czwartek, 30 grudnia 2021

"Most we mgle" Marcin Ciszewski

TYTUŁ:  Most we mgle
Most we mgle recenzja
AUTOR:  Marcin Ciszewski
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  394
WYDANIE: 2021 (WarBook)


Most we mgle prowadzący do podróży w czasie i zmiany dziejów. Piłsudski ruszający z odsieczą Bonapartemu. Co wyniknie z tych zawirowań historii?

W 1934 Ludwik Krępski znajduje tajemniczy most we mgle. Po przejściu na drugą stronę odkrywa, że znalazł się w 1813 roku. Zostaje natchniony szaloną wizją możliwości zmiany dziejów Rzeczpospolitej. Zaraża nią samego Piłsudskiego, który postanawia zorganizować wyprawę wojsk mających uratować Bonapartego i Poniatowskiego pod Lipskiem, odbić Warszawę i zostawić po drugiej stronie uczonych wspierających rozwój techniki. Misja w teorii prosta, a 120letnia przewaga uzbrojenia gwarantuje prawie pewny sukces. Bowiem co może pójść nie tak skoro dowódcy znają przyszłość? Jak się szybko okazuje wiele rzeczy.

Mniej polityki więcej wojskowości.

Fabuła rozwinęła się w trochę innym kierunku niż wyobraziłam sobie po wstępie. Plan Ludwika zakładał więcej zabaw z mieszaniem historii, nie tylko pod względem militarnym ale też politycznym i naukowym. To szczególnie przemówiło do mnie na początku książki, choć przypuszczam, że by dobrze to rozwinąć autor potrzebowałby z pięciu tomów. W rzeczywistości fabuła ma więc dosyć jednotematyczną formę. Całość obraca się wokół bitwy o Lipsk. Przemarszu, potyczek po drodze i samej bitwy. 


wtorek, 16 listopada 2021

"Niewidzialny" Bogusz Dawidowicz

TYTUŁ:  Niewidzialny
AUTOR:  Bogusz Dawidowicz
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  416
WYDANIE:  2021 (E-bookowo)

Niewidzialny odwraca role i zamiast policji czy poszkodowanego przedstawia historię z perspektywy sprawcy. Ale może i on jest ofiarą, co w jego życiu doprowadziło do tego nieodwracalnego momentu?

Akurat złożyło się, że przed czytaniem skończyłam sezon netflixowego You. Nie mogłam zignorować pewnych wspólnych motywów początku fabuły. W obu przypadkach obserwujemy skrzywdzonego w dzieciństwie bohatera, który przez to przejawia mocno psychopatyczne skłonności. Stalkuje ukochaną w sieci i w realu, by potem się do niej zbliżyć. To podobieństwo sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać co więc sprawia, że Joe lubię nielubić a Tomasz jest po prostu odpychający. Bowiem bohater Dawidowicza od samego początku nie wzbudza jakiejkolwiek sympatii czytelnika. Czy mają na to wpływ jego relacje z innymi ludźmi? Wszystkie jego znajomości przejawiały się poczuciem wyższości i wykorzystywania ich do własnych celów. Co jest też częściowo następną cechą wspólną bohaterów.  A może jednak podświadomie więcej wybaczamy atrakcyjnym postaciom? Gdy człowiek sobie to uświadomi jest to przerażające. 

Cała recenzja:

sobota, 9 października 2021

"Dziewczyna, która klaszcze" Tomasz Kozioł

TYTUŁ:  Dziewczyna, która klaszcze
AUTOR:  Tomasz Kozioł
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  366
WYDANIE:  2021 (Uroboros)

ILUSTRACJE:  Marcin Medziński

Opuszczona posiadłość będąca miejscem starej tragedii, nieprzychylni mieszkańcy, tajemnica do rozwiązania, a w tle pełen grozy odgłos: klask, klask, klask. Po lekturze Dziewczyna, która klaszcze pozytywnie kojarzący się dźwięk aplauzu zmieni się w coś wywołującego zgrozę i obrzydzenie.

Książkowym horrorom trudniej bez efektów dostępnym filmom utrzymać ciarki na plecach. Dziewczyna która klaszcze wybrnęła z tego operując na wstępie samym klimatem, bez pospolitych straszaków. Jest... niepokojąca, tak, to najlepsze określenie. Nie przerażająca, nie wywołuje typowego strachu tylko właśnie dyskomfort i uczucie niepewności. Wydarzenia są z pozoru spokojne, jednak czytelnika nie opuszcza wrażenie, że coś jest na niewłaściwym miejscu.

Cała recenzja:

niedziela, 22 sierpnia 2021

"Susza" Neal i Jarrod Shusterman

TYTUŁ:  Susza
TYTUŁ ORYGINALNY:  Dry
AUTORZY:  Neal i Jarrod Shusterman
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  416
WYDANIE ORYGINALNE: 2018
WYDANIE POLSKIE:  2021 (YA!)

TŁUMACZ:  Jacek Konieczny

Dostęp do wody odbieramy jako oczywistość. Choć każdy zdaje sobie sprawę z obszarów na ziemi pozbawionych tego luksusu, raczej głębiej nie zastanawiamy się nad znaczeniem tego faktu. Co jednak gdyby nagle sytuacja się zmieniła? Jak szybko ludzie pozbyliby się skrupułów za choć kroplę życiodajnego płynu? Susza przedstawia swoją odpowiedź prezentując tydzień koszmaru z odciętej od wody Kalifornii.

Choć ze względu na bohaterów zaliczana do młodzieżówek, nie jest przeznaczona tylko dla ich fanów. Porusza istotne kwestie i pozostawia po sobie przemyślenia, które każdy powinien wziąć do serca. Bo gdy jej scenariusz zrealizuje się w realnym świecie będzie już za późno. Oprócz tego to kawał wciągającej historii, która przypadnie do gustu wielu czytelnikom.



niedziela, 1 sierpnia 2021

"Świt nowych czasów" Piotr Langenfeld

TYTUŁ:  Świt nowych czasów
AUTOR:  Piotr Langenfeld
CYKL:  Scenariusz chaosu
ILOŚĆ TOMÓW:  4+
OCENIANY TOM:  4
LICZBA STRON:  396
WYDANIE:  2021 (WarBook)

Kolejna część sensacyjnej serii, przedkładającej potajemne rozmowy nad widowiskowe akcje. Stali fani odnajdą to czego szukali, a nowi czytelnicy pomimo nieznania trzech poprzednich książek ze spokojem odnajdą się w fabule


Cała recenzja na Popkulturowym Kociołku


środa, 14 lipca 2021

"Ostatni list" Marcin Ciszewski

TYTUŁ:  Ostatni list
AUTOR:  Marcin Ciszewski
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  316
WYDANIE:  2021 (Pascal)


zostawiam informacje
tekst znajdziecie na Popkulturowym Kociołku.
Zapraszam do zajrzenia :)




poniedziałek, 28 czerwca 2021

"Zaya" Jean-David Morvan, Jia Wei Huang

TYTUŁ:  Zaya
TYTUŁ ORYGINALNY:  Zaya
SCENARIUSZ:  Jean-David Morvan
RYSUNKI:  Jia Wei Huang
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  212
WYDANIE ORYGINALNE: 2013   
WYDANIE POLSKIE:  2020 (Studio Lain)

TŁUMACZ:  Jacek Bartecki, Przemysław Bartecki

(recenzja dostępna też na Popkulturowym Kociołku)

"Zaya" to wynik współpracy europejskiego scenarzysty z koreańskim rysownikiem. Niestety powstała w ten sposób cyberpunkowa opowieść okazała się sporym rozczarowaniem. Ładna oprawa graficzna nie zrekompensuje chaosu i szablonowej fabuły. 

Nieznany sprawca przerażająco skutecznie poluje na agentów Spirali. W końcu dzięki poświęceniu jednego z nich organizacja trafia na pierwszy trop zabójcy. By wyeliminować zagrożenie do służby przywrócona zostaje Zaya, jedna z najskuteczniejszych agentek w historii organizacji. Kobieta przeszła w stan spoczynku po urodzeniu córek i prowadzi spokojne życie, zajmując się sztuką. Czy uda jej się bezpiecznie wrócić do rodziny z tej niebezpiecznej misji?

Tym co przyciągnęło mnie do komiksu była oprawa graficzna. Nawet nie tyle same rysunki co ich kolorystyka. Przytłumione kolory wpadające w sepię prezentują się wyrafinowanie i bardzo elegancko. Szkoda tylko, że nie jest to konsekwentnie realizowane, kadry z środka historii z niebieskim niebem nie współgrają z resztą. Co do samych ilustracji, rysownik ma swoje lepsze i gorsze strony. Dobrze wychodzą mu cyberpunkowe elementy, instalacje, statki, miasta. Momentami koślawo wygląda jednak mimika postaci i anatomia. Na szczęście nie na wszystkich kadrach, ale jakość jest nierówna. Trzeba mieć też na uwadze, że rysunkom Jia Wei Huang bliżej do stylu mangowego niż amerykańskiego. Zwyczajnemu wyjadaczowi komiksów nieprzyzwyczajonemu do azjatyckiej stylistyki mogą wydać się lekko egzotyczne. Co może być i zachętą, jak i przeszkodą.

Niestety najważniejszy element, czyli sposób narracji bardzo mnie zawiódł. Czytelnik zostaje wepchnięty w świat, co do którego nie dostaje żadnych wyjaśnień. Czym właściwie jest Spirala dowiedziałam się z opisu z tyłu komiksu. Nie tak to powinno wyglądać. Przez to, że obserwujemy skrawek historii, a nie cały jej zarys, wydarzenia są chaotyczne, często nie wynikają jedne z drugich. Przy drugim czytaniu łatwiej się rozeznać jednak nadal zabrakło "tego czegoś". Miałam wrażenie, że fabuła płynie, nie zatrzymując się na żadnym elemencie na dłużej. Wiele kwestii pozostaje przez to niewyjaśnionych i nierozwiniętych. W połowie fabuła kieruje się nagle w zupełnie inną stronę porzucając rozpoczęte wątki. Jakby tego było mało otwarte zakończenie pozostawia spory niedosyt.

Tytułowa Zaya jest jedyną postacią którą poznajemy bliżej, jednak jej kreacji brakuje czegoś co sprawiłoby, że zapadłaby na dużej w pamięć. Kobieta, dawniej bezlitosna zabójczyni, po zyskaniu rodziny zmiękła i pragnie jedynie spokojnego życia. Jest zmęczona przemocą, trudno jej znów po takim czasie przybrać maskę skutecznej agentki. Tragiczna sytuacja której doświadcza w czasie akcji komiksu jest jedynym momentem który wywołał u mnie mocniejsze emocje. Świat w jakim się znalazła był jak spełnienie koszmaru.
Jasną stroną komiksu są fragmenty z Sisi, sztuczną inteligencją statku, zhakowaną i wyzwoloną przez Zayę. Przekomarzanki bohaterek są przyjemne w odbiorze, ale jest ich zdecydowanie za mało.

Elementem, do którego nie mam zastrzeżeń jest jakość wydania. Studio Lain połączyło trzy tomy w jeden, zachowując oryginalne okładki jako przekładki między częściami. Twarda oprawa jest trwała, śliskie kartki łatwo się kartkuje, pomimo kilkukrotnego czytania nie zaobserwowałam żadnych zniszczeń. Kolorystyka druku jest intensywna, wybrano też czytelne czcionki.

Najgorsze jest to, że widzę w komiksie niewykorzystany potencjał. Wydawałoby się, że jest zaledwie szkicem tego co moglibyśmy dostać. Jednak trafił do czytelnika w takiej a nie innej wersji, więc ze spokojem możecie go sobie odpuścić. Na rynku jest wiele lepszych tytułów. Myślę, że warto za to śledzić dalszą karierę rysownika, ma szansę w przyszłości prawdziwie zachwycić.

sobota, 22 maja 2021

ostatnio obejrzane: Anime #1


Wróciłam do oglądania anime więc mały przegląd ostatnio skończonych serii. Trochę fantasy/isekai  bardzo długimi tytułami, romansów, antybohaterów i heist sf. Zapraszam do czytania, może znajdziecie coś dla siebie :)


Maou Gakuin no Futekigousha: Shijou Saikyou no Maou no Shiso, Tensei Shite Shison-tachi no Gakkou e Kayou
13 x 24 min
2020

Władca Demonów zakończył wojnę ze światem ludzi i po dwóch tysiącach lat przechodzi reinkarnacje. Problem w tym, że nikt mu nie wierzy, że jest Założycielem. Dodatkowo ktoś się za niego podszywa! Spokojne życie musi poczekać nim wywalczy z powrotem swoją pozycję i przywróci honor swojemu imieniu. Zostaje członkiem demonicznej akademii razem ze swoimi potomkami. 

Tą serię najlepiej streszcza zdanie "Naprawdę myślałeś że zabicie mnie wystarczy by mnie zabić?" Anos Voldigoad jest wręcz absurdalnie potężny. To chyba najbardziej OP postać jaką mogliście spotkać w anime. Pobija nawet Saitame z OPM. Nie spodziewajcie się więc niesamowicie emocjonujących rozgrywek czy zwrotów akcji. Bohaterowi wszystko przychodzi z łatwością i nigdy nie mamy wątpliwości, że to on zwycięży. Ale w jakiś sposób to właśnie przyciąga do serii. 
Oczywiście zaczyna gromadzić wokół siebie towarzyszy i właśnie na powiązanych z nimi historiach skupia się większość wątków. Niestety nie wszystkie są tak samo ciekawe choć zaskakująco postacie o bardzo stereotypowych charakterach (jak np bliźniaczki) dostają interesujący epizod. Sam główny bohater jest specyficzną postacią. Widz nie do końca może rozwikłać jego intencje, a zachowuje się okrutnie tak samo często jak pokazuje serce. Fajnie wyszło jego poczucie humoru z którego nikt się nie śmieje. Cóż może dlatego że zazwyczaj jego żarty brzmią jak groźby i w przeszłości wywoływały inną reakcję pewnie tylko przez jego pozycję i wzbudzany postrach...
Mam wrażenie że nie wykorzystano potencjału wizualnego przy bitwach magicznych. Koncepcja tworzenia twierdz jest interesująca a tu była pokazana w bardzo ograniczonym stopniu.
Ostatnio zapowiedziano drugi sezon. Seria, choć nie byłam nią jakoś bardzo zachwycona, na tyle mi się podobała, że na pewno go obejrzę.


Otome Game no Hametsu Flag shika Nai Akuyaku Reijou ni Tensei Shiteshimatta.../Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia
12 x 24 min
2020

Catarina po uderzeniu się w głowę w dzieciństwie przypomina sobie swoje poprzednie życie. Odkrywa, że znajduje się w fabule gry otome a sama jest głównym czarnym charakterem, który w każdej ścieżce kończy martwy lub wygnany. Dziewczyna postanawia zrobić wszystko by uniknąć tego losu. Nie zdaje sobie nawet sprawy że idzie jej to aż za dobrze bo wszystkie postacie zakochują się właśnie w niej.

Serio, WSZYSKIE postacie są nią zainteresowane. Nietypowo wokół bohaterki tworzy się i męski i żeński harem. Ciekawe było to, że dziewczyny nie były ujęte jako poboczne w tej rywalizacji a Catarina romantyczne momenty miała po równi z tymi i z tymi (odcinek gdy utknęli w księdze pokazującej pragnienia był pod tym względem najlepszy) Ale nie nastawiajcie się, że w kwestii romansów z kimkolwiek posunie się do przodu, bohaterka kompletnie nie zauważa zainteresowania wokół niej a reszta ciągle sobie nawzajem przeszkadza by nie zostać w tyle w rywalizacji. 
Przygotujcie się na to że Catarina jest strasznie głupia. W odcinkach gdy była dzieckiem jeszcze to tak nie przeszkadzało ale potem jej to nie przeszło... Ale bez obaw, nie tylko widz to zauważa. Rozwaliła mnie scena gdy Catarinę fałszywie oskarżono o zbrodnie a harem tylko to podsumował, że ona jest za głupia by to wymyślić. To prawda patrząc na to, że jej główny plan uniknięcia zagłady to uprawianie farmy i rzucanie sztucznymi wężami... Ale zaskoczyło mnie, że nawet mnie aż tak bardzo tym nie irytowała, ba, nawet uważałam ją za zabawną.
Anime nie jest ambitne, ale jak dla mnie jako seria rozrywkowo-komediowa sprawdza się bardzo dobrze, nieźle się uśmiałam z głupoty bohaterki i rywalizacji jej haremu (moją ulubienica pod tym względem jest Mary i jej pilnowanie by narzeczony nie zrozumiał, że też jest zakochany w Catarinie by nie zyskać następnego rywala) Możecie sprawdzić czy humor przypadnie wam do gustu. 


Kimi to Boku no Saigo no Senjou, Arui wa Sekai ga Hajimaru Seisen/ Our Last Crusade or the Rise of a New World
12 x 24 min
2020

Dwa kraje, jeden oparty na mocy astralnej a drugi na technologii od lat są w stanie wojny. Dwoje młodych, niezwykle silnych wojowników -Wiedźma Lodowego Kataklizmu i zdegradowany Święty Uczeń niedługo po walce na froncie spotykają się w neutralnym mieście. Los złącza ich wiele razy co pogłębia wzajemną fascynacje pomimo stania po przeciwnych stronach barykady.

Miałam nadzieję na fajną serię fantasy z podziałem świata na magię i technologię doprawioną romansem ale wyszło strasznie mdło. Większość odcinków jest zwyczajnie nudna, szczególnie te zawierające "akcję" a nie wątki obyczajowe. Sam romans choć szczególnie nie porywa trochę się broni, czuć, że bohaterowie pasują do siebie jednak rozwija się bardzo wolno.
Chyba najbardziej raziła mnie niekompetencja wojska obu stron. Kompletnie nieprzemyślane działania, struktury dowodzenia wyglądały jak stworzone na zasadzie im wyższy stopień tym bardziej durna postać. Główny bohater był niby członkiem elitarnego oddziału ale jakoś nie widać by sobie świetnie radzili z czymkolwiek. Pani kapitan tak mnie irytowała że po 4 odcinkach zrobiłam sobie przerwę na dłuższy czas. Nie rozumiem jakim cudem osiągnęła ten stopień, nie ma ani umiejętności, ani inteligencji. Patrząc na jej... figurę nasuwa się tylko jedna przyczyna. A głównego bohatera za jego działania powinni już dawno z powrotem zamknąć w więzieniu, prawie w każdym odcinku niszczy plany dowództwa
Nie polecam, możecie znaleźć wiele lepszych serii, a zakończenie też nie dało nadziei na progres w ewentualnym drugim sezonie


Yuukoku no Moriarty/ Moriarty the Patriot
11 x 24 min
2020

Profesor James Moriarty, najsławniejszy przeciwnik Sherlocka Holmesa. Co sprawiło, że stał się geniuszem zła? Oto historia człowieka idącego do swojego celu po trupach.
Imperium Brytyjskie, koniec XIX wieku. Podczas pogłębiającego się rozwarstwienia społecznego arystokratyczna rodzina dla polepszenia wizerunku adoptuje dwójkę sierot. Młody geniusz marzący o zbudowaniu nowego świata na zgliszczach starego dostaje od losu szansę na rozpoczęcie swojej misji.

Bardzo spodobała mi się wizja Moriartego którą prezentują nam twórcy. Jego postać jest najmocniejszym elementem serialu. Bezwzględny geniusz, idealista gotowy wykorzystać każde możliwe środki, mistrz zbrodni który nigdy osobiście nie brudzi sobie rąk. Ciekawie antagonista został też "rozbity" na trzech bohaterów. Niestety jego bracia którzy wspólnie z nim tworzą postać Jamesa Moriartiego wypadają dużo gorzej. Ich kreacje są blade przy głównym pomysłodawcy.
Przeszkadzała mi trochę epizodyczność, szczególnie na początku. Nie wszystkie sprawy są też tak samo ciekawe. W niektórych momentach w serii można wyłapać brak logiki lub zbytnie przekombinowanie jednak nie zmienia to faktu że bawiłam się świetnie. Szczególnie gdy na scenę wkroczył sam Sherlock.
Nie spodziewałam się że prawie połowa odcinków będzie jednak z jego perspektywy, trochę się tym zawiodłam, myślałam że całość skupi się na Moriartym, o detektywie powstało już wiele innych serii. Doprowadziło to jednak do bardzo ciekawych interakcji między tymi postaciami, odcinki w których występują oboje są zdecydowanie najlepsze. Więc w sumie jestem zadowolona. Ale nie powiedziałabym że to moja ulubiona wersja detektywa.
Uwielbiam serie o antagonistach i różnego rodzaju psychopatach więc wiele oczekiwałam po tym anime. Wyszło nieźle, choć nie idealnie. Ale jeśli lubicie taką tematykę to powinniście miło spędzić czas podczas seansu.


Akudama Drive
12 x 24 min
2020

Chęć zwrócenia 5 yenówki zmienia całkowicie życie Zwyczajnej dziewczyny. Przypadkowo dołącza do grupy najbardziej poszukiwanych Akudama - przestępców w Kasai - okłamując ich że jest Oszustką. Zostają zwerbowani do misji niemożliwej - napadu na najpilniej strzeżony obiekt w mieście, Shinkansen.

To jak dla mnie najlepsza seria w tym zbiorze. Dużo akcji, tajemnice i barwna ekipa. Postacie nie są może niesamowicie rozwinięte, w dwunastu odcinkach nie dało rady tego zmieścić, jednak dostają na tyle czasu by zawiązać między sobą wiarygodne więzi. W tym nie zawsze pozytywne. A gdy wrzucicie razem grupę 7 osób powiązanych przyjaźnią, braterstwem, ale też obsesją czy nienawiścią możecie się domyślić, że w końcu doprowadzi to do wciskającego w fotel wybuchu. Ale intryga nie kończy się tylko na ich grupie, anime zawiera dużo więcej wątków. Kto i dlaczego zwerbował ich do misji i czym jest nadzorujący ich mechaniczny kot?
Sama Oszustka bardzo mnie zaskoczyła, zazwyczaj tacy bohaterowie z przypadku są nieźle irytujący, ona jednak świetnie wpasowała się w ekipę. Cały serial jest jej drogą z Obywatelki w prawdziwą Akudama.
Niesamowita jest szczegółowość kreacji świata jak na tak krótką serię oryginalną. Ułatwiono trochę sprawę, ekspozycję stanowią postacie programu propagandowego będącego przerywnikiem akcji. Jednak nie przeszkadzało mi to szczególnie, wykonanie wpasowywało się w klimat anime. 
Całość doprawiono dodatkowo świetną animacją i muzyką (uwielbiam opening) Jeśli pominąć drobne idiotyzmy (jak np przyszywanie sobie ręki przez Lekarkę) to wyszła z tego prawdziwa perełka, do tego zakończeniem które nie zawodzi oczekiwań. Szczególnie w gatunku heist, nie kojarzę innego anime tak dobrze wykorzystującego ten motyw. Polecam!


Gleipnir
13 x 24 min
2020

Shuichi posiada pewną zdolność-potrafi zmieniać się w potwora wyglądającego jak kostium maskotki. Nie pamięta jak, ani kiedy zyskał te umiejętności. Zaczyna zbliżać się do prawdy, gdy jego tajemnicę poznaje koleżanka ze szkoły, która chce go wykorzystać do odnalezienia siostry.
Wspólnie wplątują się w poszukiwania kosmicznych monet, jednak zbieraczy jest dużo więcej niż się spodziewali a mało którzy są pokojowo nastawieni. 

Nie zniechęćcie się specyficznym ecchi na początku, bohater zamienia się w kostium i by wykorzystać całkowity potencjał bojowy potwora ktoś musi w niego wejść -jak możecie się domyślić twórcy wykorzystali to do masy podtekstów. Po dziwacznych przez to pierwszych odcinkach seria na szczęście trochę wyrzuca ten element na dalszy plan i kreuje interesującą tajemnicę. Naprawdę mocno się wciągnęłam. Nic nie jest takie, jak by się na początku wydawało, nawet oklepany motyw tajemnic z dzieciństwa zostaje tu poprowadzony niezwykle intrygująco.
Bohaterowie mogą na początku drażnić jednak oboje rozwijają się w ciekawy sposób. Shuichi wydaje się takim standardowym, trochę nieporadnym głównym bohaterem mającym za partnerkę lekko szaloną, nie mającą skrupułów dziewczynę. Na początku są swoimi kompletnymi przeciwieństwami jednak ich łączenie się w czasie walki sprawia że ich osobowości zaczynają się delikatnie mieszać. Trochę wyrywają się w ten sposób z ram stereotypowych bohaterów.
Jednak największą zaletą serii jest niejednoznaczność antagonistów. Ich motywacje sprawiają, że jawią się w odcieniach szarości, szczególnie, że i główna para często zachowuje się wątpliwie moralnie. Postacie poboczne są charakterystyczne i poświęcono im wystarczająco czasu antenowego by widz mógł zrozumieć ich postępowanie.
Niestety anime zostało urwane w niezbyt fortunnym momencie, teraz mam nadzieję że nie okaże się tylko reklamówką mangi i dostaniemy drugi sezon.


Obejrzeliście ostatnio jakieś ciekawe anime?

wtorek, 11 maja 2021

"Wszystko pochłonie morze" Magdalena Kubasiewicz



Tutaj tylko informacja,
w związku z tym, że jest to egzemplarz recenzencki
tekst znajdziecie tylko na Popkulturowym Kociołku.
Zapraszam do zajrzenia :)



TYTUŁ:  Wszystko pochłonie morze
AUTOR:  Magdalena Kubasiewicz
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  412
WYDANIE:  2021 (Uroboros)




wtorek, 27 kwietnia 2021

"Szczury Wrocławia: Kraty" Robert J. Szmidt

TYTUŁ:  Kraty
AUTOR:  Robert J. Szmidt
CYKL:  Szczury Wrocławia
ILOŚĆ TOMÓW:  2+ (+tom dodatkowy)
OCENIANY TOM:  2
LICZBA STRON:  612
WYDANIE:  2019 (Insignis)

(Recenzję znajdziecie też na stronie Popkulturowy Kociołek - zaczęłam współpracę z blogiem)

"Szczury Wrocławia" przenoszą nas do wersji roku1963, kiedy to Wrocław stał się miejscem walk o przetrwanie. Epidemia czarnej ospy zmieniła się w coś dużo bardziej morderczego - zarażeni przeobrażają się w niemożliwe do zabicia zombie. "Kraty" świetnie kontynuują ten rollercoaster emocji.

Do zniszczenia podstaw cywilizacji wystarczyła jedna noc. Ile potrzeba by odzyskać kontrolę?

Atomówka nie spadła na Wrocław, Sowieci nie wkroczyli - wyrok śmierci na ocalałych został chwilowo odroczony. Major Biedrzycki i pośpiesznie utworzony sztab kryzysowy próbują opanować sytuację zaszywając się w zoo na wyspie. Mają w planach powolne oczyszczenie Wrocławia z panoszących się w nim zombie i sprowadzenie na te bezpieczne obszary niedobitków. 
Ale nim to nastąpi, cofnijmy się o kilka godzin w inną część Wrocławia. Godzina 4:04, po słuchaniu całonocnej strzelaniny, wąchaniu roznoszącego się zapachu palonych trupów i zapoznaniu z dziesiątkami niedorzecznych plotek spanikowani pracownicy więzienia chcą ukryć rodziny w bezpiecznym miejscu. A jakie jest lepsze od takiego za mocnymi, stalowymi kratami? Trzeba się tylko pozbyć aktualnych lokatorów.
Przez tę decyzje na wolność wydostaje się grupa czekających na wyrok śmierci skazańców. A w świecie opanowanym przez potwory przetrwać mogą tylko jeszcze gorsze od nich kreatury.

Pierwszy tom "Szczurów Wrocławia" był poszatkowanymi historiami wielu osób próbujących przetrwać początkową falę apokalipsy. W "Kratach" dostajemy trzy główne wątki fabularne, mniej lub bardziej się ze sobą spalające i doprowadzające do ekscytującego wspólnego finału. 
Zwarta fabuła nie znaczy jednak, że nie pojawia się masa postaci "na odstrzał", w końcu przydomek serii "książka telefoniczna" nie wziął się znikąd (ciekawostka - autor używa nazwisk realnych ludzi, można było zgłaszać swoje kandydatury) Niektórych dzielnych, innych samolubnych, tchórzliwych, popełniających głupie błędy - po prostu ludzkich. Choć autor nie daje sobie czasu na budowanie pogłębionych charakterów, tworzy bohaterów zwyczajnych, z którymi można się utożsamiać.

Myślący bohaterowie.

U Szmidta najbardziej zachwyca mnie logika działań bohaterów. Szczególnie ci u władzy są inteligentni i kompetentni. Gdy pierwsze szaleństwo opada, testują rzeczy niezbędne do ich przetrwania. Czy kojarzycie inną serię o zombie, gdzie postacie momentalnie wpadają na pomysł sprawdzenia, czy zwierzęta się nie zmieniają? Zdają sobie sprawę, że brak wiedzy w takich kwestiach oznacza ich koniec. Nie ma co ukrywać, że nieumarłe insekty sprawiłyby, że jakiekolwiek próby przetrwania nie miałyby za dużo sensu.
Dodatkowo każdy zachowuje się tak, jak na swoją profesję przystało. Bardzo podobały mi się rozdziały z ocalałymi przestępcami. Autor nie starał się ich wybielać, szczególnie ich przywódca to kawał psychopaty. Do tego wybitnie inteligentnego psychopaty, co jest jeszcze gorsze i bardziej niebezpieczne. Czytelnik będzie uwielbiał go nienawidzić.

Śmierć nie oszczędza nikogo.

Pomimo świetnej fabuły poczułam znużenie w połowie lektury. Przez cofnięcie czasu o kilka godzin wraz z nowymi bohaterami czytelnik poznaje fakty, które już zna. Tak samo opisy rzezi, choć opisane w sposób działający na wyobraźnię, mogą stać się monotonne. Jest ich po prostu za dużo, w pewnym momencie zaskoczeniem staje się gdy ktoś przeżyje, a nie gdy zginie. Zaczynało mnie to denerwować zwłaszcza w wątku więziennym. Gdy kogoś zaczynałam lubić to prawie od razu umierał.
Nie jest to zdecydowanie pozycja dla osób którym przeszkadza brutalność w książkach. Okrutne wydarzenia są opisane bez upiększania, odpowiednio do sytuacji, pojawiają się też wulgaryzmy. Styl Szmidta nie składa się jednak tylko z tego. Autor potrafi stworzyć sceny mrożące krew w żyłach ale też dialogi pełne ciętych ripost. 

Nie wiem jak Szmidt chce wyplątać świat z epidemii zombie (może tego nie planuje), bo z każdym kolejnym rozdziałem jego żywe trupy są coraz gorsze. Przy nich te z "The Walking Dead" to potulne, niegroźne owieczki. A ostanie odkrycia w tym tomie?! Jeśli kiedyś czeka nas epidemia zombie to módlcie się by przypominały te amerykańskie, przy naszych ludzkość jest skazana na całkowitą zagładę.

Nie tylko słowo pisane.

Ciekawym urozmaiceniem jest zabieg połączenia książki z kartami komiksu. Koniec jedynki pożegnaliśmy z Mawetem, który utknął po drugiej stronie miasta, gdy zapomniano poinformować go o przenosinach sztabu. Autor nie opisywał jego (ponownego) przedzierania się przez cały Wrocław, pomiędzy rozdziałami znajdziemy narysowane panele pokazujące tą część opowieści.

W tym miejscu należałoby wspomnieć o samym wydaniu. Ilustracje są wydrukowane wyraźnie, z intensywną czernią. Litery nie są za duże ale nadal wygodne w czytaniu. Moją uwagę zwróciła czcionka użyta przy nagłówkach rozdziałów i numeracji stron. Pasuje do tej na okładce.

Tak jak w poprzedniej części na końcu tomu Szmidt zachęca do lektury opowiadania debiutanta, Piotra T. Dudka. Jego "Szkodniki" wpasowują się tematycznie, tam też uświadczymy zombie apokalipsę, ale w dużo luźniejszym, sarkastycznym klimacie. Zawitamy na wieś w czasie gdy wszyscy już przyzwyczaili się do nowej rzeczywistości, a życie toczy się dalej. Główny bohater, starszy rolnik, postrach całej wsi traktuje te mordercze u innych twórców monstra jak zwykłe szkodniki.

Jakby tego było mało, epilog zapowiada kolejną bombę zmieniającą układ sił we Wrocławiu. Ale na to pewnie jeszcze  trochę poczekamy, na razie trzeba zadowolić się krótkim tomem dodatkowym. 

"Szczury Wrocławia: Kraty" to pozycja pełna świetnie wykreowanych, różnorodnych postaci, które robią wszystko co tylko mogą aby przetrwać w okrutnej rzeczywistości. Polecam fanom zombie, horrorów i wszystkim ciekawym jak można połączyć klimat PRLu z taką tematyką.

sobota, 17 kwietnia 2021

"Durarara!!" Ryohgo Narita tom 1

TYTUŁ:  Drrr!!
TYTUŁ ORYGINALNY:  Durarara!!
AUTOR:  Ryohgo Narita
ILUSTRACJE:  Suzuhito Yasuda
CYKL:  Durarara!!
ILOŚĆ TOMÓW:  13
OCENIANY TOM:  1
LICZBA STRON:  270
WYDANIE ORYGINALNE: 2004   
WYDANIE POLSKIE:  2016 (Kotori)

TŁUMACZ:  Tomasz Molski

Ikebukuro - miejsce gdzie codzienność miesza się z niezwykłością.

Mikado Ryuugamine jest zwyczajnym nastolatkiem który przeprowadził się z rodzinnej wioski do Tokio by przełamać monotonie swojego nudnego życia. Już w pierwszych dniach na własne oczy widzi miejską legendę, tajemniczego cienistego motocyklistę. Ile jest prawdy w plotkach że nie ma głowy? Już wkrótce chłopak wciągnie się w ciąg zdarzeń powiązanych z pewnym morderstwem, tajnymi eksperymentami, obsesyjnie zakochanymi ludźmi, głową bez ciała i pewną nadprzyrodzoną istotą. A to dopiero wierzchołek góry lodowej!

Pewnie część z Was zna tą historię z któregoś źródła. Za mną seans (lata temu) anime i lektura mangi. Pozostało tylko poznać pierwowzór. Jak się więc prezentuje pierwszy tom książki?

Dla mnie ta seria cierpi na nadmiar wątków i postaci. W pierwszym tomie starano się ich przedstawić ale jak na razie większość zdążyła zyskać po jednej cesze. Przez to w tłumie gubi się trochę główna linia fabularna.

Ale o czym właściwie jest ta opowieść? Opisy tej serii zawsze brzmią jakby zebrano wszystkie możliwe pomysły na fabuły i zmiksowano je razem. Lata temu do Tokio trafił dullahan, według jednych legend zwiastunka śmierci, według innych walkiria prowadząca wojowników do zaświatów. Sama Celty nie pamięta czym dokładnie jest, po zgubieniu swojej głowy utraciła większość wspomnień. Trop zaprowadził ją do Ikebukuro i tam się urwał. 
Współcześnie, oddział Zakładów Farmaceutycznych Yagiri prowadzi tajne eksperymenty na porwanych ludziach wykorzystując do nich coś będące jak nie z tego świata. Wzbudzili tym zainteresowanie amerykańskiej korporacji, Nebuli. A w tle przewija się nowy kolorowy gang nie mający jednak swojej barwy. Tajemnicze Dolary po cichu rosną w siłę.

A może najlepiej określić książkę jako pokręconą, momentami patologiczną, komedię romantyczną? Bo to właśnie romanse napędzają (przynajmniej w tym tomie) akcję. Na czoło wysuwają się dwie pary - licealista kochający od dzieciństwa nadprzyrodzoną, śpiącą głowę i jego prześladowczyni. Druga to podziemny lekarz mieszkający z wspomnianym dullahanem. Kobieta nie chce odpowiedzieć na jego uczucia bojąc się różnic wynikających z nie bycia człowiekiem. 

Pierwszy tom bardziej szczegółowo przedstawia trójkę bohaterów istotnych dla dalszej fabuły. Mikado jest spragnionym wrażeń licealistą. Jednak nic nie jest w stanie zadowolić go na dłużej. Gdzie zaprowadzi go to ciągłe szukanie ekscytacji? Niestety przy barwnych postaciach z tła główny bohater wypada nijako. Celty jest jeźdźcem bez głowy. Kobieta obawia się swojego braku wspomnień, przez nie nie jest pewna sensu swojego istnienia. Zaskoczyła mnie zawarta w książce ilość jej rozważań o istocie człowieczeństwa i różnicach w jej kodeksie moralnym. Izaya to informator, manipulator i szara eminencja Ikebukuro. Nic nie dzieje się bez jego wiedzy a może i nawet bez przyzwolenia. 
Oprócz nich czytelnik dostaje jeszcze wielu innych większych i mniejszych dziwaków. Postacie zapadają w pamięć, każdy jest na swój sposób charakterystyczny co jest i plusem i minusem. Albo polubicie mieszankę jaką jest ta seria albo uznacie ją za całkowicie niestrawną.

Prolog trochę odrzucił mnie językowo, bałam się powtórki z "Zerowej Marii...". Jednak dalej książka jest pisana dość normalnie. Nie ma szczególnie dużo opisów jednak gdy są potrzebne to pojawiają się. Dialogi zawierają według mnie trochę za dużo kolokwializmów, przy niektórych postaciach to pasowało ale przy innych nieco raziło. Stałym elementem "Drrr!!" są rozmowy na internetowym czacie, by rozróżnić wpisy konkretnych postaci wykorzystano różne typy nawiasów. Na razie można ze spokojem kapnąć się kto co piszę, zobaczymy przy następnych tomach czy przy większej ilości rozmówców nadal będzie czytelnie.

Pierwszy tom jest trochę o wszystkim, trochę o niczym, niby przedstawia jakąś intrygę ale służy głównie do rozłożenia pionków na planszy. Czyjej i dlaczego musicie się już przekonać sami. 


Znacie Durararę? Wolicie light novel, anime czy mangę?

środa, 31 marca 2021

III urodzinki bloga :D


Łał, zaczynając blogowanie za nic nie myślałam, że wytrwam tyle czasu :O A te trzy lata minęły w mgnieniu oka! Teraz to już z górki, tak się do tego przyzwyczaiłam, że aktualnie za każdym razem jak włączam komputer od razu zaglądam na bloggera i staram się skrobnąć kilka zdań (ale jakimś cudem nie przekłada się to na ostateczną liczbę postów...) 


Tradycyjnie trochę statystyk:


Liczba postów: 69 (tegoroczne- 12)
W tym recenzji: 5
choć to nadal mało jest lepiej niż rok temu

Liczba obserwatorów:  10
witam wszystkich nowych czytelników :D

Komentarze:  428
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze :)

Wyświetlenia bloga:  7790

Najpopularniejszy wpis -wyświetlenia: "Meteor Garden"
Artificial People w końcu zostało zdetronizowane, choć nie pozwoliło odebrać sobie też drugiego miejsca. 

Najpopularniejszy wpis -wyświetlenia (tegoroczny): Koreańskie dramy na kwarantannie #1
Cieszę się że akurat ten wpis jako że faza na koreańszczyznę mi nie minęła (chyba już nie zmienię zdania, że Koreańczycy kręcą najlepsze kryminały i thrillery) Niestety nie udało mi się skończyć pisać kolejnego zestawienia tytułów ale zmienię to

Najpopularniejszy wpis - komentarze (tegoroczny): Stosik styczniowo-lutowy 2020
stosiki nie tracą popularności :)
Z recenzji: "Łotr" Trudi Canavan

Najaktywniejsza osoba w komentarzach: Laures Majere

piątek, 26 marca 2021

Stosik marcowo-majowy 2020




* "Silver spoon #1-7, 10-13" - Miastowy nastolatek nie mając pomysłu na siebie i chcąc tylko znaleźć się daleko od domu zapisuje się do liceum rolniczego.
Niewiedza Hachikena jest wręcz przesadzona jednak dzięki temu postać ma świeże spojrzenie na sprawy oczywiste dla jego kolegów. Przez to i oni zaczynają się nad nimi zastanawiać i przez to rozwijać. Ta seria jest właśnie przede wszystkim o dorastaniu i poszerzaniu horyzontów, odnajdywaniu własnej drogi, godzeniu własnych marzeń z oczekiwaniami rodziców i obowiązkami.
Łączy te wątki obyczajowe ze świetną komedią. Początkowe tomy czytałam pierwszy raz kilka lat temu, mam wrażenie, że teraz bardziej przypadł mi do gustu humor autorki (albo byłam w lepszym nastroju na komedię) W każdym razie, przygody Hachikena co chwila wywoływały u mnie śmiech. 
Oprócz głównego bohatera manga zawiera sporo barwnych ale zarazem realistycznych postaci mających swoje problemy. Nawet te stanowiące tylko tło zwracają uwagę będąc elementem gagów. Sama na razie nie umiem stwierdzić kto jest moim ulubieńcem.
Wiem, że manga jest aktualnie bardzo trudna do zdobycia ale jeśli mielibyście okazje to bardzo polecam 
(a może ktoś z Was ma do sprzedania tom 8?)

"Deadman Wonderland #2-3, 9-10, 12-13"

* "DOGS #2, 5-10"- nie pytajcie co mną kierowało przy zakupie takich losowych tomów, DOGSy mogę jeszcze kupić wersje elektroniczne ale Deadmana nie mam raczej szans uzbierać.

* "SpyxFamily #1" - "Zmierzch", jeden z najlepszych agentów Westalis dostaje nowe zlecenie. Musi nawiązać kontakt z Desmondem, przewodniczącym Partii Zjednoczenia Narodowego. Problemem jest jednak to. że jest to możliwe tylko na spotkaniu rodziców w ekskluzywnej szkole. Zmierzch musi więc ekspresowo znaleźć sobie córkę i żonę.
Zwariowana komedia którą pokochałam jeszcze czytając scany a zapowiedź polskiego wydania sprawiła, że skakałam z radości.
Pierwszy tom przedstawia bohaterów ale nie myślcie, że to oznacza nudę! Każdy z nich ukrywa swoją prawdziwą twarz. Anya, tz obiekt badań nr 007 to dla postronnego obserwatora przeurocze i niesamowicie mądre dziecko. Tak naprawdę mała czyta ludziom w myślach a odkrycie, że jej nowy tata jest szpiegiem jak jej ulubieni bohaterowie bajek było dla niej najlepszym prezentem. Yor to wycofana społecznie dziewczyna po której nikt by się nie spodziewał, że jest Cierniową Księżniczką, bezlitosną płatną zabójczynią. I oczywiście głowa rodziny, Zmierzch alias Robert Loid. Żadne z nich nie wie za bardzo jak powinno wyglądać życie rodzinne a muszą stać się taką jak z obrazka by zdać egzaminy wstępne.
W kresce moją uwagę zwróciła szczególnie mimika postaci, to co autor wyczynia z reakcjami Anyi to prawdziwe mistrzostwo ;)

* "Księga Vanitasa #7" - Wydarzenia w Gevaudan zmierzają ku finałowi. Kto pierwszy dotrze do ogarniętej żądzą zemsty Chloe? 
W tym wątku nic nie okazało się takie jak na pierwszy rzut oka wyglądało. Czym tak naprawdę jest Bestia zrodzona nie tylko z ludzkiego strachu i nieuzasadnionej nienawiści ale też poświęcenia. Sama postać Chloe, jej prawdziwa motywacja i działania też nieźle mnie zaskoczyły.
Ten tom jest przełomowy dla głównej fabuły. Nie spodziewałam się, że otrzymamy aż tak istotne informacje! Co prawda wprowadziły masę nowych pytań jednak mamy punkt zaczepienia do dalszych teorii o Szarlatanie i Naenii.
Bardzo ucieszyło mnie wkroczenie na scenę Rolanda, jego postać staje się jedną z moich ulubionych w tej serii. Ta jego beztroska i przyjacielskość by w kolejnej chwili grozić bez mrugnięcia okiem z uśmiechem na twarzy. Jak dla mnie "Księga.." jest bardzo udana pod względem bohaterów i ich często pokręconych relacji. Vanitas z Jeanne co prawda nie mają tym razem aż tylu wspólnych scen co ostatnio, ale kilka znaczących znajdziecie. Do tego dziewczyna przypomina sobie zastanawiające wspomnienie, które poddaje w wątpliwość jej przeszłość.
Oprócz tego to niezła uczta wizualna. Jestem pełna podziwu co do rozwoju kreski Mochizuki. Nawet walki są w większości czytelne.

* "Beztroski kemping #8" - Kilkudniowy kemping w Izu zbliża się wielkimi krokami jednak najpierw czas na przygotowania, w tym urodzinowej niespodzianki dla Nadeshiko i Aki.
Tematem przewodnim wyjazdu są geoparki, naturalne parki z cennym dziedzictwem geologicznym nazywanym geotopem. Wyglądają na rysunkach tak atrakcyjnie, że aż by się chciało pojechać śladem dziewczyn. Szczególnie zachwyciła mnie jaskinia Ryugu z wielkim świetlikiem.
Ale nie samą przyrodą człowiek żyje i natrafimy też na inne atrakcje. To nie była by tak manga gdyby tom nie zawierał jedzenia, lokalnych przysmaków takich jak lody z wasabi czy hamburger z beryksem. Wycieczka przejeżdża też przez kręcony most czy natrafia na największą zmorę wakacji - kilkukilometrowy korek.
Przez niezwykle sympatyczne postacie i humor tomik ani chwilę mnie nie znudził. Cieszę się że ten tom jednak nie okazał się ostatnim 

* "JOJO's Bizarre Adventure Part I #1" - ród Joestarów przyjmuje pod swój dach Dino, osieroconego syna człowieka który, jak myśli głowa rodu, uratował mu życie. Chłopak opracowuje plan by zostać głównym spadkobiercą. W tym celu zamienia życie swojego rówieśnika Jojo w piekło.
Nie wiem na razie co myśleć o tej serii, wzięłam ją ze względu na szał w internecie po ogłoszeniu. Fabuła mnie szczególnie nie wciągnęła, nawet tajemnica maski nie zapowiada się szczególni ekscytująco, bohaterowie nie wzbudzili sympatii. Nawet kreska nie jest z typu który lubię. 
Myślę, że dozbieram Part I do końca i wtedy zobaczę co dalej. 

* "Kiedy byliśmy sierotami", "Pogrzebany olbrzym", "Malarz świata ułudy" - od dawna chciałam przeczytać kolejne książki tego autora, wcześniej miałam do czynienia tylko z "Pejzażem w kolorze sepii" który mnie jakoś szczególnie nie zachwycił. 
 A skoro znalazłam je w Biedronce do grzech nie skorzystać z okazji

* "Szczury Wrocławia. Kraty" - cofamy się o kilka godzin od zakończenia tomu 1. Pracownicy więzienia słysząc niepokojące plotki postanawiają ukryć swoje rodziny w bezpiecznym miejscu. A jakie jest lepsze niż takie które wszędzie ma kraty? Muszą tylko pozbyć się aktualnych lokatorów.
Pomimo mojego ciągłego uwielbienia dla tej serii miałam do książki dwa podejścia. Za pierwszym skończyłam na połowie. Pomimo że nowe miejsce i bohaterowie dają powiew świeżości, zaczynają z tego samego miejsca co ci z jedynki i przez swoją niewiedzę popełniają podobne błędy. Czytając co chwila miałam ochotę na nich wrzeszczeć by czegoś nie robili. Sami więzienni bohaterowie też nie są moimi ulubieńcami, wolałam rozdziały z wypuszczonymi na wolność przestępcami i te w których wracaliśmy do starych znajomych z poprzedniej części. Może dlatego że w tej serii głównie uwielbiam szersze spojrzenie na epidemie zombie jakie dają działania skleconego pospiesznie samozwańczego dowództwa głównego a nie pojedynczych jednostek. Powodem mogło być też to, że za każdym razem jak zapałałam do kogoś sympatią to w kolejnym rozdziale ta postać ginęła...
Bardzo lubię sposób pisania Szmidta, potrafi stworzyć sceny mrożące krew w żyłach ale też dialogi pełne ciętych ripost. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.

* "Szczury Wrocławia. Szpital" - na osłodę czekania autor wydał nowelę o szpitalu psychiatrycznym wspomnianym w "Kratach"
Wieczorem 9 sierpnia lekarz z jedną z pacjentek organizują sobie potajemną schadzkę w kostnicy do której tego samego dnia trafił samobójca bredzący o ludziach wstających z martwych i... każdy może już się domyślić czym to się skończy. A to dopiero początek zmagań personelu szpitala psychiatrycznego tej koszmarnej nocy. 
Krótka, ale zawierająca wszystko co potrzeba. Ładnie zazębia się z resztą tomów, mam wrażenie, że gdyby czytać wszystkie naraz znalazłoby się wiele smaczków. Przez większą ciągłość akcji dużo łatwiej przywiązać się do bohaterów jednak przed lekturą oczekiwałam trochę większych indywidualistów ze względu na miejsce wydarzeń, a duża ich część okazała się dość nijaka.
Zakończenie przygnębiająco tragiczne, szczególnie że czytelnik zdaje sobie sprawę jak niewiele dzieliło ich od ocalenia.

* "Król. Część I" - niedługo (oby) powinna pojawić się recenzja, mam ją prawie skończoną i od roku czeka w nieopublikowanych postach.
Planeta staje na głowie gdy zarządca zamku wysłuchuje spowiedzi umierającego człowieka. Odkrywa, że śmierć monarchów nie była przypadkiem a następca tronu może nadal żyć. Jednak czy krew przeważy nad wychowaniem i przypadkowy młody człowiek będzie dobrym materiałem na króla?
Fabuła tego debiutu pisarki opiera się głównie na wstępowaniu na tron chłopaka i konflikcie z wrogim królestwem. Książka nie jest idealna, ma lepsze i gorsze momenty także warsztatowo ale jakimś sposobem mnie wciągnęła i chętnie przeczytam w przyszłości dalszy ciąg. 
Książkę nazwałabym religijną fantastyką. Ale ten wątek ma zaskakująco dużo sensu fabularnego. Noah posiada pewne zdolności przez które bez sztywno określonych zasad moralnych mógłby stać się potworem. A te odnalazł właśnie w chrześcijaństwie. Jak dla mnie autorka na szczęście nie jest w tym nachalna.
Głównymi zarzutami jest nieciekawy narrator (choć przynajmniej przez to nie przysłania prawdziwego głównego bohatera) i za mało sf w sf. Stylistycznie drażniło mnie naużywanie spójników.

* "Królowa niczego" - Największe rozczarowanie roku. Pamiętacie jak zachwalałam "Złego króla"? "Królowa..." skopała wszystko co się dało, jedynym co ratowało tą książkę była postać Madoka i jego relacja z przybranymi córkami. Stała się standardową serią romansu fantasy, jeszcze słabo rozegraną. No dobra, muszę być uczciwa, pierwsza połowa nie jest zła, ba, udanie kontynuuje genialne zakończenie "Złego króla"
Rozgoryczona Jude siedzi na wygnaniu i by coś ze sobą zrobić rozwiązuje zlecenia od elfów (pojedynek z Czerwonym Kapturem był świetny!) Jej nudne życie w świecie ludzi zostaje przerwane gdy spanikowana Taryn przybywa po pomoc. Jude udaje się na dwór grając bliźniaczkę.
Jednak nagle po połowie, mniej więcej gdy bohaterka wraca do stolicy pod własnym nazwiskiem coś zaczyna się psuć. Wcześniej pokręcone relacje z Cardianem zmieniają się w standardowy romans z nastoletnich pozycji, konflikt z Madokiem jest rozwiązany idiotycznie, wątek przepowiedni też... a cukierkowe zakończenie już kompletnie mnie dobiło. 
Wcześniej bardzo podobała mi się postać głównej bohaterki, W poprzednich tomach widać było pragnienie władzy Jude, jej drogę by stać się dokładnie tym czego nienawidzi w swoim przybranym rodzicu. Jednak na koniec to nie wybrzmiewa z odpowiednią siłą.
"-Ja schylę czoła tylko przed tobą - mówi do mnie Madok półgłosem - Tylko i jedynie przed tobą"
I teraz nie wiem czy polecać wam tą serię. A do kolejnych książek autorki będę podchodziła z lekką obawą i mniejszymi oczekiwaniami.

* "Zagubione siostry" (ebook) - list Taryn do Jude w którym tłumaczy się ze swojej zdrady opowiadając historię o swojej miłości do Lokiego. Całość utrzymuje klimat baśni do której dziewczyna porównuje swoje życie. Przyjemne ale w sumie niepotrzebne. Oprócz kilku scen dostajemy głównie powtórkę z pierwszej części ze zmienionym narratorem.

* "Płacz" - nieprzeczytana, gdy to się zmieni spodziewajcie się recenzji ;) (Zastanawiam się czy znajomość "Nomen omen" jest niezbędna)