

Najpopularniejszy wpis (komentarze): Stosik październikowo- listopadowy
ogólnie stosiki są najlepiej komentowane, nie dziwię się. Też uwielbiam przeglądać u innych wpisy z zakupami :) 
Z recenzji: Kirke i W cieniu betonowej dżungli 

Najaktywniejsza osoba w komentarzach: PustyKwadracik