wtorek, 19 czerwca 2018

"Artifical people: Magenta" Kattlett

TYTUŁ:  Artifical People: Magenta

AUTOR: Michalina "KattLett" Daszuta
ILOŚĆ TOMÓW: 2
WYDANIE ORYGINALNE  2016-2017 
     (wydawnictwo Kotori)

Ech.... chyba zdecydowanie wyrosłam już z "dzieł" pani KattLett. Tytuł ani mnie nie zaciekawił, ani nie wzruszył, ani nawet nie rozbawił. Czytając ciągle miałam w głowie myśl - "Serio? Naprawdę ktoś uważa że ta scena jest zabawna?" 

Głównym problemem komiksu jest to, że jest fragmentem dłuższej historii. "Magenta" to prequel "The Racist" który autorka publikowała kiedyś w internecie. Problem w tym, że nie wiadomo kiedy dostaniemy resztę historii, bo autorka zaczęła wydawać coś innego.... i zostawiła nas w sumie z niczym.


No dobrze, ale o czym opowiadają te dwie części? Artifical People to ulepszeni ludzie z genami wampirów, wilkołaków, syren i innych legendarnych istot. Zostali stworzeni przez ostatnie bóstwo Japonii - Kami. Zajmują się.... hmmm... podobno sprawami światowymi, ale według mnie zachowywali się na to zdecydowanie za niedojrzale. Historia zaczyna się gdy do ich grupy dołącza Smite - nieudany eksperyment. Jego druga osobowość jest bowiem personifikacją apokalipsy. Nie przeszkadza to jednak drugiemu bohaterowi- Topazowi- się w nim zabujać.


Brzmi zachęcająco? Może i tak, jednak mało oddaje zawartość. Przez większość czasu nie dzieje się absolutnie NIC! Przez połowę pierwszej części poznajemy resztę bohaterów. Mieli chyba wyjść wspaniali indywidualiści, a wyszła grupa niedojrzałych, narcystycznych dzieciaków uzależnionych od Twittera i mówiących podtekstami. Język dialogów jest strasznie ... gimbusiarski, nie mogę znaleźć na to innego określenia.  Naprawdę nie przeszkadzają mi wątki homoseksualne, główna para jest wręcz urocza, ale ilość podtekstów pojawiających się w każdym dialogu to lekka przesada. Autorka zepsuła całkowicie nastrój delikatnego romansu, który próbowała stworzyć.


W drugiej połowie i następnej części w końcu zaczyna się coś dziać, jednak autorka prawie każdą akcję ucina w połowie. Nie wykorzystała potencjału ani Personifikacji Apokalipsy ani Tower of Babel. Wiem, że rozwinie to w następnej serii ale jak już wydała najpierw to, to chciałabym dostać przynajmniej jedną porządną akcje. 
Pomysły KattLett naprawdę mają potencjał dlatego tak boli to co z nimi wyprawia.

Już przy poprzedniej serii ("Exitus Letalis") pomyślałam, że autorka ma największą trudność z zakończeniami. Tutaj utwierdziłam się w tym przekonaniu.  Tragiczne wydarzenie przyjęłam z obojętnością. Co prawda więcej emocji wywołało we mnie jego rozwiązanie. Przyjaciółka prawie dostała zawału gdy zaczęłam krzyczeć na całe gardło "CO TO MIAŁO BYĆ!??"

Jedno trzeba rysowniczce przyznać - jej komiksy są bardzo przyjemne dla oka. Postacie są  po prostu śliczne. W "Magencie" przyjęto ciekawy zabieg łączenia czarno-białych ilustracji z kolorowymi elementami.  Efekt jest wręcz niesamowity. 

"Artifical People" jest bardzo niezobowiązującą lekturą na odmóżdżenie.  Ciężko mi ją polecić, jednak jeśli ktoś chce pooglądać pięknie narysowanych panów to pozycja idealna.

5 komentarzy:

  1. "Artificial People" miałam okazję przeczytać jeszcze jako komiks internetowy. Wtedy, mimo bycia częścią większej całości, historia była bardziej zwarta, pełniejsza jako osobny tytuł. Wydanie papierowe kupiłam trochę z sentymentu, więc czuję się nieco rozczarowana tym, jak wiele się zmieniło.
    A ostatniego tomu "Exitus Letalis" wciąż nie kupiłam, jakoś zabrakło motywacji. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :D
      Niestety pierwowzoru historii KattLett nie zdążyłam przeczytać. Przez to co o nich piszesz zaczynam tego żałować.
      Ostatni tom "Exitus Letalis" był dziwny. Autorka skupiła się na innych elementach niż powinna i przez to trochę nie starczyło jej czasu na porządne rozwiązanie wszystkich wątków.

      Usuń
  2. Czytałam parę tomów Exitusa i już w nic od Kattlett nie zamierzam się pakować. Ani to szczególnie ambitne, ani ładne (te tła ze zdjęć... grrr).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj tła aż tak nie przeszkadzały. Mi też żal na to kasy, ale przyjaciółka kupuje, więc sprawdzam ile głupoty może pomieścić jeden tomik '-)

      Usuń
    2. Też pożyczałam Exitusa, moich cennych pieniążków bym na niego nie wydała. :>

      Usuń