niedziela, 31 marca 2019

I urodzinki bloga :D


Nie mogę uwierzyć ze minął rok! Z jednej strony przeleciał błyskawicznie, jednak z drugiej czuję jakbym prowadziła bloga już całą wieczność. Nie spodziewałam się że tak się w to wciągnę. Co prawda były miesiące gdy zmuszałam się żeby coś napisać, ale wtedy pojawiał się nowy komentarz który sprawiał że uśmiechałam się jak wariatka. Niby zaczęłam pisać dla samej siebie jednak świadomość że ktoś to czyta jest wspaniała.  Szczególnie gdy są to ludzie których blogi podziwiałam od dawna i marzyłam by przynajmniej w minimalnym stopniu wkręcić się w tą społeczność. Zawsze miałam ten problem że moi przyjaciele niezbyt podzielali moje pasje i nie miałam z kim o nich pogadać dlatego tak się cieszę się z kontaktu z Wami :) Cóż, wyszło trochę ckliwie, w każdym razie - Jesteście wspaniali i dziękuję za ten wspólny rok :D

A teraz czas na małe podsumowanie:

Liczba postów: 48
wiem, że nie jest to jakaś porażająca liczba ale jestem z siebie zadowolona :)

Liczba obserwatorów:  7
nawet sobie nie wyobrażacie jak byłam szczęśliwa widząc tę powoli rosnącą liczbę :D

Komentarze:  247
ktoś naprawdę czyta moje wypociny! Dziękuję Wam z całego serca za każdy komentarz, staram się odpisywać na każdy, choć czasem trochę mi to zajmuje

Wyświetlenia bloga:  2830

Najpopularniejszy wpis (wyświetlenia): "Artifical people: Magenta"
kompletnie nie rozumiem fenomenu tego tekstu. A ma mniej więcej cztery razy więcej wyświetleń niż reszta!

Najpopularniejszy wpis (komentarze): Stosik październikowo- listopadowy
ogólnie stosiki są najlepiej komentowane, nie dziwię się. Też uwielbiam przeglądać u innych wpisy z zakupami :) 
Z recenzji: Kirke i W cieniu betonowej dżungli 

Najaktywniejsza osoba w komentarzach: PustyKwadracik

niedziela, 17 marca 2019

"Beztroski kemping" afro tom 1

TYTUŁ:  Beztroski kemping  
TYTUŁ ORYGINAŁU: Yuru Camp
AUTORAfro
ILOŚĆ TOMÓW:  7+
OCENIANY TOM:  1
WYDANIE POLSKIE:  2019 - seria wychodząca (Dango)
WYDANIE ORYGINALNE:  2015- seria wychodząca
TŁUMACZ:  Katarzyna Nishioka

Przyspieszony kurs biwakowania.

Pasją Rin jest biwakowanie, jednak robi to trochę nietypowo. Zawsze jeździ sama, poza sezonem, by w ciszy delektować się pięknem przyrody. Podczas jednej ze swoich wypraw jej spokój zostaje zburzony przez dziwaczną dziewczynę, która przez ten krótki wspólny czas zaczyna fascynować się kempingiem (i ramenem). Może uda jej się przekonać Rin do wyjazdów w gronie przyjaciół?

Pierwsze co trzeba napisać przy tym tytule to to, że manga jest niezwykle przyjemna w
odbiorze. Jest to lekka, niewymagająca i poprawiająca humor historia. Fabuła obyła się nie tylko bez dramatów,  ale też zwrotów akcji i czy nawet jakichkolwiek zaskakujących momentów. Po prostu czysty relaks. Niestety, jeśli nie lubicie okruchów życia lub obyczajówek możecie uznać "Beztroski..." za nudny. Bo, powiedzmy sobie szczerze, przez cały tomik praktycznie nic się nie dzieje. 

Autor pod warstwą fabularną ukrył kurs biwakowania. Dowiecie się między innymi: czego można użyć jako rozpałkę, jakie drewno jest najlepsze, czym różnią się poszczególnie rodzaje śpiworów lub namiotów. Podaje nawet ich japońskie ceny! Jako, że w pewnym okresie sporo jeździłam pod namiot wskazówki nie były szczególnie odkrywcze, ale i tak udało mi się dowiedzieć czegoś nowego.  Dodatkowo dziewczyny jeżdżą do prawdziwych miejsc. Czytanie tego tytułu to idealny sposób by zaplanować wakacje! ;) Oczywiście jeśli wybierasz się do Japonii... a jeśli nie, to przynajmniej możesz popodziwiać rysunkowe krajobrazy. 

Kreska wyróżnia się szczególnie sposobem rysowania oczu. Źrenice są tak duże że wyglądają jakby całe oko było pokolorowane na szaro. Rysownik używa dużo rastrów i w mandze przeważają odcienie szarości. Kreska, choć na pierwszy rzut oka wydaje się oszczędna, zawiera sporo szczegółów a rysowane krajobrazy pozwalają odkryć urok ich realnych odpowiedników. 

Siłą takich historii powinni być bohaterowie. Jak się prezentują nasze dziewczyny?

Rin na szczęście nie jest typową mangową bohaterką bez przyjaciół. Może i lubi wyjeżdżać sama, ale chyba każdy ma czasem ochotę spędzić czas w towarzystwie siebie samego.  Szczególnie gdy twoja przyjaciółka za bardzo jest przywiązana do towarzystwa ciepłej pierzyny.... 
Rin ceni sobie spokój i własny komfort. Niechętnie angażuje się w jakiekolwiek działania które uzna za kłopotliwe. Wygląda też jakby nie wyrażała czuć.

Nadeshiko to jej przeciwieństwo. Jest bardzo głośna, radosna i pełna entuzjazmu do wszystkiego czego się tknie. I jest niezwykle roztrzepana. Wybuchowa mieszanka która sprawia że trudno nie pałać do niej sympatią. Dodatkowo jest jeszcze wielkim łakomczuchem.   

Przez ten tomik przewiną się jeszcze dwie (jedyne) członkinie klubu pod chmurką, przyjaciółka Rin i siostra Nadeshiko. Na razie nie mam jeszcze swojej ulubienicy ale polubiłam wszystkie postacie.

Wydanie jest zrobione bardzo ładnie. Kartki są grube i nie prześwitują. Wszystkie onomatopeje zostały wyczyszczone i zamienione polskimi odpowiednikami. Tylko na kilku książkach pozostawiono angielskie tytuły. Tłumaczenie czyta się płynnie, ale w jednej wypowiedzi coś mi zgrzytało. Duży plus za szerokie marginesy wewnętrzne, w końcu wydanie przy którym nie muszę prawie rozrywać klejenia by dostać się do rysunku.

Komu polecam "Beztroski kemping"? Na pewno fanom spokojnych i zabawnych obyczajówek. Pamiętajcie jednak by przygotować się na brak akcji. Jeśli nie przypadnie wam do gustu,  można spokojnie traktować tytuł jak jednotomówkę. Ja planuję kontynuować przygodę z serią.


Recenzja specjalnie na życzenie PustegoKwadracika :D

środa, 6 marca 2019

"Green Book"

TYTUŁ:   Green Book
TYTUŁ ORYGINAŁU: Green Book
KRAJ:  USA
REŻYSERIA:  Peter Farrelly
CZAS TRWANIA:  2 godz 10 min
PREMIERA:  8 luty 2019 (11 września 2018- ŚWIAT)
OBSADA: Viggo Mortensen, Mahershala Ali

Co roku  z niecierpliwością czekam na wyniki Oskarów (choć nigdy nie udaje mi się obejrzeć wszystkich nominowanych filmów, głównie przez opóźnioną premierę w polskich kinach) Niestety prawie nigdy nie wygrywają moi faworyci. Czy tym razem było inaczej? W tym roku główną nagrodę zgarnął film o niepozornym tytule i opisie fabuły. Czy wielkie zachwyty były nad wyrost czy mamy do czynienia z prawdziwym arcydziełem?  

Tony Wara (prawdziwe nazwisko nie do wymówienia) jest cwaniaczkiem mającym jednak nie najlepszą sytuację finansową i tymczasowo stracił pracę. Propozycja zostania kierowcą dla znanego pianisty na jego trasie koncertowej jest dla niego darem z nieba. Przynajmniej dopóki nie dowiaduje się, że jego nowy pracodawca jest czarny, a występy dodatkowo mają odbyć się na południu kraju przesiąkniętym rasizmem. Oto historia podróży która zmieniła uprzedzenia w prawdziwą przyjaźń i połączyła dwa kompletnie różne światy.

Naprawdę nie spodziewałam się że ten film wywrze na mnie aż tak wielkie wrażenie. Choć z opisu akcja nie porywa, podczas oglądania idealnie trzyma w napięciu.  Podczas seansu zapomniałam o całym świecie zewnętrznym i dałam się pochłonąć tej niezwykłej w swojej zwyczajności historii. W końcu ile już było opowieści o rasizmie? Ale jeszcze żadnego w takim genialnym wykonaniu!

Twórcy znaleźli złoty środek między dramatem a niewymuszonym humorem. Często podczas seansu cała sala śmiała się na całe gardło, za to przy poważnych momentach było cicho jak makiem zasiał. Naprawdę rzadko się zdarza by reakcje ludzi były tak podobne. Dzięki temu nie drażnił mnie tłum ludzi na około. Ba, wręcz zapomniałam na te dwie godziny o ich istnieniu.

Zawsze w filmach przeszkadzają mi moralizatorskie gadki. I nareszcie udało mi się trafić na taki w którym zostały ujęte we właściwy sposób. Nie za pomocą słów, ale w kontraście postawy bohaterów. Twórcy w końcu nie traktują widza jak idioty i karzą samemu dojrzeć pewne sprawy. Zmuszają do myślenia a nie walą ideami po twarzy. A jest kilka scen które wywierają ogromne wrażenie, wstrząsają ludzką bezdusznością.


„Nie jestem dostatecznie czarny, nie jestem dostatecznie biały, nie jestem dostatecznie mężczyzną, więc kim ja jestem?!” 

Film nie był by taki świetny gdyby nie genialne aktorstwo. Viggo dopracował swoją postać do takiej perfekcji że dopiero po seansie uświadomiłam sobie ze to przecież aktor wcielający się w Aragorna!  Jego gra nie przypominała żadnej z jego wcześniejszych ról, stworzył do tego obrazu nową gestykulację, mimikę, sposób wyrażania się. Efekt jest niesamowity. Jego Tony właściwie tworzy film i kradnie większość scen. 
Naprawdę nie rozumiem czemu nie otrzymał Oskara za tą rolę. Szczególnie ze Rami Malek w "Bohemian Rhapsody" był beznadziejny i grał samymi sztucznymi zębami...

A kim właściwie jest Tony? To prosty mężczyzna, bez wykształcenia (sceny nauki pisania listów miłosnych do żony wywołują niemały uśmiech na twarzy), ale bardzo zaradny w życiu. Sam twierdzi że jest mistrzem krętactwa jednak na swój pokręcony sposób jest uczciwy. Narwany, często działa a dopiero potem myśli. Początek filmu pokazuje go jako niemałego rasistę, podróż z muzykiem zdecydowanie wstrząśnie jego światopoglądem. 

"Przemocą się nie wygra. Najważniejsze to zachować godność"


Nie myślcie że tylko Viggo wyróżniał się w filmie. Ali dotrzymywał mu kroku swoją postacią czarnego artysty w świecie białych. Praktycznie bez słów (i z mniejszym czasem antenowym) pokazał człowieka samotnego i zagubionego, nie mającego swojego miejsca w świecie. Shirley czuje że nigdzie nie pasuje, w każdym towarzystwie jest wyrzutkiem. Próbuje drobnymi czynami zmienić świat jednak zawsze natrafia na nieprzebyty mur. Jedna z końcowych scen gdy w końcu  może cieszyć się swoją chwilą szczęścia bardzo chwyta za serce.

„Czasem geniusz to za mało. Potrzeba odwagi, by zmieniać ludzkie serca

Jak to w filmie o pianiście nie mogło zabraknąć wspaniałej ścieżki dźwiękowej! A jest czego słuchać. Tu znowu wykorzystano kontrast między bohaterami. Tony (oraz my podczas scen w samochodzie) słucha "czarnej" muzyki, utworów które każdy stereotypowy afroamerykanin powinien znać. Shirley, który kompletnie odciął się od "swoich ludzi" skłania się ku bardziej klasycznym dźwiękom. Jego największym marzeniem jest móc grać Chopina, jednak kolor skóry przeszkadza mu w jego realizacji. Towarzyszymy też oczywiście bohaterom podczas koncertów artysty. I jeszcze jeden wielki plus dla Mahershala - sceny gry na pianinie wypadają bardzo naturalnie. Nie znalazłam nigdzie informacji czy któryś z utworów grał własnoręcznie, ale nie zdziwiłabym się gdyby tak było. 

"Green Book" potrafi rozśmieszyć do łez ale też chwycić za serce. Porusza też wiele trudnych tematów nie robiąc tego nachalnie. Chciało by się powiedzieć że to film idealny.  Ale nawet gdyby się znalazło w nim wady, zatoną one w morzu pełnych emocji scen. 



Śledzicie wyniki Oskarów?
Wiem że dawno mnie nie było, 
postaram się coś jeszcze napisać w najbliższym czasie 
jednak zbliżające się coraz bardziej matury 
skutecznie mi w tym przeszkadzają :(