niedziela, 27 grudnia 2020

Stosik styczniowo-lutowy 2020


2021 zbliża się wielkimi krokami a ja dopiero ze stosikiem styczniowym 2020... nigdy tego nie nadgonię



* "Yona w blasku świtu #5-6" - Yona, Yun i Kija zostają uwięzieni w zasypanym tunelu razem z Niebieskim i grupą mieszkańców. Pomimo niebezpieczeństwa bojący się mocy smoka ludzie początkowo nie chcą współpracować. Następnie drużyna wyrusza śladem Zielonego. Trafiają do portu Awa, miasta zastraszanego przez skorumpowanych urzędników i ich handlującego ludźmi, chciwego przywódcę. O mieszkańców walczy jedynie mała grupa piratów, wśród których znajduje się mężczyzna z niesamowitymi zdolnościami.
Im dalej Yona wędruje, tym bardziej dostrzega jak rządy jej ojca wyniszczyły kraj. Bieda, głód, niewolnictwo i panoszący się możnowładcy współpracujący z sąsiednimi krajami są wszechobecne. Il był idealistą mażącym o świecie niemożliwym. Dążenie do niego przyniosło potworne konsekwencje. 
Każdy ze smoków ma zupełnie inne podejście do smoczej krwi i swoich obowiązków względem następcy ich pana. Niebieski, Shin-Ah, co prawda zbytnio nie ma o niczym pojęcia, jednak Yona jest dla niego światłem które wyciągnęło go z ciemności samotności (scena nadania mu imienia była urocza). Kija przez całe życie miał wpajane poczucie obowiązku służenia Hiryu, spotkanie z Zielonym sprawia, że zaczyna kwestionować swój życiowy cel. Dla Jae-Ha dziedzictwo smoczej krwi jest jak niewola, przeznaczenie które musi zerwać, a ciepłe uczucia do dziewczyny są fałszem, które wymusza smocza krew. 
Po tych tomach możecie mieć złudzenie że wątek romantyczny ruszy do przodu (jednak w rzeczywistości będzie to długie czekanie) Spostrzeżenia zielonego smoka powoli wpływają na wszystkich i  nawet Hak zaczyna myśleć o swoich relacjach z księżniczką. Dotychczas obserwował dziewczynę z Su-wonem więc nawet nie śmiał marzyć o czymś więcej.
Szósty tom nie kończy walki o Awę, cieszę się, bo polubiłam tych dziwnych piratów i matkującą im kapitan.

* "Tu detektyw jeż #6" - ten tom ma tylko 3 historie.
Pierwsza opowiada o pechowym zakochaniu przyjaciela Jeża. Krótka, w porównaniu do reszty wyjątkowo lekka i zabawna.
Jeż dostaje zlecenie od okradzionego przez młodziutkiego autostopowicza kierowcy. Tu znowu wkraczamy w lekko melancholijny klimat. To niefortunne spotkanie poprawia samotne życie dwojga ludzi na lepsze.
Ostatnia, najdłuższa - bo zajmująca ponad 2/3 tomiku - jest zaskakująco mocno jak na tą serię detektywistyczna. Sprawa jest dużo poważniejsza, dotycząca porwania dziecka. Jako, że jest to syn dyrektora wielkiej korporacji i jego kochanki wolą załatwić to po cichu i nie zgłaszać na policje.  Jeż musi wykazać się opanowaniem by odzyskać dziecko. Poszukując porywacza biuro detektywistyczne wykazuje się niezłą dedukcją, pomysłowością i wytrwałością. W końcu mamy szansę zobaczyć pełnię ich zdolności. Oczywiście autor nie rezygnuje ze swojego stylu na tą serię i cała sprawa popycha dyrektora do przemyśleń nad swoim życiem i ustaleniem co jest dla niego naprawdę ważne.

"Dimension W #12" - kupione na przecenie, teraz będzie czekać na resztę tomów (a mam dopiero tomy 1 i 2 więc troszkę to zajmie...)

* "Erased #5-8" -  Po uratowaniu Hinazuki walka Satoru dopiero się rozpoczyna. Przez zmianę pierwszego morderstwa nie ma już pewności jak dalej wszystko się potoczy. Postanawia zacząć od ostatnich punktów zaczepienia jakie posiada i próbuje zbliżyć się do Nakanishi - drugiej ofiary. Nie wie, że morderca też zauważył jego działania. 
Przez różnice w przeszłości bohatera zaczyna martwic powrót do teraźniejszości. Choć nie umie stwierdzić jak bardzo zmieni się jego życie zaczyna przypuszczać że utracił wiele jego elementów. Perspektywa straty odkrywa przed nim jak Airi była dla niego ważna, jej pozytywne myślenie i wiara w niego były jedynym jasnym promykiem wśród tragedii.
Największym dla mnie zaskoczeniem było to, że mordercę poznajemy już na końcu 5 tomu (satysfakcją było to że poprawnie wskazałam sprawcę) i przeskakujemy do dorosłości w której zaszły szokujące zmiany. Zwiększyła się rola Kenya, wszystkie wydarzenia z młodości sprawiły że razem z panem Sawadą tropi porywacza dzieci. Dostaliśmy w końcu szerszy kontekst jego zbrodni, nie tylko w miejscowości bohaterów. Rozdział z perspektywy mordercy był świetny, autor niezwykle ciekawie przedstawił jego sposób myślenia, młodość i początki zabójstw.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że mam wrażenie, że dwa ostatnie tomy straciły trochę na dynamizmie i napięciu. Gdy mamy odkryte wszystkie karty gra w kotka i myszkę nie była już tak ekscytująca jak wcześniej. Choć i tak zakończenie podobało mi się dużo bardziej niż wersja z anime.
Po poznaniu całości historii mogę ją Wam z całego serca polecić. Choć sama tożsamość winowajcy nie jest szczególnie skomplikowana to sama rozgrywka między bohaterami została przedstawiona w bardzo interesujący sposób, każdy tom czytałam z czystą przyjemnością, wiele razy zaskakując się przebiegiem akcji. Przeplatanie się linii czasowych ubogaciło zwykłą sprawę kryminalną w coś oryginalnego do czego z chęcią będę wracać.

* "Танецъ недоумка" - ukraińska fantastyka, kupiona jako pamiątka podczas wyjazdu do Lwowa. Nadal nie mam pojęcia o czym jest, powiedziałam sprzedawczyni że chcę jakiegoś znanego u nich, dobrego autora. Moim postanowieniem jest kiedyś ją przeczytać, a jako że jest napisana cyrylicą to trochę to zajmie. Na razie rozszyfrowałam pierwszą stronę, jak się przepisze na "normalne" literki to nawet bez tłumacza da się wywnioskować mniej więcej sens większości zdań. Więc może w przeciągu dziesięciu lat się uda xd

"Beztroski kemping #7" - Nadeshiko wyjeżdża na swój pierwszy samotny kemping. W tym czasie w podróż wyrusza też Rin, która po drodze wpada na niespodziewanego znajomego.
Główne bohaterki powracają na scenę, każda ze swoim własnym biwakiem. Jeden beztroski drugi pełen nerwów o przyjaciółkę. Rin kompletnie nie może wyluzować martwiąc się, że to przez jej opowieści koleżanka wyjechała samotnie. A przy roztrzepanym charakterze Nadeshiko nie ma się co dziwić że przychodzą jej na myśl same czarne scenariusze. Dziewczyna jednak zaskakująco dobrze sobie radzi, a wyjazd jest tak bardzo w jej stylu - choć samotny to i pełen towarzystwa.
Oprócz tego dostajemy to co zwykle - piękne widoki (skoro to wyjazd Nadeshiko, oczywiście z widoczną Górą Fudżi), trochę informacji o biwakowaniu, istotne porady na wyjazdy w pojedynkę i dużo jedzenia i gotowania. Tym razem w tym temacie pojawia się prosty trik na przyrządzanie warzyw. 
Reszta postaci wraca na chwilkę w ostatnim rozdziale na (tradycyjnie z wpadką) zajęciach klubowych. I stałym kempingu w pokoju gdzie nieprzerwanie jak dla mnie króluje Aki.
W kwestia wydania - ten tom ma wyjątkowo nierówno przycięte strony.

* "Magic Knight Rayearth #6" + booklet - manga, jak mogliście się domyślić, nieprzeczytana. Miną chyba wieki nim kupię w końcu jedynkę...
To w takim razie kilka słów o samym booklecie. Wydany jest na grubym, śliskim papierze. Kolory są żywe i wyraźne, nie znalazłam też literówek. Treść ma powtarzalną formę: dwie duże ilustracje, karty postaci z ich wersjami chibi (bohaterki, mieszkańcy Cephiro, Autozamu, Chizety, antagoniści i magiczne istoty), krótki komediowy komiks "Tajemnice Mokony". Dodatkowo kilka wpisów reklamujących anime i gry. 
Miałam nadzieję, że będzie więcej samych kolorowych ilustracji. Cóż, może bardziej docenię ten dodatek po przeczytaniu mangi.

* "Atelier spiczastych kapeluszy #3" - Zakon Ładu Magicznego chce ukarać Koko za użycie zakazanej magii wymazaniem wspomnień. Za nic mają sobie tłumaczenia dziewczyny, że nie wie co się stało. Na szczęście Qifrey w porę interweniuje. Mężczyzna rozpoczyna własne śledztwo zyskując w końcu pierwszą wskazówkę mogącą go doprowadzić do Kapeluszy z Rondlami.
Im dalej płynie akcja tym bardziej obsesja nauczyciela dziewczyn do użytkowników zakazanej magii jest coraz bardziej dostrzegalna. W takich momentach pokazuje swoją inną, mroczniejszą stronę. Co się między nimi wydarzyło jeszcze nie wiemy, bardzo ciekawi mnie ten wątek.
W tym tomie ważną postacią jest Tartar, wnuk właściciela sklepu  różdżkami. Na jego przykładzie ciekawie przedstawiono życie osoby urodzonej w rodzinie czarodziejów a nie mogącej zajmować się magią. Społeczność magów bardzo szybko dyskryminuje każdą odmienność. Chłopak przez to nie przynależy ani do ich świata ani do zwykłego niewtajemniczonych. Jego poczucie bezużyteczności zderza się z entuzjazmem Koko do umożliwiania magią rzeczy niemożliwych

* "Deadly class #1-3" - Marcus, cyniczny nastolatek żyjący na ulicy zostaje zauważony i zwerbowany przez elitarną, tajną akademię szkolącą zabójców. Uczniowie są potomkami elit półświatka więc chłopak bez pochodzenia nie zostaje przez nich przyjęty ze zbytnim entuzjazmem.
Tą nietypową akademią autor pokazuje tematy znane każdemu: podział na grupy dla których trzymanie się z kimś z poza towarzystwa jest poniżej ich godności, próbowanie dopasować się do towarzystwa, udawanie kogoś kim się nie jest. Wokół bohatera powstaje przedziwna zbieranina charakterów, każdy walczący z własnymi demonami. Przeżywają nastoletnie przyjaźnie i miłości, tylko tu za zdradę serio można skończyć z poderżniętym gardłem.
Jak dla mnie każdy kolejny tom jest coraz lepszy, akcja przyspiesza a obserwowane wydarzenia ciekawie wpływają na bohaterów. Z kolejnymi tragediami słabnie wzajemne kruche zaufanie a pobyt w szkole robi się coraz bardziej niebezpieczny. 
Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do kreski jednak z dalszym czytaniem coraz bardziej mi się podobała. Bardzo umiejętnie wykorzystano to ciemne to jaskrawe kolory by nadać odpowiedni nastrój. Interesujący jest sposób kadrowania, przemieszczanie się postaci jest często ujęte na jednym rysunku z wyodrębnionymi ramkami

* "Blame #5-6" - te tomy są nieprzeczytane, na Blame'a lepiej poświęcić czas w spokoju niż czytać w pośpiechu. Przez małą ilość dialogów odwrotnie niż w większości serii trzeba zachować ciągłe skupienie by nie pogubić się w akcji. A o to łatwo bo autor nic nie podaje czytelnikowi na tacy. Budowany przez niego świat jest niesamowicie złożony i przemyślany ale zawiera też dużo niedopowiedzeń.
Bardzo pomocne są końcowe notatki od tłumacza pozwalające podsumować zebrane informacje po każdym tomie.
Jak wspaniała by nie była sama warstwa fabularna, dla mnie i tak najlepszym elementem pozostają rysunki. Żadna inna manga nie ma tak wspaniałych rysunków architektury, instalacji, konstrukcji i ruin. A istoty na które natrafia bohater też są bardzo pomysłowo zaprojektowane. 

piątek, 25 grudnia 2020

Wesołych Świąt

 

Kochani!

W czasie tych Świąt  
szczególnie z całego serca życzę Wam 
zdrowia, radosnych chwil w gronie najbliższych,
chwili przerwy od codziennych zmartwień
i oczywiście wielu czytelniczych przygód!
Wspaniałej, choć pewnie innej niż zwykle 
zabawy sylwestrowej. I by przyszły rok 
był dla nas wszystkich lepszy
 

niedziela, 6 grudnia 2020

"Aleja Potępienia" Roger Zelazny


TYTUŁ:  
Aleja Potępienia
TYTUŁ ORYGINALNY:  Damnation Alley
AUTOR:  Roger Zelazny
ILOŚĆ TOMÓW:  1
LICZBA STRON:  48 (w nowszym wydaniu ok 200)
WYDANIE ORYGINALNE: 1969 
WYDANIE POLSKIE:  1983 (Fantastyka) - najnowsze: 2019 (Rebis)

TŁUMACZ:  Jacek Manicki

Czart Tanner, genialny kierowca, zostaje zwolniony z więzienia i zwerbowany do pokonania Alei Potępienia - trasy z Kalifornii do Bostonu. Trzy samochody wyruszają z lekarstwem na szalejącą tam epidemię. Czy komuś uda się dotrzeć do celu tej samobójczej misji? Muszą się spieszyć by było jeszcze kogo ratować

Słowem wstępu, trzeba wspomnieć że ta krótka pozycja jest klasyką nurtu postapo. Zawarte w niej motywy są czerpane garściami przez różnych twórców. Opancerzone samochody przemierzające zniszczony świat, promieniowanie i zmutowane zwierzęta, odcięte od świata fragmenty pozostałości cywilizacji, bandyci czekający na niedobitków - wszyscy skądś to znamy, prawda? Jak jednak książka prezentuje się samodzielnie?

Mam wrażenie że zabrakło napięcia. Jak na wyścig z czasem po najtrudniejszej drodze na świecie było za spokojnie. Główny bohater jest za dobry w tym co robi i większość przeszkód pokonuje z łatwością. A reszta członków wyprawy nie została nawet przedstawiona, przez co oczywistym była ich rola "na odstrzał". Dopiero w 1/3 książki gdy do Czarta dosiada się drugi kierowca zaczynamy poznawać bohaterów i lekko obawiać się o ich losy. 
Ale gdy akcja w końcu zaczęła się rozwijać i nareszcie porządnie się wciągnęłam... byłam już przy ostatnich stronach. Choć muszę przyznać że autor dosyć zgrabnie zakończył całą historię. 

Choć Roger Zelazny nie budował szczególnie rozwiniętych charakterów postaci, jak w każdej opowieści drogi główny bohater też przechodzi swoją podróż wewnętrzną. Zaczynamy historię z przestępcą, złym i samolubnym człowiekiem (choć na swój specyficzny sposób troszczącym się o bliskich) który wyrusza ocalić tysiące tylko z przymusu.  Z biegiem czasu misja staje się dla niego coraz istotniejsza, nawet nie tyle ze względu na ludzi, co swój upór by nie dać wygrać losowi i bezlitosnym siłom natury które odebrały ludzkości już za wiele.
Dzieje się trochę pomiędzy wersami, czasem ma nagłe przeskoki podejścia do wyprawy. Choć w takich zmianach nastroju postacie poboczne przebijają go całkowicie. Mistrzynią w tym jest dziewczyna, której Czart wybił całą bandę a ta po sekundzie stwierdziła, że dołączy do niego.

Dla mnie najlepsze były same opisy poapokapokaliptycznego świata (choć aktualnie, po wielu innych dziełach kultury wałkujących tą tematykę nie będą dla nas żadną szokującą nowością) Cywilizacja jest rozbita na małe przyczółki przedzielone terenami śmierci. Wszędzie szaleją skalne ulewy ograniczające swobodne przemieszczanie się. Nie przeszkadza to oczywiście bandytom zgrupowanym w gangi motocyklowe grasować na drogach na nielicznych podróżnych. Na samej Alei bohater trafia na gromady tornad, zmutowane zwierzęta (na ogromnego pająka wręcz się wzdrygnęłam) i inne przeciwności natury. Same przyczyny apokalipsy są tylko delikatnie zasugerowane, cóż, Czart nie jest asem z historii.

Choć daleka byłabym od nazwania książki swoją ulubioną to polecam jej przeczytanie. Przynajmniej ze względu na jej kultowość.

Lubicie tematykę postapo?

środa, 25 listopada 2020

Stosik listopadowo- grudniowy 2019


No i tym sposobem odfajkowałam zakupy z zeszłego roku. Teraz muszę przeszukać półki co jest tam nowego..



* "Cześć Michael! #1" - zbiór 19 króciutkich historyjek z kotem w roli głównej. Niektóre świetnie trafiają w sedno ;) Moje ulubione to polowanie na muchę, wizyta u weterynarza i jeden dzień Michaela który idealnie pokazuje zachowanie kota gdy coś mu nie wyjdzie. A, i o kocie obcokrajowcy. Kociarze na pewno zaśmieją się przynajmniej kilka razy, mam jednak wrażenie że osoby bez doświadczenia z tymi futrzakami mogą nie załapać wszystkich gagów.
Zaskoczył mnie dosłownie kieszonkowy format. Manga jednak nie jest jakoś szczególnie wybitna rysunkowo więc nie przeszkadza. 

* "Tu detektyw Jeż #2" - opowieści z biura detektywistycznego skupiające się jednak na warstwie obyczajowej a nie tajemnicach. Jeż spotyka ludzi z różnymi problemami i pomaga je rozwiązać, często za darmo.

* "Yona w blasku świtu #4" - Po opuszczeniu wioski białego smoka drużyna rusza w dalszą drogę. Kierując się instynktem Kiji zmierzają  ku niebieskiemu smokowi.
Gdy Biały dołącza do gromady manga zawiera więcej zabawnych momentów. Smoczy wojownik tak samo jak wcześniej Yona jest mało dostosowany do zewnętrznego świata, a znosi to jeszcze gorzej niż księżniczka. Dodatkowo Kija i Hak niezbyt za sobą przepadają, a wspólny język odnajdują dopiero w walce (co jednak nie kończy ich ciągłych docinków) Niektórym mogą przeszkadzać przeskoki z komedii w poważny ton jednak jak dla mnie autorka robi to bardzo umiejętnie.
Kolejną wioskę przedstawiono z zupełnie innym podejściem do smoczych mocy. Odwrotnie niż w domu Kiji gdzie czcili go jak bóstwo, tu zdolności uznawane są za przekleństwo a sam smok wykluczany ze społeczności. Niebieski dorastał w samotności, wychowany przez swojego umierającego poprzednika, nauczony bać się własnej siły. Spotkanie Yony z jej serdecznością zmieni cały jego świat
Mam mieszane uczucia do wydania, na wielu stronach czerń jest bardzo mało intensywna. Za to tłumaczenie wychodzi bardzo udane.
Dołączony plakat jest bardzo ładny (choć pewnie nigdy go nigdzie nie powieszę) i szkoda że został zgięty przy pakowaniu. 

* "Gdy zapłaczą cykady #5-11" - w końcu wzięłam się za księgi odpowiedzi! Nie jestem zadowolona z wydania, kartki prześwitywały a przez brak marginesów wewnętrznych większość grzbietów się złamała. Na szczęście przynajmniej obwoluty to zasłaniają. 
-"Księga uświadomienia" do niej jeszcze dotarłam oglądając anime więc wiedziałam czego się spodziewać. I w każdej formie historia zemsty i obłędu jednej z bliźniaczek Sonozaki jest na razie moją ulubioną. Nie raz zaskoczyłam się która z nich była Mion a która Shion. Nawet momenty sielankowe są mniej irytujące, nigdy nie przypadł mi do gustu humor Cykad. Te tomy omawiają teorię, że za klątwę odpowiedzialni są ludzie nadzorowani przez głowy trzech rodów.
-"Księga pokuty" już na początku przeżyłam pierwsze zaskoczenie, byłam przekonana, że tak jak w poprzedniej części będzie to inne spojrzenie na "Księgę uprowadzenia przez demony", dostajemy jednak zupełnie odmienną historię z Reną w roli głównej. Bohaterka przez trudną sytuacje rodzinną kończy zabijając dwie osoby. Ale odwrotnie niż w poprzednich wersjach przyjmuje pomoc przyjaciół i ich wybaczenie. Tradycyjnie wszystko zaczyna się jednak psuć w noc festiwalu. Rena jest postacią najbardziej podatną na szaleństwo bo jako jedyna od początku wierzy w klątwę. Jest przekonana że padła jej ofiarą i spotkała samego czcigodnego Oyashiro który zmusił ją do powrotu do wioski. Przez to momentalnie wierzy w teorie pani Takano o pasożytach i planowanej rzezi. Te tomy zawierają jednak więcej nadziei niż poprzednie, bohaterowie są o krok od uniknięcia złego losu, choć może przez to jest to najbardziej tragiczna wersja, cokolwiek nie zrobią skończy się tak samo bo brakuje im najważniejszego elementu układanki. 
-"Księga wielkiej rzezi" zrzuca nam jedną bombę po drugiej. Już pierwsze strony przewracają postać Riki do góry nogami wyjaśniając też jej wszystkie dziwne zachowania. Dostajemy też podsumowanie dotychczasowych wydarzeń i przedstawienie zasad działających we wszystkich światach. A po walce o ponowne ocalenie Satoko, tym razem w sposób pokojowy, zostają odkryte wszystkie karty. Niestety winowajcy śmierci Takano i Tomitake nie byli dla mnie wielkim zaskoczeniem, kiedyś wpadłam na okropny spoiler. Jednak jej przyczyna już tak, tak samo jak wyjaśnienie obłędu mieszkańców. Po tej części trochę obawiam się że ostatnia może być za mało tajemnicza i dynamiczna skoro prawie wszystko już wyjaśniono.

* "Magic Knight Rayearth #5" - tomy 1-3 nadal nie dokupione

* "Złoty rycerz"- Co prawda "Dziewczyny z ruin" podobały mi się o wiele bardziej, jednak ten zbiór utrzymany w dużo lżejszym tonie też ma swój urok.
Tytułowa historia opowiada o Shirou, zdegradowanym dawnym członku Gwardii Złotych Lwów służącym jako stróż prawa w Wygwizdowie. Jak sama nazwa tego miejsca wskazuje za wiele tam się nie dzieje. A jednak bohater nie wygląda na nieszczęśliwego przez to przymusowe przeniesienie czego nie może zrozumieć podziwiający go od dawna kompan. Choć dobrze się go czytało ten rozdział nie jest niczym specjalnym, dużo bardziej podobał mi się kolejny - pewna dziewczyna z wioski wyznaje Shirou miłość. Jednak sprawa nie jest taka prosta jakby się wydawało a zakończenie było mocno zaskakujące. Delikatnie nakreślone przez autorkę zasady świata sprawiają wrażenie przygotowanego pod dużo dłuższą historię.
Zupełnie zmieniamy otoczenie w opowieści piastunki dzwonu. Jej wioska od wieków obawia się ataku barbarzyńców. Przypadkowo dziewczyna poznaje ich przedstawiciela, który okazuje się zupełnie inny niż myślała. Niewiedza przeradzająca się w nieuzasadnioną nienawiść, fałszowanie historii a to wszystko podane w dość luźnej, zwariowanej formie.
Kreska jest niesamowita, choć w "Dziewczynach z ruin" była momentami bardziej dopracowana. I nie przepadam za zniekształceniami postaci w scenach komediowych.

* "Beztroski kemping #6" - Zbliża się czas wypłaty więc dziewczyny zastanawiają się na co wydać zarobione pieniądze. Nadeshiko dodatkowo szuka następnej roboty w okolicy. Na zimowy kemping wyjeżdżają więc tylko Aki, Aoi i Ena.
Tak, nasz największy leniuszek daje się wyciągnąć z pod ciepłej kołderki, zostawia pieska w domu (w mini namiociku - to chyba najsłodsza rzecz jaką widziałam w tej serii!) i jedzie w zimnie pod namiot. Fajnie, że reszta Klubu pod Chmurką staje się równoprawnymi bohaterkami. Ten tom jest poświęcony praktycznie tylko nim, Rin i Nadeshiko mają bardzo marginalną rolę. A ta trójeczka wspólnie prezentuje się genialnie. Nieźle się uśmiałam przez ich zachowanie.
Ten tom niesie ważną lekcje dla czytelników, przy zimowych kempingach ważne jest odpowiednie przygotowanie. Biwakowanie na żywioł może być niebezpieczne o czym przekonały się beztroskie bohaterki. 
Z kwestii technicznych - napis na liściku dla siostry Nadeshiko był praktycznie niewidoczny, strasznie się namęczyłam by go przeczytać. Źle dobrano czcionkę do uwielbianego przez autora "zakreskowywania"

* "Noragami. Bezpańskie opowieści" - krótkie humorystyczne historyjki ze świata Noragami. Fanom anime niektóre będą już znane: o człowieku którego po spotkaniu tajemniczej dziewczyny dopadły nieszczęścia,  o ankiecie oręży i o mordercy w górskim schronisku (Ta ostatnia historia dużo bardziej podobała mi się w wersji animowanej, była tam bardziej rozwinięta) 
Tom zawiera też nowe opowieści. Yato kupuje następny talizman i może w końcu się czegoś nauczy. Kazuma zrobi wszystko by wypromować Veenę (uwaga, może wam to trochę zrujnować tę postać xd). Dresiarz, który zdobył własnego stalkera, otrzyma pomoc z nietypowej strony. Zwalnia się miejsce u Siedmiu Bóstw Fortuny! Yato chwyci się wszystkich szans by go przyjęli.
Jeśli lubicie humor Noragami to nie muszę was raczej zachęcać, ja bawiłam się podczas czytania świetnie. 

* "Nasz cud #14-16" - Oprócz Abe wspomnienia odzyskuje ktoś jeszcze jednak nie zamierza wyjawiać poprzedniej tożsamości. Sam agresor po opadnięciu pierwszych emocji zdradza znany mu powód ataku na zamek. Dla reszty wydaje się kompletnie absurdalny ale zasiewa wątpliwości. Sprawia też, że Minami i Hiroki przypominają sobie o faktach z przeszłości Glena, które mogą okazać się ważnym elementem układanki. 
W tych tomach mamy nagromadzone masę wydarzeń, powiedziałabym że jak na tą serię akcja pędzi jak szalona. Odpowiedzi nadal są powoli dawkowane jednak nareszcie jakieś się pojawiają. 
Jak dla mnie najbardziej emocjonującym wydarzeniem tych tomów było "pojawienie" się księcia Eugene. Jego spotkanie z Teshimano/Vincentem było pełne napięcia i przedstawione wręcz genialnie. Aż ciarki mi przeszły po plecach.
Uwielbiam w tej serii, że nawet z pozoru nieistotna postać nagle może okazać się kluczowa. Do działania wkracza właśnie taka cicha myszka. A w przeszłości wiedziała wiele jednak kontynuując dawną rolę nie daje się namówić do współpracy.
Jak pewnie zauważyliście seria nie traci poziomu i nadal mnie zachwyca. Jestem już po lekturze kolejnych trzech tomów i po ponownym przeczytaniu tych mam wyłapane nowe tropy i wymyśliłam kolejne teorie. Jestem ciekawa czy się sprawdzą

* "Zły król" - "Okrutnego księcia" poznałam dzięki akcji Czytaj.pl. Był sporym odświeżeniem w literaturze młodzieżowej, wątek miłosny zepchnięto na daleki plan i skupiono się na intrygach królestwa elfów. Bardzo podobały mi się też nietypowe relacje rodziny głównej bohaterki i jej wyobcowanie wśród ludzi jej rasy. Książka nie była idealna, wiele zwrotów akcji dało się przewidzieć (choć zakończenie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło) ale podobała mi się na tyle że po skończeniu lektury zamówiłam od razu tom 2.
I tutaj stał się cud - tom 2 jakiejś serii przewyższył dziesięciokrotnie jedynkę. Główna bohaterka rozwija się w niezwykle ciekawy sposób, intrygi są dużo bardziej interesujące a zakończenie powala na kolana. Oby autorka utrzymała taki poziom do końca trylogii.

* "Różaniec" - główne założenia przypominają mi anime "Psycho-Pass". By przetrwać na małych obszarach miast-pierścieni orbitujących wokół Słońca konieczne było zlikwidowanie przestępczości. Wymyślono więc system Sztucznej Inteligencji oceniający poziom PZ - stwarzanego przez ciebie zagrożenia dla społeczeństwa. Jednak w odróżnieniu od wspomnianej pozycji, bohaterem jest osoba działająca na granicy prawa, nuzzer potrafiący z systemu g.A.I.a. odczytać poziom PZ danego człowieka. Harpad, jakby mało miał problemów z sytuacją rodzinną, zostaje wplątany w grę między dwoma siłami działającymi na najwyższych szczeblach władzy.
Książkę można podzielić na trzy części. Tak jak dwa pierwsze etapy czytało mi się świetnie tak ostatni zaczął mnie nużyć. Rozwiązanie idzie w dziwną stronę, powiedziałabym że jak na tego autora trochę za prostą. Wcześniej dawał argumenty obu stronom (ciekawe przedstawienie konceptu kiedy system mógłby działać, w jaki sposób musiało by się zmienić postrzeganie winy przez ludzi) jednak na koniec dość kategorycznie opowiada się przeciwko.
Nie zmienia to jednak faktu, że książkę polecam, Kosik w niesamowity sposób łączy wątki postaci z pozoru pojawiających się przypadkowo. Wszystko pięknie się zakleszcza, każdy z tych wątków daje nam kawałek układanki.

* "Zabij albo zgiń" - Po nieudanej próbie samobójczej Dylanowi objawia się demon. Poleca mu zapłacić za ocalone życie - co miesiąc ma zabić złego człowieka zamiast siebie. To prawda czy majak podświadomości usprawiedliwiającej działanie o którym myślał od lat?
Kolejne rozważania o samosądach i zamaskowanych mścicielach. Główny bohater coraz bardziej gubi się w postrzeganiu dobra i zła oraz w swoim szaleństwie. Po drugiej stronie barykady tradycyjnie obserwujemy tropiącą go policjantkę lekceważoną przez przełożonych.
Tym co wyróżnia komiks jest ciekawa narracja, bohater przełamuje czwartą ścianę, najczęściej w przebłyskach pokazujących przyszłe wydarzenia. Pomimo takich przeskoków udało się uniknąć chaosu. 

* "Mangamix #5, 7-8" - "Zapiski detektywa..." - moja teoria co do mordercy była błędna, pewnie dlatego że za bardzo kombinuję ;) Rozwiązanie jest prostsze ale bardzo logiczne. Brakuje mi na naszym rynku więcej takich  typowo kryminalnych mang.
-"Black Jack" - Rozdział utrzymuje poziom poprzednich. Doktor bez licencji wydaje się chciwy i bez serca jednak ostatecznie jego intencje okazują się dużo czystsze.
-"Video Girl Ai" -  myślałam że będzie miało więcej wstawek ecchi, pozytywnie się zaskoczyłam. Bohater jest dość typowy na taką serię - nieporadny i nieśmiały ale na szczęście nie irytujący. W sumie jestem ciekawa co do dalszych wydarzeń. 
-"Card Captor Sakura" - ani mnie nie zniechęciła ani nie zachęciła. Kiedyś może kupię dla samej kreski, walki z kartami są rysowane wspaniale, ale nie będzie na liście priorytetów.
-"Mars" - Nieśmiała dziewczyna i bad boy. Czyli jak w wielu innych shoujo, jednak wciągnęło mnie i chciałabym poznać całą ich historię. Będę się rozglądać za używanym zestawem.  


święta:


* "Ayako" - W styczniu 1949 r do domu powraca Jirou, były żołnierz i jeniec wojenny. Nikt nie wie, że w rzeczywistości pracuje dla okupanta. Jego pierwszym zadaniem zostaje zlikwidowanie chłopaka swojej politycznie zaangażowanej siostry. Wydarzenia polityczno-kryminalne mieszają się dramatem rodzinnym w domu pochłoniętym toksycznymi relacjami.
Trochę trudno mi oceniać bo przeczytałam tylko połowę (szczerze mówiąc po odłożeniu na półkę zapomniałam o niej na prawie rok) a czytałam opinie że zakończenie rozczarowuje. Na razie historia mocno wciąga, choć trudno znaleźć postać której można kibicować. Nawet biedna Ayako nie wzbudza na razie innych uczuć poza współczuciem. Cała reszta to zepsute, pełne zła i chciwości lub biernie obserwujące nieszczęścia persony.

* "Utsubora" - pisarz, dwie bliźniaczki, jedna żywa, druga martwa i powieść splatająca ich losy.
Przez wychwalające mangę dawne recenzje Suzy podchodziłam do komiksu z wielkimi oczekiwaniami. I jestem zachwycona! Historia jest pełna tajemniczości i zmysłowości, angażuje do ostatnich stron. Autorka poświęciła zaskakująco sporo miejsca na postacie poboczne, wszystkie ich losy łączą się w jedną całość tworząc niezwykłą historię o opowieściach i ich twórcach.
Kreska Nakamury na papierze prezentuje się cudownie (dotychczas jej twórczość czytałam tylko na skanlacjach) Ma w sobie dużo lekkości, a nie trzymanie się anatomii daje dodatkowy niezwykły efekt. 

* "Ona i jej kot" - melancholijna opowieść o życiu młodej kobiety z perspektywy jej pupila.
Uwielbiam króciutki film będący pierwowzorem, manga znacząco go rozwija. Postać "Jej" jest bardziej przedstawiona, w animacji pozostawiono wiele niedopowiedzeń, nie były znane przyczyny jej smutku, samotności czy radości. Tu to się zmienia. Jest to i plusem i minusem, niestety trochę zaciera się przez to perspektywa zwierzęcia. 
Kot, choć nie rozumie, dużo zauważa i wyczuwa jej nieszczęście, bardzo chciałby być w stanie pocieszyć swoją właścicielkę. I w pewien sposób dla pogrążonej w samotności dziewczyny staje się potrzebnym jej oparciem. 
Szkoda, że nie umieszczono więcej kolorowych stron, akwarelowe ilustracje są nastrojowe, zwykłe rysunki tak samo. Bardzo ciekawie rysownik operuje cieniami.

* "Opowieści o białej księżniczce" - ilustracje są przepiękne, szczególnie ciekawy efekt budują rozwiane wiatrem włosy. W polskim wydaniu na pewno zwraca uwagę papierowa, chropowata obwoluta.
"Płatki śniegu to łzy które roni (...) Mawia się, że płacz Białej Księżniczki jest omenem czyjegoś cierpienia"
Głęboko w górach rozgrywają się trzy tragedie. Opowieści o zemście, wybaczeniu i obietnicach przypłacanych życiem. 
Manga ma baśniowy, melancholijny klimat, jednak poszczególne historie są za krótkie by wczuć się w losy bohaterów. Niestety przez to nie zapadają na za długo w pamięć, by cokolwiek o nich napisać musiałam jeszcze raz przeczytać tomik.

* "Ristorante Paradiso" Dwudziestojednoletnia Nicoletta przyjeżdża do Rzymu by skonfrontować się z matką która nie przyznała się do jej istnienia przy ponownym małżeństwie. Na miejscu zaczyna interesować się dużo od niej starszym Claudiem, kelnerem w restauracji jej nowego ojczyma.
W tym tytule zakochanie bohaterki jest głównie drogą do porozumienia z rodzicielką. Motorem napędowym działań kobiety przez całe życie była właśnie miłość a dzięki swojemu zauroczeniu Nicoletta pierwszy raz może spojrzeć na świat jej oczami. Powoli starają się odbudować więź i naprawić przeszłe błędy.  Także dla Claudia Nicoletta staje się impulsem do rozliczenia z przeszłością i wyjaśnienia spraw z byłą żoną. 
Kreska Natsume Ono jest bardzo specyficzna i może się wam spodobać lub nie. Osobiście nawet ją lubię, nie wiem czemu ale w jakiś sposób kojarzy mi się z rysunkami Asumiko Nakamury.

* "Dziewczynka w Krainie Przeklętych - album"- uwielbiam styl rysunków Nagabe i pomimo że ze zbieraniem mangi jestem daleeeko w tyle album był moim priorytetem. Lekko się zawiodłam, trochę za mało jest całkowicie dopracowanych ilustracji na całą stronę. (Np. z sześć stron zajmują rysunki pojedynczej doniczki) Ale za to na niektóre mogę patrzeć godzinami. 

* "Rozjemca" - pisałam już kiedyś że uwielbiam Sandersona? Chyba nie. To już wiecie, każda jego książka mnie zachwyca. Szczególnie jego niezwykłe i oryginalne systemy magii. Nie inaczej było i w tym przypadku, opowieść o mieście kolorów i kroczących między ludźmi bogów wciągnęła mnie od pierwszych stron. Choć sama fabuła ma co prawda wiele standardowych motywów fantasy autor łączy je w bardzo ciekawy sposób. 
Zauważyłam, że Sanderson ma pewien typ tworzonych przez siebie bohaterów i ci z Rozjemcy byli mieszanką tych poznanych przeze mnie wcześniej. Na razie szczególnie mi to nie przeszkadza ale zobaczymy jak będzie przy kolejnych książkach. 

* "Zabójcza biel" -najpierw muszę wziąć się za tom 3. Dodatkowo okazało się że mój egzemplarz ma pomieszane strony, z 50 w ogóle nie ma :( 

* "Śnieżka musi umrzeć" - nieprzeczytana

* Hmm, z opóźnieniem zauważyłam że na zdjęcie włożyłam nie tego Cobena co trzeba. Ale skoro nie mogę znaleźć właściwej książki tak już zostanie. 
"Sześć lat później" to moja pierwsza książka tego autora. Początek jest bardzo obiecujący, tajemnicza atmosfera, nawarstwiające się pytania - jednak nie jestem przekonana co do samego rozwiązania intrygi. Niezbyt lubię gdy wszyscy z otoczenia bohatera nagle są powiązani ze sprawą. Jednak książkę świetnie się czytało-Coben ma bardzo lekkie pióro- i na pewno sięgnę po kolejne. 

piątek, 30 października 2020

"Łotr" Trudi Canavan

TYTUŁ:  Łotr
TYTUŁ ORYGINALNY:  The Rogue
AUTOR:  Trudi Canavan
CYKL:  Trylogia Zdrajcy
ILOŚĆ TOMÓW:  3
OCENIANY TOM:  2
LICZBA STRON:  570
WYDANIE ORYGINALNE: 2011   
WYDANIE POLSKIE:  2011 (Galeria Książki)

TŁUMACZ:  Izabella Mazurek

(UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY "Misji Ambasadora")

Lokin przyzwyczaja się do życia wśród Zdrajców nie tracąc nadziei że kiedyś będzie mógł wrócić do domu. Jednak nie wszyscy są zachwyceni obecnością obcego szczególnie, że chłopak nie planuje podzielić się ze społeczeństwem magią uzdrawiającą. Pracując w lecznicy zostanie wystawiony na ciężką próbę w swoim postanowieniu. 

Dannyl stracił poważanie wśród ashakich gdy Lorkin przyłączył się do buntowników. Nie mogąc wiele zdziałać wśród sachakańskiej elity postanawia skupić się na badaniach. Niebawem do stolicy przybywa jego nowa asystentka wraz z ambasadorem Elyne.

Poszukiwania Skellina utknęły w martwym punkcie. Złodziej zdobywa coraz większą władzę w mieście co zmusza Cerego do ukrywania się. Jedyną nadzieją na zmianę sytuacji jest zmuszenie więzionej w Gildii Lorandry do współpracy.

Młoda nowicjuszka z nizinnych zaprzyjaźnia się z ekscentryczną dziewczyną z Domów. Młode adeptki dobrze się bawiąc coraz bardziej łamią zasady Gildii.

No dobrze, ale jak wspomniane wątki prezentują się w praktyce?

U Sonei w sumie nic się nie dzieje. Wielkim minusem jest brak Cerego (niby czasem występuje ale nic nie robi) i Regina (który został jakoś tak sztucznie odsunięty, ewidentnie nie pasował autorce do akcji). Kobieta niby robi coś w lecznicach, spotyka się potajemnie ze Złodziejem, przesłuchuje Lorandrę ale jakby chcieć to dokładniej opisać to się nie da. Światełkiem nadziei dla tego wątku mógłby być przyjazd Dorriena jednak sprowadza się to do słabo poprowadzonych pseudomiłosnych dylematów.

Dodatkowo zaczynam poważnie nie lubić Sonei. Nie wiem, jest tak prowadzona że mam wrażenie, że stała się arogancka i wywyższająca się. Czyli posiadła cechy które zawsze potępiała. Widać to na przykład w jej zachowaniu w stosunku do żony Dorrena, ewidentnie uważa się za lepszą i lekceważy kobietę i jej (rozsądne jakby nie było) obawy. Mam wrażenie, że autorka nie robi tego specjalnie ale w jakiś sposób zniechęca do postaci.

Historia Lilli jest poprowadzona poprawnie jednak bardzo przewidywalnie. Od początku czytelnik może się domyślać jak jej kłopoty się zakończą i kto jest za wszystko odpowiedzialny. Sama dziewczyna jest strasznie naiwna i łatwowierna, aż chciało się nią momentami potrząsnąć żeby się ogarnęła i choć trochę kwestionowała słowa i działania innych. Na szczęście wydarzenia w które się wplątała mocno na nią wpływają i w następnym tomie może jeszcze stać się lubianą prze ze mnie postacią.

Dobrze, że przedstawiono społeczeństwo Zdrajców nie tak idyllicznie. Widoczna jest ich hipokryzja, uznawanie się za lepszych choć popełniają te same błędy co reszta świata. Niestety nie wiem czemu historia Lorkina niezbyt mnie porwała, nadal nie czuje żadnej więzi emocjonalnej z bohaterem (choć też muszę przyznać że przynajmniej mnie nie drażni w porównaniu do matki) 
Nie wiem czy podoba mi się że znowu motorem napędowym opowieści jest nowa magia, jeszcze potężniejsza od poprzedniej. 

Najlepiej prezentuje się część poświęcona Dannylowi, trochę polityki, wyprawa i historyczne tajemnice. Szkoda tylko, że odpowiedzi które zdobywa są już właściwie znane czytelnikowi z innych wątków przez co tracą swoją wagę. Nawet trójkąt miłosny zaskakująco nawet autorce wyszedł. Mężczyzna pomimo zafascynowania nowym przyjacielem zachowuje rozsądek i rozważa konsekwencje swoich działań. 

Za każdym razem gdy jest wspomniany kraj Lorandry mam wrażenie, że nie rozwiną tego wątku w Trylogii Zdrajcy i doczekamy się następnej serii z uniwersum. Nie wiem czy się cieszyć, czy martwić o przeciąganie na siłę. 

Tym razem w wydaniu nie znalazłam tak rażących błędów jak w poprzedniej części.

Nie wiem co myśleć o tej trylogii. Jest na razie jakaś taka... nijaka. Zobaczymy, może ostatni tom przyniesie jakąś szokującą zmianę. 

środa, 14 października 2020

"Korona" Kiera Cass

TYTUŁ:  Korona
TYTUŁ ORYGINALNY:  The Crown
AUTOR:  Kiera Cass
CYKL:  Selekcja
ILOŚĆ TOMÓW:  5
OCENIANY TOM:  5
LICZBA STRON:  304
WYDANIE ORYGINALNE: 2016    
WYDANIE POLSKIE:  2016 (Jaguar)
TŁUMACZ:  Małgorzata Kaczarowska

Szanowni Państwo, oto czas przedstawić finałowych kandydatów! W skład Elity wchodzi sześciu młodzieńców: Kile, przyjaciel z dzieciństwa i nowo odkryty powiernik, znajdujący we wszystkim pozytywy Henri (w pakiecie z tłumaczem), zdystansowany Ean, zabawny Gunner, dotrzymujący słowa o codziennych podarunkach Hale i zawsze poprawiający księżniczce nastrój Fox. Który z nich ostatecznie zdobędzie serce przyszłej królowej?

Ciężki stan matki Eadlyn i niedyspozycja ojca zmuszają księżniczkę do przyjęcia funkcji regentki. Bojąc się reakcji społeczeństwa, by poprawić się w oczach ludu potrzebuje męża u swojego boku. I to jak najszybciej. 

W przeciągu poprzedniego tomu bohaterka (na szczęście) powściągnęła swoje ego i odkryła, że nie jest niezastąpionym pępkiem świata a na świecie istnieją też inni ludzie.  Teraz zamiast tego przez większość książki zamartwia się tym, że wszyscy jej nienawidzą. Pewnie słusznie, bo skoro nawet czytelnik jej zbytnio nie lubi to czemu społeczeństwo by miało. 

Co niestety sprowadza się do tego, że nawet jeśli w końcu się otworzyła nadal nie nawiązuje głębszych relacji z chłopcami, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Przez to cały romans tej serii jest mocno naciągany. A już najmniej go czułam z osobą którą ostatecznie wybrała (a i tak doszukiwałam się ich wspólnych momentów mając w pamięci spoiler od przyjaciółki) Jednak trzeba przyznać autorce, że większość kandydatów dość naturalnie wypadła z rywalizacji. Choć momentami poszła na łatwiznę nawet mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się takiego zakończenia wątku Eana.

Mam wrażenie, że zabrakło tak ze stu stron by bardziej rozbudować charaktery postaci. Nawet przy tak małej liczbie panów przeznaczono każdemu strasznie mało czasu stronicowego. Przez całą serię większość z nich ograniczała się do kilku (albo nawet jednej) cech osobowości. Jeszcze gorzej potraktowano Merida, nie przedstawiono jego motywacji, nie nadano mu głębi. A był przecież istotną "przeszkadzajką".

Obserwowane niepokoje społeczne i coraz większa niechęć do monarchii ciekawie wypadły jako tło historii.

Pozostaję przy swoim zdaniu z poprzedniej recenzji - kontynuację "Rywalek" czytało się dobrze, ale jakby nie powstała to niczego by mi nie brakowało.

sobota, 19 września 2020

"Misja Ambasadora" Trudi Canavan

TYTUŁ:  Misja Ambasadora
TYTUŁ ORYGINALNY:  
The Ambassador's Mission
AUTOR:  Trudi Canavan
CYKL:  Trylogia Zdrajcy
ILOŚĆ TOMÓW:  3
OCENIANY TOM:  1
LICZBA STRON:  570
WYDANIE ORYGINALNE: 2010   
WYDANIE POLSKIE:  2010 (Galeria Książki)

TŁUMACZ:  Agnieszka Fulińska

Od inwazji Ichani na Imardin minęło 20 lat. By nie dopuścić do powtórzenia tragedii stworzono oficjalne stanowisko Czarnego Maga. Jednak dwójka wybranych jest pod ciągłą kontrolą z zakazem opuszczania miasta. To nie jedyne zmiany w Gildii, nizinni zostali dopuszczeni do nauki magii jednak nie wyeliminowało to podziałów i dyskryminacji. 

Kyralia i Sachaka powoli otwierają się na siebie. Gdy zwalnia się miejsce ambasadora w kraju czarnych magów Dannyl zgłasza się na ochotnika chcąc na miejscu kontynuować swoje badania historyczne.  Jego asystentem zostaje Lorkin, syn Sonei i Akkarina.

Wśród przestępczej części mieszkańców Imardinu panuje coraz większy niepokój gdy kolejni Złodzieje zostają zamordowani. Po ulicach krąży zabójca a nowe ślady wskazują na użycie magii. W mieście jest nowy Dziki czy jest w to wplątany ktoś z Gildii? Gdy ofiarami zostaje rodzina Cerego ten zrobi wszystko by odnaleźć winnych.

Po przeczytaniu kilku książek tej autorki zauważyłam że pierwsze tomy są głównie przydługim wstępem do właściwej historii. Nie inaczej jest i tym razem.

Co dziwne, dużo bardziej wciągnęła mnie na razie akcja w Imardinie niż Sachace. Patrząc po tytule powinno być raczej odwrotnie. Jednak egzotyczny kraj został potraktowany mocno po macoszemu. Nie wykorzystano w ogóle potencjału zawiłości politycznych gierek a koncept dumy rodowej ashakich dawał spore pole do popisu. Nie oczekuję jakiś nie wiadomo jak skomplikowanych intryg ale przynajmniej jakiegoś liźnięcia tematu. 
Sami Sachakanie zostali przedstawieni w najbardziej stereotypowy i prosty sposób. Skoro są posiadaczami niewolników są zadufani w sobie i okrutni. Oczywiście oprócz postaci z którą zaprzyjaźnia się Dannyl, inaczej nie było by możliwości na przyszły wątek romantyczny.  

Skoro brak wątków politycznych to może przedstawiono badania uczonego? Na razie nie liczcie na to. Dannyl z Lorkinem zdążyli przejrzeć trzy książki na krzyż. Potem wprowadzono frakcje Zdrajców i akcja teoretycznie przyspieszyła, mamy bowiem próbę morderstwa, ucieczkę i pogoń. Jednak każdy kolejny rozdział był jakimś cudem coraz mniej ekscytujący. 

Na tle tamtych wydarzeń poszukiwanie Zabójcy Złodziei wypada o niebo lepiej. Fabuła jest interesująco poprowadzona, ma odpowiednie napięcie. Niektóre zwroty akcji są może trochę przewidywalne ale w niczym to nie przeszkadza. 

"Musisz nauczyć się dziś wieczorem trzech rzeczy: że nawet najpotężniejszy ze Złodziei ma pewne ograniczenia, że warto mieć wysoko postawionych przyjaciół i że są rzeczy, które lepiej pozostawić magom"

Podobał mi się wątek przepychania ustawy o zakazie kontaktu magów z przestępcami- ciekawie przedstawiono obie strony konfliktu i ich racje. Stanowisko Sonei też nie było takie oczywiste  - jednak za szybko to wszystko rozwiązano i jak na razie za mało pokazano konsekwencji decyzji. Oby w następnym tomie to się zmieniło a nie było wątkiem zapychaczem. 

Znani bohaterowie mocno się zmienili. Sonea przez lata ciągłej kontroli jest stłamszoną, niechętnie wychodzącą z inicjatywą i wyrażającą własne opinie kobietą. Z biegiem akcji na szczęście powoli pozbywa się tych cech. Cery jest dużo poważniejszy i rozsądniejszy jednak po ostatnich wydarzeniach też mocno zrezygnowany. Robi wszystko by nie myśleć o rodzinie. Dannyl jadąc do innego kraju chce uciec od upadającego związku.
O Lorkinie na razie nie mam zdania. Chłopak przez całe życie czuł presje, że wszyscy oczekują od niego wielkich czynów. Sam nadal poszukuje swojej drogi.

Zaskakująco najbardziej w tej części polubiłam postać Regina, dawnego dręczyciela Sonei. Naturalnie przez 20 lat wydoroślał. Poszerzył horyzonty i przekuł swoją dumę w coś napędzającego go do działania. Ale oczywiście nasza bohaterka nadal mu nie ufa, chociaż współpracują przez całą książkę. I przypomina nam o tym w każdym rozdziale - ale nadal nie potrafiła mu zaufać, ciągle się obawiała że ją zdradzi, o zgadza się z nim  ale i tak jest nieufna, na pewno chce ją pogrążyć - Ludzie, ile można! Dostawałam już szału podczas czytania. Droga Autorko: wiemy, że Sonea jest do niego uprzedzona nie musisz nam o tym na każdym kroku przypominać.

Wydanie tez nie jest idealne, znalazłam literówki i pomylone imiona bohaterów w dialogach.

Trudi Canavan  porusza w tej książce sporo problemów - uzależnienia, podziały kastowe, dyskryminacja kobiet, niewolnictwo - jednak jak na razie wszystko traktuje mocno po łebkach. Cóż, ma jeszcze dwie części, nie tracę nadziei że jeszcze dorówna pierwszej trylogii. 

sobota, 22 sierpnia 2020

Stosik wrześniowo- październikowy

W zakamarkach blogera odnalazłam prawie skończony wpis z bardzo nieaktualnym stosikiem. Szczerze mówiąc trochę pogubiłam się w swoich nowszych zakupach więc na razie przeczytacie o nabytkach sprzed prawie roku xd 


Spokojnie, ten stosik tylko wygląda tak strasznie. Wszystkie książki zostały kupione na promocji jako egzemplarze powystawowe za 6 zł. Zamawiając obawiałam się, że okażą się poniszczone ale są praktycznie prawie w idealnym stanie! (Tylko "Łotr" i "Misja ambasadora" mają leciuteńkie wgniecenie na brzegu) Dodatkowym pozytywnym zaskoczeniem była twarda oprawa kontynuacji Czarnego Maga. 


* "Dawca" - przykład na to jak napisać młodzieżową antyutopię poważniej. Podobały mi się też różne pomysły na funkcjonowanie takiej społeczności, np ceremonie x-latków.

* "Królowa Tearlingu", "Inwazja na Tearling", "Losy Tearlingu" - zaczęłam pierwszy tom ale na razie jakoś nie mogłam się wciągnąć

* "Big Red Tequila" - kryminał autora Percy Jacksona niestety mnie zawiódł. Akcja rozgrywa się strasznie wolno a bohater zamiast zdobywać wskazówki miota się głównie od jednego reliktu przeszłości do drugiego.
Sam nasz detektyw bez licencji też nie przypadł mi do gustu, mistrz tai chi okazał się porywczym, działającym szybciej niż myślącym, rozwiązującym problemy siłowo osobnikiem będącym mistrzem we wkurzaniu wszystkich mieszkańców miasta.
Książka mogłaby być o połowę krótsza nie tracąc nic z treści, przez 1/3 stron strasznie się wynudziłam. Ale muszę przyznać, że samo zakończenie nie było złe, ładnie połączyło wątki i nawet nie przeszkadzało mi, że nie jest jakoś szczególnie zaskakujące.
Pod względem pisarskim jest w porządku, jednak autor nie nabył jeszcze tej lekkości pióra którą znamy z jego młodzieżowych serii.
Zobaczę, czy następne tomy, "Taniec wdowca" i "Ostatni król teksasu" będą lepsze. Opisy z tyłu okładek dają nadzieję na coś ciekawszego.

* "Misja ambasadora", "Łotr", "Królowa zdrajców" - jeszcze czeka na swoją kolej.

* "Yona w blasku świtu #3" - Yona i Hak cudem przeżywają upadek z urwiska i trafiają na kapłana. W jego chacie słyszą legendę założenia kraju - o czerwonym bogu-smoku i jego czterech towarzyszach. Wolą niebios księżniczka ma odnaleźć ich potomków dziedziczących moc smoczych wojowników.
Wkraczamy nareszcie na właściwy tor historii. Yona wyrusza w drogę i zaczyna formować drużynę. Najpierw dołącza do niej Yun, jak sam o sobie mówi zabójczo przystojny geniusz, podopieczny kapłana. Głodny wiedzy, marzący o zwiedzeniu świata wzdłuż i wszerz, rozsądny a jednak trochę zapatrzony w siebie zabawnie dopełnia znaną nam dwójkę.
Yona dalej się rozwija, by być w stanie chronić bliskich chce uczyć się walki. Jednak przez to staje przed dylematem - czy by kogoś uratować jest gotowa odebrać życie? A tym samym sprzeciwić się wszystkim ideałom swojego ojca.
Bardzo lubię kreskę Kusanagi. Co prawda skupia się głównie na postaciach, ciekawie rysuje fryzury, bohaterowie mają bogatą mimikę twarzy. Tła często są puste jednak pojawiają się na tyle często by nakreślić miejsce akcji.

* "Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu #1" Zacznę od tego, że strasznie podoba mi się tłumaczenie tytułu. I w sumie cała manga :)
Nieśmiertelny Tatsu był legendą przestępczego świata. Jednak po spotkaniu miłości swojego życia porzucił yakuzę i został... gosposią.
Manga składa się z krótkich opowieści z życia byłego yakuzy. Jak jego nawyki przekładają się na prace domowe? W końcu, jak stwierdza jeden z bohaterów, może kodeks yakuzy i gosposi domowej są dwoma stronami jednej monety. Rozdziały są bardziej zabawne, inne mniej, jednak całość wypada bardzo pozytywnie. Tylko musi wam podpaść ten rodzaj humoru. Moimi ulubionymi są historie z roomba i opieką nad dzieckiem sąsiadki.
Mam nadzieję, że w następnych tomach autor rozwinie kwestię początku znajomości nietypowego małżeństwa, jestem strasznie ciekawa jak się poznali.
Kreska jest szczegółowa i schludna, mimika bohaterów zabawna, a gosposia wygląda ciągle odpowiednio groźnie ;) Rysownikowi pięknie wyszedł tatuaż Tatsu.

* "Beztroski kemping #5" - ferie zimowe trwają z najlepsze jednak dziewczyny nie narzekają na nadmiar wolnego czasu. W końcu okres poświąteczny jest najlepszy by zarobić na ich nie aż tak tanie hobby.
Rin wybiera się znowu na samotny kemping. Miło się obserwuje jak z tomu na tom robi się coraz bardziej zżyta z resztą paczki. Takimi drobnymi tego oznakami są na przykład momenty gdy widząc coś ciekawego od razu robi zdjęcia by wysłać je reszcie. Jak przypomni się jej skrępowanie w pierwszych tomach przy napisaniu do Nadeshiko to od razu czuć progres tej postaci. Bardzo jednak podoba mi się w tej serii, że potrzeba samotności nie jest przedstawiana jako coś złego i Rin nie zmienia się pod tym względem.
Reszta paczki też ma swoje momenty w tym tomie. Aki i Inuko razem z młodszą siostrą i nauczycielką wybierają się oglądać pierwszy wschód słońca w nowym roku. Nadeshiko po sylwestrze odwiedza babcię i spotyka się z przyjaciółką z gimnazjum.
Coraz bardziej podobają mi się rysunki, wschody słońca wyszły szczególnie pięknie. A pulchna Nadeshiko niesamowicie uroczo :)
Przypominam żeby przed lekturą przygotować przekąski bo od min dziewczyn podczas jedzenia serio można zgłodnieć.

* "Noragami #15-17"  - zbliża się Miesiąc Bez Bogów. Yato, który wreszcie uzyskał oficjalny status bóstwa pierwszy raz dostaje zaproszenie na Wielkie Posiedzenie Bogów. Po śmierci Tsuguhy Veena jest podejrzana o wyjawienie największej tajemnicy bogów. Pałająca żądzą zemsty na zaklinaczu bogini wymyśla nowy plan.
Tom 15 można uznać za spokojny i w większości komediowy. Na Zgromadzeniu Yato jak zwykle nabroi. Poważniejszy wydźwięk ma konflikt Yukine z Kazumą, wydarzenia z poprzedniego tomu mocno odbiły się na ich relacji. Każdy z nich jest gotowy na wszystko by chronić swoje bóstwo. Może jednak Regalia wcale nie są błogosławieństwem.
Kolejne tomy to już sama akcja. Przez manipulacje zaklinacza rozpoczyna się konflikt niebiosami. Kto stanie po której ze stron? Walki są narysowane bardzo dynamicznie, wykorzystano też różnorodność umiejętności postaci.
Te tomy wprowadzają wiele nowych bóstw i ich oręży. Największe znaczenie ma Takemikazuchi znudzony bóg piorunów marzący o zmierzeniu się z godnym siebie przeciwnikiem i jego drogowskaz Kiun. Rozwinięto też hierarchię niebios, jaką rolę ma Amaterasu. Pochwała dla tłumaczki za jak zawsze świetne obszerne przypisy.
Coraz bardziej czuć, że historia wchodzi najpewniej na ostatnią prostą.

* "Kokoro Connect #1-5" - Członkowie Klubu Badań nad Kulturą stają się przedmiotami eksperymentu tajemniczej istoty. Piątka przyjaciół zaczyna zamieniać się ciałami! Jak to wpłynie na ich relacje?
Bohaterowie są zbiorem indywidualistów o kompletnie różnych zainteresowaniach, których połączyło stworzenie jednego koła zainteresowań. Jednak ich przyjaźń wypada zaskakująco naturalnie. Ich ciągłe wzajemne przekomarzanki czyta się świetnie. Czynnikiem napędzającym akcję są sekrety i problemy skrywane przez każdą postać przed resztą paczki. Można się przyczepić że trochę za łatwo je rozwiązywano.
Szkoda że manga nie obejmuje wszystkich arców historii. Główna tajemnica, powód testów i tożsamość istoty je nadzorującej nie zostaje wyjaśniona.
Pod względem rysunkowym określiłabym ją jako typową kreskę mangową z wielkimi oczami. Ładna ale się nie wyróżnia. Jednak plus dla rysownika za zawsze czytelne zamiany ciał, pilnował by czytelnik nie pogubił się kto jest kim. Prostym acz trafnym zabiegiem były np przy dymkach dialogowych główki danej "prawdziwej" postaci.

* "Olimpos #1-2" - pomimo momentami bezsensownego filozoficznego bełkotu manga w sumie mi się podobała. Choć jako fanka nawiązań do mitologii musiałam się przełamać i zaakceptować ogromne zmiany poczynione przez autorkę. Podobało mi się, że przedstawiła znaną nam wersję jako wymysł ludzi który śmieszy samych bogów.
Najlepszą częścią historii były wątki z Irys i jej powolne wpływanie na Apollina.
Zakończenie było dziwnie urwane i całkowicie niesatysfakcjonujące, cała akcja prowadziła donikąd.
Co do oprawy graficznej, po okładkach spodziewałam się trochę lepszej kreski ale i tak była bardzo ładna. Autor ciekawie rysuje fryzury. Postacie męskie wyglądają zniewieściale jednak jest to nawet wyśmiane w samej mandze ;)

* "Fire Punch"- na świecie zaczęli rodzić się Błogosławieni- ludzie ze specjalnymi zdolnościami. Jedna z nich, Lodowa Wiedźma, spowiła świat lodem, wioski powoli wymierają przez głód i zimno. W jednej z osad mieszka rodzeństwo z darem regeneracji. Pewnego dnia przybyli żołnierze spopielają ją niegasnącym ogniem. Przeżywa jedynie Agni, paląc i regenerując się w nieskończoność. Przy zmysłach trzyma go jedynie myśl o zemście na mordercy siostry.
Trudno mi oceniać po pierwszym tomie. Na razie zaczyna się dość sztampowo - bohater pragnący zemsty - ale podczas czytania czuć że wszystko może być bardziej skomplikowane. Trochę przytłoczyła mnie brutalność świata przedstawionego, trudne warunki wyłowiły z ludzi to co najgorsze. Na dodatek kreska jest dość realistyczna a sceny np odcinania kończyn są dość obrazowo narysowane. Zdecydowanie nie jest to komiks dla wrażliwych czytelników.

"Magic Knight Rayearth #4" ogłoszony przez Waneko booklet przekonał mnie do zamówienia przedpłaty. Manga nieprzeczytana, najpierw muszę kupić tomy 1-3 ^^.

* "Atelier spiczastych kapeluszy #2" - Młode czarodziejki za sprawą rondel zostają uwięzione w pułapce strzeżonej przez smoka. Gdy wrasta przerażenie wybuchają nagromadzone w dziewczynach emocje.
Konflikt zostaje rozwiązany w bardzo ciekawy sposób. Bohaterki pomimo niebezpieczeństwa szukają rozwiązania nie zawierającego przemocy uważając, że przeznaczeniem magii jest przynosić radość. Co sprawia, że seria jest idealna na prezent też dla młodszych czytelników (a w sumie nie wiele na naszym rynku jest takich tytułów)
Podobnie jak w tomie pierwszym manga zamiera momenty pełne napięcia i akcji oraz ciepłe okruchy życia podczas nauki magii. Te dwa elementy dopasowano w idealnych proporcjach. Autor przedstawił też dwa podejścia do nauki magii - Koko, która ćwiczy nowe umiejętności przez zabawę i poważnej Agaty niepozwalającej sobie na chwile rozproszenia. Dziewczyna ma prawdziwą obsesję na puncie bycia najlepszą i udowodnienia tego innym. Przyczyny tego stanu rzeczy na razie zasugerowano, jestem ciekawa historii związanej z jej rodziną.
Wprowadzono nową postać, Czujne Oko Atelier - Orugio. Wydaje się surowy, jednak tak samo jak Qifrey bardzo uważa na uczennice.
Autor stopniowo nakreśla czytelnikom struktury świata czarodziejów a na koniec tomu dramatycznie na scenę wkracza Zakon Ładu Magicznego. Będzie się działo!

* "Wspomnienia Emanon" - Uwielbiający sf student w czasie rejsu poznaje intrygującą dziewczynę otaczającą się aurą tajemnicy. Emanon zdradza mu tajemnicę - jej pamięć obejmuje 3 miliardy lat. Czy to prawda czy tylko niezwykła opowieść wymyślona by urozmaicić długą podróż?
Główny bohater jest chyba najbardziej naiwnym człowiekiem jakiego spotkacie. Jest w stanie uwierzyć we wszystko co usłyszy dzięki ogromnej wyobraźni i otwartemu na nowe idee umysłowi. Rozważa z pełną powagą nawet najbardziej absurdalne teorie.
Sama historia składa się z praktycznie samych dyskusji bohaterów w ciągu jednego dnia rejsu. Mam wrażenie że autor spisał swoje rozważania o pamięci przekazywanej następnemu pokoleniu i dodał do tego rysunki. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo mi się to podobało jednak przez brak akcji nie jest to manga dla każdego.

* "Monstessa #2" - nieprzeczytana. Jest bardzo irytująco niższa kilka milimetrów od pierwszej części :/

* "Oblivion Song #1" - nowa seria autora "The Walking Dead". Przez tajemnicze zdarzenie Filadelfia "wymieniła" się miejscami z innym wymiarem, dziwnym, niebezpiecznym i pełnym przerażających stworów. Po 10 latach Nathan Cole jest jedną z ostatnich osób nie tracących nadziei i poszukujących ocalałych w równoległym świecie.
Akcja dzieje się naprzemiennie w obu wymiarach.W naszym świecie to głównie opowieść obyczajowa o radzeniu sobie z traumą, wygląd przerażonego społeczeństwa próbującego ruszyć dalej dzięki pomnikom i muzeom. Nie ma się co dziwić, że uspokojenie opinii publicznej jest ważniejsze od prawdy o tragedii dlatego bohater jest raczej potępiany za swoje badania.
Umiarkowane tempo akcji rekompensują fragmenty z wizytami w Oblivionie, dynamiczne i pełne tajemnic. Rysownik postarał się przedstawiając obcość otoczenia, szczególnie gdy zapuszczamy się poza dawną Filadelfię. Projekty stworów też są fascynujące i różnorodne.
Czy żyjąc w takim świecie, 10 lat w sytuacji ciągłego zagrożenia, da się wrócić do normalności, żyć w społeczeństwie wykonując zwyczajną pracę? Bohaterowie zaczynają poddawać w wątpliwość sens dalszych misji poszukiwawczych. Może ci ludzie wcale nie chcą być uratowani.
Zakończenie tomu pokazuje że Oblivion ma jeszcze nie jedną tajemnicę do odkrycia.

* Zdecydowałam się na zakup pewnego starocia czyli "MangaMixu #1-4". W tych tomach znajdziemy 3 mangi w odcinkach:
- "Zapiski detektywa Kindaichi" - manga przedstawiła interesującą zagadkę, prowadzenie akcji przypomina klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie. Niestety okazało się że rozwiązanie będzie dopiero w następnym rozdziale...   Na razie mam teorię kto jest zabójcą ;)
- "Black Jack" - epizodyczne historie związane ze zleceniami tajemniczego lekarza bez licencji. Poważnie i raczej przygnębiająco.
- "Aladyn i magiczny imbryk" - to przeciętne shoujo z kilkoma ciekawymi pomysłami